Harremu na chwilę zamarło serce, ponieważ jego profesor na chwilę sposępniał jednak w chwilę później ciągnął dalej swoim donośnym głosem.
- Od momentu powrotu Voldemorta
Severus gra rolę podwójnego szpiega. Dostarcza on nam potrzebne informacje o
poczynaniach śmierciożerców planowanych atakach, porwaniach i planach jego samego. Również Severus dostarcza mu informacje, które dla Toma wydają się
być istotne jednak dla nas nie mają większego znaczenia. – na te słowa niektórzy zakryli sobie usta z
przerażenia.
Harry sam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Gdzieś w głębi siebie uważał, że Snape’owi nie należy ufać. Choć Dumbledore i inni w ciąż powtarzali mu, że jest inaczej. Teraz jednak, gdy ma na to dowód jest tak zszokowany, że nie wie co o tym wszystkim myśleć. Kiedy szmery ustały dyrektor mówił dalej.
Harry sam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Gdzieś w głębi siebie uważał, że Snape’owi nie należy ufać. Choć Dumbledore i inni w ciąż powtarzali mu, że jest inaczej. Teraz jednak, gdy ma na to dowód jest tak zszokowany, że nie wie co o tym wszystkim myśleć. Kiedy szmery ustały dyrektor mówił dalej.
- Chciałem abyście o tym
wiedzieli gdyż całkiem prawdopodobne jest iż będziemy walczyć po przeciwnych
stronach. – gwałtowny gwar i protesty wszystkich wypełniły pokój. Jedynie Snape
i Samara zdawali się nie być zainteresowani całym zamieszaniem. Snape z wyrazem
zniesmaczenia spoglądał w sufit a Samara ze znudzeniem przyglądała się swoim
pomalowanym na czarno paznokciom.
- Albusie! – wrzasnęła McGonagall
– Jak to będziemy walczyć przeciwko sobie? Przecież nie możemy! – krzyknęła
oburzona.
Dyrektor wstał i gestem dłoni
prosił wszystkich o ponowne zajęcie miejsc i uspokojenie emocji.
- Niestety… Z informacji, które
uzyskał Severus wiemy, że mogą być przygotowywane ataki w których będzie on
musiał brać udział. Aby Voldemort nie nabrał w stosunku do niego żadnych
podejrzeń musiałem na to pozwolić. Musiałem was o tym poinformować, ponieważ
chciałem w was umocnić zaufanie do Severusa. – mówiąc to wymownie spojrzał w
stronę Harrego.
– Chciałem również uniknąć sytuacji, że będziecie w siebie rzucać morderczymi zaklęciami. Severus nie będzie ich używał jednak możecie być pewni, że będzie walczył z całym zaangażowaniem więc nie liczcie na taryfę ulgową. Jego zachowanie nie może wzbudzić podejrzeń.
– Chciałem również uniknąć sytuacji, że będziecie w siebie rzucać morderczymi zaklęciami. Severus nie będzie ich używał jednak możecie być pewni, że będzie walczył z całym zaangażowaniem więc nie liczcie na taryfę ulgową. Jego zachowanie nie może wzbudzić podejrzeń.
- O jakich atakach mówisz? –
zapytał Lupin poważnym tonem.
- Dobre pytanie… Sami tego nie
wiemy. Voldemort jest znany ze swoich nagłych decyzji. Możemy spodziewać się
jednak wszystkiego. Ataki na wioski czarodziejów, mugoli, a nawet ataku na samą
szkołę.
- Ależ to straszne! – krzyknęła
McGonagall, a pani Weasley przytakiwała jej.
- O szkołę nie musimy się
martwić. Zaraz po powrocie uczniów do Hogwartu wydam odpowiednie
rozporządzenia, które będą miały na celu zwiększenie bezpieczeństwa. Nie sądzę
jednak, aby Voldemort odważył się ruszyć na zamek. Nie jest on jeszcze przygotowany do takiego starcia. Nie mniej jednak Hagridzie, twoim zadaniem
będzie zawiadomienie stworzeń w zakazanym lesie o możliwości ataku. Poproś ich, aby donosiły ci o wszystkim co wyda im się podejrzane, a w szczególności jeżeli
ktoś będzie się tam ukrywał. – zszokowany Hagrid nie mógł wydusić z siebie nic
więcej oprócz nerwowego
- Tak panie psorze.
- Dobrze więc, tu mamy jasność.
Ponieważ ministerstwo jest infiltrowane przez śmierciożerców nie mamy co liczyć
na ich pomoc. Kingsley będzie nas informował o działaniach ministra.
- Albusie to przecież jakiś
obłęd! – powiedział Flitwick – Nie będę w stanie walczyć przeciwko Snape’owi.
- W takim razie zginiesz Filiusie. – tu w końcu odezwał się sam Snape - Dyrektor dał wam jasno do zrozumienia, że
nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Może i nie będę stosował morderczych zaklęć,
ale mogę wam obiecać, że inne zaklęcia w moim wykonaniu odnoszą nie gorsze
rezultaty. – mówił to przyciszonym
głosem patrząc po kolei każdemu w oczy
- Powtarzam nie liczcie na to, że się zawaham. Dla dobra sprawy będę nawet w stanie kogoś poświęcić. – powiedział to tonem całkowicie znudzonym i obojętnym.
W Harrym ponownie się zagotowało. Jak mógł nawet pomyśleć o czymś takim, gdy chciał już zaprotestować odezwała się Samara.
- Powtarzam nie liczcie na to, że się zawaham. Dla dobra sprawy będę nawet w stanie kogoś poświęcić. – powiedział to tonem całkowicie znudzonym i obojętnym.
W Harrym ponownie się zagotowało. Jak mógł nawet pomyśleć o czymś takim, gdy chciał już zaprotestować odezwała się Samara.
- Proszę cię Severusie –
powiedziała jakby rozbawiona – takie teksty nie robią na nikim wrażenia. – tu
zrobiła wymowną minę i zwróciła się do wszystkich – To co chciał wam przekazać
Snape w wolnym tłumaczeniu oznacza, że będzie się bardzo starał nikogo z was
nie zabić i uprasza was o szczególną ostrożność. – kończąc rozsiadła się
wygodnie w fotelu rzucając wyzywające spojrzenie w kierunku Snape’a.
Ten gdy to usłyszał zrobił się zielony ze złości, a tętnica na jego szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować. Gdy już otwierał usta, aby powiedzieć co sądzi o jej wolnym tłumaczeniu wyłapał wzrok dyrektora który jasno mówił, że nie chce żadnych kłótni między nimi. Snape łypnął gniewnie na dyrektora i na Samarę która nic nie robiła sobie z jego fochów.
Ten gdy to usłyszał zrobił się zielony ze złości, a tętnica na jego szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować. Gdy już otwierał usta, aby powiedzieć co sądzi o jej wolnym tłumaczeniu wyłapał wzrok dyrektora który jasno mówił, że nie chce żadnych kłótni między nimi. Snape łypnął gniewnie na dyrektora i na Samarę która nic nie robiła sobie z jego fochów.
- Moi drodzy. Bez informacji,
które dostarcza nam Severus nie będziemy w stanie wygrać tej wojny. Nie mamy
innego wyboru jak grać dalej w grę z Voldemortem. – wszyscy posmutnieli, nikt
już nie odważył się odezwać czy protestować.
- Panno Granger i panie Weasley
tak jak już wspominałem chciałbym was prosić o to abyście mieli oczy i uszy
szeroko otwarte na to co dzieje się wśród uczniów. Szczegółowe informacje
otrzymacie po powrocie do szkoły. – Ron i Hermiona pokiwali głowami na znak, że
się zgadzają jednak nie odważyli się odezwać.
Harry czuł się trochę pominięty,
jednak również milczał licząc, że dyrektor sam zwróci się do niego jednak
niestety nie doczekał się. Spotkanie trwało jeszcze około godziny. Wszyscy
zostali wtajemniczeni w pozostałe działania i powoli rozchodzili się do domów.
W salonie nadal znajdowali się Harry, Ron, Hermiona profesor Dumbledore, Snape,
Państwo Weasley i Samara. Przyjaciele nadal siedzieli na kanapie pod ścianą
starając nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, bo być może usłyszą jeszcze
jakieś informacje.
- Samaro, co ty o tym wszystkim
sądzisz? Przecież to jakieś szaleństwo. Severus zbyt wiele ryzykuje. Nie pozwól
mu na to przecież…. przecież się przyjaźniliście. – dodała nieśmiało.
Snape usłyszawszy swoje imię
stanął gwałtownie odwracając się i z zaciekawieniem przyglądając się obu
kobietom. Samara spojrzała na Panią Weasley i powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Tłumaczyłam ci Molly, że nie
wtrącam się do działań zakonu, a jeżeli chodzi o relacje moje i Severusa, przyjaźń to zbyt wielkie słowo. – wzięła do
ręki płaszcz i wyłapała spojrzenie Snape'a, który ponownie patrzył na nią z
nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Więc dlaczego przychodzisz na
każde zebranie skoro nie ingerujesz w sprawy zakonu. – pani Weasley nie kryła
się ze swoim rozczarowaniem. Do rozmowy jednak nieoczekiwanie
wtrącił się Dumbledore.
- Samara przybywa na zebrania na
moje osobiste prośby. Nie mogę wam jeszcze zdradzić dlaczego nie może ona brać
czynnie udziału w działaniach, jednak zaufajcie mi. – powiedział to patrząc
Molly głęboko w oczy, uśmiechnął się na widok tego, że rozluźniła się.
Severus stał jeszcze chwilę i
patrzył na Samarę, ale ponieważ nie odwzajemniła
spojrzenia opuścił niezauważony przez nikogo Norę.
- Na mnie już pora – powiedziała
Samara – muszę za chwilę być w Londynie. – pożegnała się ze wszystkimi i
również opuściła dom.
- Harry! Ron! Hermiona!
Natychmiast do łóżek co tu jeszcze robicie? – pani Weasley natychmiast gdy
zorientowała się, że cała trójka była świadkiem ich rozmowy zagoniła wszystkich
do swoich pokoi. Ci pospiesznie wstali ze swoich miejsc i ruszyli przed siebie,
aby nie narazić się na jej gniew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz