wtorek, 3 lutego 2015

Czy Albus oszalał?

    Harry od rana nie mógł sobie znaleźć miejsca w Norze. Nie mógł się doczekać zebrania i stał się bardziej nerwowy. Jednocześnie w duchu powtarzał sobie, że musi wyzbyć się emocji i postawić bariery, aby nie narazić żadnego z członków zakonu.

Pani Weasley również wydawała się bardziej nerwowa niż zwykle. Co chwilę wyglądała przez okno jakby spodziewała się odwiedzin. Po obiedzie w końcu doczekała się i gdy wyjrzała przez okno pisnęła tylko wybiegając na ganek domu. Harry i Ron spojrzeli na sobie i natychmiast rzucili się do drugiego okna, aby zobaczyć kto wzbudził w Pani Weasley takie emocje. Ku ich własnemu zdziwieniu zobaczyli zbliżającą się nauczycielkę obrony przed czarną magią. Pani Weasley machała energicznie w stronę gościa. Zbliżająca się Samara skinęła lekko głową i przywitała się uprzejmie. Gestem zaproszona do środka strzepnęła z siebie płatki śniegu i odwiesiła płaszcz na wieszaku. Mama Rona dosłownie zagarnęła nauczycielkę do kuchni chcąc z nią porozmawiać. Zatrzasnęła drzwi.

- Samaro co planujecie? Dlaczego do zakonu wciągane są dzieci. Czy ten Albus oszalał? – pisnęła ze złości.

- Molly dobrze wiesz, że Albus nie wtajemnicza mnie w swoje plany związane z zakonem.

- No, ale przecież rozmawiacie, jestem pewna, że wspominał ci o tym.

- Wiem tylko tyle, że zabronił Harremu uczestnictwa w zebraniu dopóki nie opanuje choć w minimalnym stopniu oklumencji. Moim zadaniem było dopilnować, aby Snape mu pomógł. Nic więcej nie wiem. – zerknęła na Molly, ta jednak stawała się coraz bardziej zdenerwowana.

-Nie pozwolę na to, Ron to moje dziecko, nie jest jeszcze dorosły… nie pozwolę. Harrego również traktuję jak syna, Hermionę jak córkę… Na miłość boską Samaro, to jeszcze dzieci! Jak tak można!
– pani Weasley nerwowo przechadzała się po kuchni sprawiając tym samym, że myjące się talerze zaczęły niebezpiecznie szybko wirować.
– Samaro proszę… - dodała, gdy zobaczyła, że ta otwiera drzwi i chce opuścić pomieszczenie. Samara stanęła w progu drzwi i smutno się uśmiechnęła.

- Ty go poproś, on ciebie jednej posłucha. – pisnęła błagalnie Pani Weasley. Z pokoju gdzie siedzieli Ron i Harry dało się usłyszeć oburzone: „Mamoooo”. Nikt sobie jednak z tego nic nie zrobił.

- Molly… - zaczęła delikatnie Samara -  Albus wymógł na mnie powrót i przyjęcie posady w szkole, zmusił mnie do współpracy ze Snape’m, czy naprawdę uważasz, że mam jakikolwiek wpływ na podejmowane przez niego decyzję? Po za tym doskonale wiesz, że nie wtrącam się co do zasad działania zakonu. – Samara zrobiła minę, która mówiła jasno, że niestety nic nie wskóra. – Musicie zdać się na jego decyzję – dodała i rzuciła przepraszające spojrzenie w jej stronę.

Pani Weasley pełna zrezygnowania usiadła na krześle i zakryła dłońmi twarz. Ron natychmiast do niej podbiegł i próbował  pocieszać i wyjaśniać, że już nie są dziećmi.

- Harry jak się masz? Mam nadzieje, że ćwiczyłeś? – mówiła to patrząc mu w oczy świdrującym spojrzeniem. Harry lekko zażenowany pokiwał głową bez specjalnego entuzjazmu na znak, że starał się.

- Dobrze, ćwicz… Spotkamy się po feriach to ponownie spróbujemy. – powiedziała siadając w fotelu przy kominku.

- Ale… - zaczął niepewnie Harry

- Co… ale? – spojrzała na niego z ukosa i zmrużyła oczy. Harry miał wrażenie jakby czytała z niego jak z księgi.

- Profesor Snape dał mi ostatnio do zrozumienia, że dopóki nie znajdę sposobu na opanowanie moich emocji to nie mamy się po co spotykać.

Samara lekko zachichotała


- Harry, nie przywiązuj się zbytnio do tego co mówi profesor Snape. Zaczniemy zaraz w następny czwartek po powrocie do szkoły o stałej porze. – kończąc mówić uśmiechnęła się w jego stronę jednocześnie otwierając książkę. W chwile później była już zaczytana na tyle, że nie zwracała uwagi na otaczające ją zamieszanie związane z przybywaniem kolejnych członków zakonu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz