Ferie dobiegły końca. Samara
stała przy oknie w swoim gabinecie przyglądając się uczniom powracającym do
zamku. Dręczyło ją od pewnego czasu dziwne uczucie niepokoju, które z każdym
dniem nasilało się. Nie lubiła tego. Zawsze kończyło się to paskudnymi
wiadomościami. Gdy ostatni uczniowie znikali za drzwiami zamku rozległo się
pukanie do drzwi. Samara przywrócona do rzeczywistości podeszła i otworzyła je.
Pomyślała, że jej mina jednoznacznie wskazuje na to iż był ostatnią osobą,
którą spodziewała się tu zobaczyć. Zaprosiła go jednak gestem dłoni do środka
nic nie mówiąc. Woli go dziś nie prowokować, nie ma nastroju do toczenia
słownych utarczek. Minął ją bez słowa i stanął przed jej biurkiem nie patrząc w
jej stronę. Zamknęła drzwi i zawahała się przez jeden moment.
Po co tu przyszedł? Przecież oboje robili wszystko aby skutecznie się unikać. Albus? Czyżby mu powiedział? Nieee on zawsze dotrzymuje danego słowa… Odzyskawszy pewność siebie zrobiła dwa kroki w jego stronę.
Po co tu przyszedł? Przecież oboje robili wszystko aby skutecznie się unikać. Albus? Czyżby mu powiedział? Nieee on zawsze dotrzymuje danego słowa… Odzyskawszy pewność siebie zrobiła dwa kroki w jego stronę.
- Cóż za niespodziewane
odwiedziny? Czym sobie zasłużyłam? - zapytała.
- Nie mam dziś ani czasu ani
nastroju na kłótnie Samaro, oszczędźmy sobie. – dobierał słowa powoli i
rozważnie - Jestem tu z powodu Pottera.
Zdziwiła się. Podeszła bliżej,
przyglądając mu się z zaciekawieniem. Postarzał się, widziała to, była jednak
pewna, że główną przyczyną tego jak obecnie wygląda jest to, iż żyje w ciągłym
napięciu. Widzi rzeczy, których nie chciałby widzieć i robi coś, na co nikt
normalny nigdy by się nie zdecydował. Z całą pewnością nie wyglądał na 37 lat.
Przez chwilę poczuła coś w rodzaju czułości w stosunku do niego, lecz szybko
przypomniała sobie do czego to ostatnio doprowadziło więc opanowała się i
przyjęła maskę obojętności, tą samą której on nigdy nie zdejmował.
- Pottera? A co z nim?
- Chciałem cię tylko uprzedzić,
że może mnie nie być na kolejnym spotkaniu. Będziesz musiała sobie radzić z nim
sama.
Minęła go bez słowa i usiadła w
swoim fotelu za biurkiem. Nie odrywała od niego swojego pełnego zaciekawienia
wzroku. Zanim się ponownie odezwała zmrużyła oczy.
- Takie informacje przekazywałeś
mi zazwyczaj listownie, aby uniknąć spotkania ze mną. Śmiem twierdzić iż
przychodzisz tu w jeszcze jednej sprawie.
Rozsiadła się wygodniej w fotelu
oczekując odpowiedzi. Wiedziała, że Snape zmaga się z czymś dla niego trudnym
lecz z tego człowieka nie dało się nawet siłą wyciągnąć informacji. To on sam
musiał zdecydować się na ujawnienie tego z czym tu przyszedł. Severus spojrzał
jej głęboko w oczy i powiedział swym jedwabistym mrocznym głosem.
- Na ostatnim spotkaniu z Czarnym
Panem byłem zmuszony wyjawić mu informacje o osobie, która objęła stanowisko
nauczyciela obrony przed czarną magią.
Szczerze mówiąc na Samarze nie
zrobiło to wielkiego wrażenia. Dobrze wiedziała, że Snape prędzej czy później
będzie musiał poinformować swojego „Pana” o zmianach w szkole.
-I? – zapytała niewzruszona
informacją.
- Otrzymałem rozkaz by zbliżyć
się do ciebie na tyle, aby móc wyciągnąć o tobie jak największą ilość informacji. Czarny Pan wykazuje bardzo duże
zainteresowanie twoją osobą. - dodał patrząc jej w oczy. Samara przez chwilę w
nich coś zobaczyła, jednak, to coś czymkolwiek było szybko zgasło i ponownie
patrzyła w jego bezdenne czarne oczy.
- No cóż – powiedziała splatając
dłonie na piersiach. – domyślałam się, że do tego dojdzie. Myślę jednak, że
masz już ułatwione zadanie, przecież… - nie dokończyła, Snape przerwał jej
nerwowo i gwałtownie.
- Nie bądź śmieszna Samaro! Tu
chodzi o twoje życie! Jeżeli Czarny Pan każe się kimś zainteresować to oznacza,
że tej osobie nie zostało wiele życia. – jego palce wbijały się właśnie w
oparcie fotela który stał naprzeciwko biurka. Ona jednak nie zdawała się zbytnio przejmować tymi informacjami, czym
doprowadzała do szału Snape’a.
- Severusie… - powiedziała
jednocześnie wstając i podchodząc do niego. Nie zdecydowała się jednak podejść
bliżej niż na wyciągnięcie ręki. –
Doceniam to iż pomimo tego co się stało trzy lata temu nadal martwisz się o mnie,
bo rozumiem, że mówisz mi to w trosce o mnie. Jednak zapewniam cię, że
Voldemort jest dla mnie takim samym zagrożeniem jak dla ciebie wypicie eliksiru
rozśmieszającego.
Snape gwałtownie odwrócił się od niej i podszedł do regału z książkami tak by zwiększyć między nimi odległość.
Samara pomyślała, że jednak źle oceniła dystans, Snape musiał czuć się
osaczony.
- Błagam cię i
bądź poważna przez chwilę! – spojrzał na nią wzrokiem pełnym zniecierpliwienia.
- Jestem
poważna. Voldemort to obecnie mój najmniejszy problem, zaufaj mi. – wyciągnęła
ku niemu rękę, jednak ją odrzucił.
- Zaufać tobie?!
– krzyknął już bez opamiętania. – Nie rozśmieszaj mnie! Zachowujesz się jak
Albus! Wiecznie jakieś sekrety, wiecznie jakieś ukryte znaczenia, gry słowne,
intrygi! Mam tego dosyć! – Snape nie był zdenerwowany, był w furii.
Przemierzał jej gabinet z takim impetem, że gdyby coś stało na jego drodze natychmiast zamieniłoby się w pył. Samara wiedziała, że musi spróbować go opanować. Wściekły Snape był nieobliczalny. Spróbowała łagodnie.
Przemierzał jej gabinet z takim impetem, że gdyby coś stało na jego drodze natychmiast zamieniłoby się w pył. Samara wiedziała, że musi spróbować go opanować. Wściekły Snape był nieobliczalny. Spróbowała łagodnie.
- Severusie,
proszę… - zanim powiedziała, aby się uspokoił i usiadł, dopadł do niej, stanął
na tyle blisko, że ich nosy prawie się stykały i wysyczał jadowicie
- Dlaczego wtedy
zniknęłaś? – Samara jak niczego na świecie bała się, że to pytanie kiedyś
padnie z jego ust, a ona pomimo upływu czasu nadal nie znalazła odpowiedniej
wymówki. Nie dała jednak po sobie poznać, że jest przerażona, ze spokojem w
oczach spojrzała na niego i stali tak dłuższą chwilę. Snape dyszał ze złości.
Wiedziała do czego był zdolny w takim stanie. Z łatwością złamał by jej kark.
Był chudy, jednak nie oznaczało to, że nie był silny. Zacisnęła pięści i
ponownie odeszła za biurko.
- Musiałeś mnie
z kimś pomylić Severusie. Ja nie muszę się nikomu tłumaczyć. A teraz wyjdź. –
jej ton był nieprzyjemny, zimny i tak bardzo obcy.
Severus spojrzał na nią nienawistnie, wyprostował się i wyszedł trzaskając drzwiami. Samara przymknęła oczy, odetchnęła i opadła na fotel za biurkiem. Zakryła dłońmi twarz i próbowała uspokoić nerwy. Dobrze wiedziała, że to pytanie padnie. Sama zdziwiła się, że dopiero teraz. Ponownie spojrzała w okno. Zapadł już zmierzch. Uczniowie na pewno zebrali się już w wielkiej sali na kolacji. Samara wstała przeszła do garderoby, zmieniła szaty i udała się na ucztę by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Snape również tam był. Przyznała w duchu, że jest świetnym szpiegiem ponieważ żadnym nawet najmniejszym gestem nie zdradził wcześniejszego zdenerwowania. Oboje są świetnymi aktorami, pomyślała łapiąc aromat parującej herbaty z czarnego bzu.
Severus spojrzał na nią nienawistnie, wyprostował się i wyszedł trzaskając drzwiami. Samara przymknęła oczy, odetchnęła i opadła na fotel za biurkiem. Zakryła dłońmi twarz i próbowała uspokoić nerwy. Dobrze wiedziała, że to pytanie padnie. Sama zdziwiła się, że dopiero teraz. Ponownie spojrzała w okno. Zapadł już zmierzch. Uczniowie na pewno zebrali się już w wielkiej sali na kolacji. Samara wstała przeszła do garderoby, zmieniła szaty i udała się na ucztę by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Snape również tam był. Przyznała w duchu, że jest świetnym szpiegiem ponieważ żadnym nawet najmniejszym gestem nie zdradził wcześniejszego zdenerwowania. Oboje są świetnymi aktorami, pomyślała łapiąc aromat parującej herbaty z czarnego bzu.