niedziela, 8 lutego 2015

Wolne tłumaczenie

- Jeżeli wszystko jasne to idźmy dalej. Mam dla was pewne informacje, które niektórych mogą zadziwić. Do tej pory utrzymywaliśmy to z Severusem w tajemnicy dla dobra sprawy jednak sytuacja diametralnie się zmieniła więc podjęliśmy decyzję o poinformowaniu was… - zrobił pauzę rozglądając się po salonie.

Harremu na chwilę zamarło serce, ponieważ jego profesor na chwilę sposępniał jednak w chwilę później ciągnął dalej swoim donośnym głosem.


- Od momentu powrotu Voldemorta Severus gra rolę podwójnego szpiega. Dostarcza on nam potrzebne informacje o poczynaniach śmierciożerców planowanych atakach, porwaniach i planach jego samego. Również Severus dostarcza mu informacje, które dla Toma wydają się być istotne jednak dla nas nie mają większego znaczenia.  – na te słowa niektórzy zakryli sobie usta z przerażenia.

Harry sam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Gdzieś w głębi siebie uważał, że Snape’owi nie należy ufać. Choć Dumbledore i inni w ciąż powtarzali mu, że jest inaczej. Teraz jednak, gdy ma na to dowód jest tak zszokowany, że nie wie co o tym wszystkim myśleć. Kiedy szmery ustały dyrektor mówił dalej.


- Chciałem abyście o tym wiedzieli gdyż całkiem prawdopodobne jest iż będziemy walczyć po przeciwnych stronach. – gwałtowny gwar i protesty wszystkich wypełniły pokój. Jedynie Snape i Samara zdawali się nie być zainteresowani całym zamieszaniem. Snape z wyrazem zniesmaczenia spoglądał w sufit a Samara ze znudzeniem przyglądała się swoim pomalowanym na czarno paznokciom.

- Albusie! – wrzasnęła McGonagall – Jak to będziemy walczyć przeciwko sobie? Przecież nie możemy! – krzyknęła oburzona.


Dyrektor wstał i gestem dłoni prosił wszystkich o ponowne zajęcie miejsc i uspokojenie emocji.


- Niestety… Z informacji, które uzyskał Severus wiemy, że mogą być przygotowywane ataki w których będzie on musiał brać udział. Aby Voldemort nie nabrał w stosunku do niego żadnych podejrzeń musiałem na to pozwolić. Musiałem was o tym poinformować, ponieważ chciałem w was umocnić zaufanie do Severusa. – mówiąc to wymownie spojrzał w stronę Harrego.
– Chciałem również uniknąć sytuacji, że będziecie w siebie rzucać morderczymi zaklęciami. Severus nie będzie ich używał jednak możecie być pewni, że będzie walczył z całym zaangażowaniem więc nie liczcie na taryfę ulgową. Jego zachowanie nie może wzbudzić podejrzeń.


- O jakich atakach mówisz? – zapytał Lupin poważnym tonem.


- Dobre pytanie… Sami tego nie wiemy. Voldemort jest znany ze swoich nagłych decyzji. Możemy spodziewać się jednak wszystkiego. Ataki na wioski czarodziejów, mugoli, a nawet ataku na samą szkołę.


- Ależ to straszne! – krzyknęła McGonagall, a pani Weasley przytakiwała jej.


- O szkołę nie musimy się martwić. Zaraz po powrocie uczniów do Hogwartu wydam odpowiednie rozporządzenia, które będą miały na celu zwiększenie bezpieczeństwa. Nie sądzę jednak, aby Voldemort odważył się ruszyć na zamek. Nie jest on jeszcze przygotowany do takiego starcia. Nie mniej jednak Hagridzie, twoim zadaniem będzie zawiadomienie stworzeń w zakazanym lesie o możliwości ataku. Poproś ich, aby donosiły ci o wszystkim co wyda im się podejrzane, a w szczególności jeżeli ktoś będzie się tam ukrywał. – zszokowany Hagrid nie mógł wydusić z siebie nic więcej oprócz nerwowego


- Tak panie psorze.


- Dobrze więc, tu mamy jasność. Ponieważ ministerstwo jest infiltrowane przez śmierciożerców nie mamy co liczyć na ich pomoc. Kingsley będzie nas informował o działaniach ministra.


- Albusie to przecież jakiś obłęd! – powiedział Flitwick – Nie będę w stanie walczyć przeciwko Snape’owi.


- W takim razie zginiesz Filiusie. – tu w końcu odezwał się sam Snape - Dyrektor dał wam jasno do zrozumienia, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Może i nie będę stosował morderczych zaklęć, ale mogę wam obiecać, że inne zaklęcia w moim wykonaniu odnoszą nie gorsze rezultaty.  – mówił to przyciszonym głosem patrząc po kolei każdemu w oczy
-  Powtarzam nie liczcie na to, że się zawaham. Dla dobra sprawy będę nawet w stanie kogoś poświęcić. – powiedział to tonem całkowicie znudzonym i obojętnym.


W Harrym ponownie się zagotowało. Jak mógł nawet pomyśleć o czymś takim, gdy chciał już zaprotestować odezwała się Samara.


- Proszę cię Severusie – powiedziała jakby rozbawiona – takie teksty nie robią na nikim wrażenia. – tu zrobiła wymowną minę i zwróciła się do wszystkich – To co chciał wam przekazać Snape w wolnym tłumaczeniu oznacza, że będzie się bardzo starał nikogo z was nie zabić i uprasza was o szczególną ostrożność. – kończąc rozsiadła się wygodnie w fotelu rzucając wyzywające spojrzenie w kierunku Snape’a.

Ten gdy to usłyszał zrobił się zielony ze złości, a tętnica na jego szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować. Gdy już otwierał usta, aby powiedzieć co sądzi o jej wolnym tłumaczeniu wyłapał wzrok dyrektora który jasno mówił, że nie chce żadnych kłótni między nimi. Snape łypnął gniewnie na dyrektora i na Samarę która nic nie robiła sobie z jego fochów.


- Moi drodzy. Bez informacji, które dostarcza nam Severus nie będziemy w stanie wygrać tej wojny. Nie mamy innego wyboru jak grać dalej w grę z Voldemortem. – wszyscy posmutnieli, nikt już nie odważył się odezwać czy protestować.


- Panno Granger i panie Weasley tak jak już wspominałem chciałbym was prosić o to abyście mieli oczy i uszy szeroko otwarte na to co dzieje się wśród uczniów. Szczegółowe informacje otrzymacie po powrocie do szkoły. – Ron i Hermiona pokiwali głowami na znak, że się zgadzają jednak nie odważyli się odezwać.

Harry czuł się trochę pominięty, jednak również milczał licząc, że dyrektor sam zwróci się do niego jednak niestety nie doczekał się. Spotkanie trwało jeszcze około godziny. Wszyscy zostali wtajemniczeni w pozostałe działania i powoli rozchodzili się do domów. W salonie nadal znajdowali się Harry, Ron, Hermiona profesor Dumbledore, Snape, Państwo Weasley i Samara. Przyjaciele nadal siedzieli na kanapie pod ścianą starając nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, bo być może usłyszą jeszcze jakieś informacje.


- Samaro, co ty o tym wszystkim sądzisz? Przecież to jakieś szaleństwo. Severus zbyt wiele ryzykuje. Nie pozwól mu na to przecież…. przecież się przyjaźniliście. – dodała nieśmiało.


Snape usłyszawszy swoje imię stanął gwałtownie odwracając się i z zaciekawieniem przyglądając się obu kobietom. Samara spojrzała na Panią Weasley i powiedziała ze smutkiem w głosie.


- Tłumaczyłam ci Molly, że nie wtrącam się do działań zakonu, a jeżeli chodzi o relacje moje i Severusa,  przyjaźń to zbyt wielkie słowo. – wzięła do ręki płaszcz i wyłapała spojrzenie Snape'a, który ponownie patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.


- Więc dlaczego przychodzisz na każde zebranie skoro nie ingerujesz w sprawy zakonu. – pani Weasley nie kryła się ze swoim rozczarowaniem. Do rozmowy jednak nieoczekiwanie wtrącił się Dumbledore.


- Samara przybywa na zebrania na moje osobiste prośby. Nie mogę wam jeszcze zdradzić dlaczego nie może ona brać czynnie udziału w działaniach, jednak zaufajcie mi. – powiedział to patrząc Molly głęboko w oczy, uśmiechnął się na widok tego, że rozluźniła się.


Severus stał jeszcze chwilę i patrzył na Samarę, ale ponieważ nie odwzajemniła spojrzenia opuścił niezauważony przez nikogo Norę.


- Na mnie już pora – powiedziała Samara – muszę za chwilę być w Londynie. – pożegnała się ze wszystkimi i również opuściła dom.


- Harry! Ron! Hermiona! Natychmiast do łóżek co tu jeszcze robicie? – pani Weasley natychmiast gdy zorientowała się, że cała trójka była świadkiem ich rozmowy zagoniła wszystkich do swoich pokoi. Ci pospiesznie wstali ze swoich miejsc i ruszyli przed siebie, aby nie narazić się na jej gniew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz