poniedziałek, 23 marca 2015

Nowy członek rodziny.

Idę jak burza, przyznam się, że mam przygotowanych już sporo rozdziałów tak na wszelki wypadek, gdybym naglę straciła wenę. Wydzielam je ostrożnie tak by nie musieć zostawiać bloga samopas... Kolejny rozdział to zwykłą przejściówka, jednak następne wiele wyjaśnią w sytuacji Severusa i Samary. 

*************************

- Że co?! – Ron i Hermiona zapytali w tym samym momencie, Harry na to uśmiechnął się do nich i powtórzył.

- Samara Dumbledore jest moją matką chrzestną. – zrobił taką minę jakby ogłoszono, że do końca roku są zwolnieni z eliksirów.

- Ale jak? – Zapytał Ron i Harry opowiedział im to czego dowiedział się wczorajszego wieczoru. Im dłużej opowiadał tym szczęka Rona opadała niżej ukazując całe uzębienie. Hermiona co jakiś czas wydawała z siebie pisk. Kiedy skończył opowiadać zaległa między nimi cisza. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Pierwsza ocknęła się Hermiona.

- To niesamowite!

- Nadal nie rozumiem, jak mogliśmy nie wpaść na to, że skoro masz ojca chrzestnego to i powinieneś mieć matkę chrzestną… - powiedział Ron kręcąc głową.

- Właśnie!

- Nawet gdybym zapytał kogokolwiek,  temat nie zostałby rozwinięty. – powiedział Harry.

- Dlaczego? – zapytała Hermiona.

- Samara powiedziała, że nie mogłem się dowiedzieć. Miało to coś wspólnego z moim bezpieczeństwem, ale nie wyjaśniła dokładnie. Z resztą czy to ważne? Znowu mam kogoś, kto jest dla mnie członkiem rodziny.

- Ciekawi mnie co się za tym kryje. No i wychował ją sam Dumbledore!

- Rozpoczęła naukę w wieku pięciu lat – Ron ocknął się i dodał – musiała być piekielnie zdolna…


Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i udali się na lekcje z Hagridem..

czwartek, 19 marca 2015

Temat Tabu

Jest kolejny. Powoli zaczynam odkrywać karty. Ciekawa jestem jak do tej pory się Wam podoba?

*************************

Harry był lekko oszołomiony tymi informacjami. Sam nie wiedział co ma myśleć. Słuchał dalej i starał się nie przerywać, gdyż był ciekawy dalszej części.

- Na początku było ciężko. Wyobraź sobie, że przyjmują cię do Hogwartu w wieku pięciu lat. Inni uczniowie byli nieznośni. Szybko jednak dałam im do zrozumienia, że choć jestem młodsza od nich o sześć lat to wiedzą nie są w stanie mi dorównać. Przyzwyczaili się i z biegiem czasu przyjaciół było więcej. Do tego czasu jedyną osobą na której mogłam polegać była Lily. – tu spojrzała na wiszące zdjęcie z lekką nutką nostalgii. Westchnęła i kontynuowała.

- Zaprzyjaźniłyśmy się i tak już zostało.

- To dziwne… - zaczął Harry. – Tyle razy Syriusz opowiadał mi różne historie z życia moich rodziców, ale nigdy nie wspomniał o Pani.

- Bo ja Harry jestem tematem tabu, Dumbledore celowo kazał unikać wspominania o mnie, z resztą na moje własne życzenie... – spojrzała Harremu w oczy i mówiła dalej.

-  Wkrótce po tym jak się urodziłeś wyjechałam i straciłyśmy się z oczu. Wieść o śmierci twoich rodziców dotarła do mnie dopiero po dwóch latach. Nie mogłam jednak wrócić i pomóc ci. Kiedy dotarł do mnie list od Albusa w którym poinformował mnie o wydarzeniach i o tym, że umieścił cię w domu siostry Lily, wściekłam się. Nie znałam gorszych mugoli od nich. Byłam wręcz pewna, że nie będziesz miał udanego dzieciństwa. Próbowałam wymóc na Albusie, aby przeniósł cię do domu Syriusza, twojego ojca chrzestnego, ale powiadomił mnie, że jest on oskarżony o wydanie Voldemortowi twoich rodziców. Nie było innego wyjścia musiałeś zostać u ciotki.

- Dlaczego chciała mi Pani pomóc? – Harry zapytał, miał wrażenie, że nauczycielka nadal nie mówi mu czegoś i celowo pomija pewne fakty. Nie był jednak pewien czego mu w układance brakowało. – Przecież nawet jeżeli przyjaźniła się pani z moją matką nie była pani zobligowana do udzielania mi wsparcia…
- Bystry jesteś… - uśmiechnęła się i powiedziała – no dobrze… i tak się dowiesz więc nie ma co tego przeciągać w czasie. Harry nie zastanawiałeś się nigdy nad tym, że masz ojca chrzestnego a nie masz matki chrzestnej?

Harry zamrugał ze zdziwienia słysząc to pytanie i nie mógł uwierzyć, że faktycznie nigdy przedtem się nad tym nie zastanawiał. Miał Syriusza i to mu wystarczało, a nie przyszło mu do głowy, że przecież tak samo jak ma ojca chrzestnego powinien mieć i matkę chrzestną.

- Po minie widzę, że się nie zastanawiałeś. Nic dziwnego. Na miesiąc przed twoimi narodzeniem Lily poprosiła mnie, abym została twoją matką chrzestną. Zgodziłam się… więc o to jestem. –tu wskazała po sobie jakby prezentując się.

– Musisz mi jednak wybaczyć, że nie starałam się nawiązać z tobą kontaktów robiłam to ze względu na twoje bezpieczeństwo, jednak możesz być pewny, że od momentu kiedy przekroczyłeś po raz pierwszy progi Hogwartu miałam cię na oku. Swoją drogą Harry robiłeś czasem strasznie głupie rzeczy… - spojrzała na niego unosząc jedną brew wyżej i uśmiechając się.

Harry nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Miał matkę chrzestną! Sam zdziwił się nad swoją głupotą, że nigdy nie przyszło mu do głowy zapytać Syriusza albo Lupina o to… Uderzył się dłonią w czoło ubolewając nad swoim ograniczeniem.

- Nie wyglądasz na zadowolonego? – zapytała.

- Nie, nie, to nie chodzi o to. Nie mogę uwierzyć, że nigdy nie przyszło mi do głowy zapytać o to Syriusza lub Lupina. Byłem tak szczęśliwy, że mam kogoś bliskiego, że chyba stwierdziłem, iż nie muszę szukać dalej.

- Całkowicie to rozumiem. Czasami bywa i tak, że do szczęścia nie potrzebujemy wszystkiego.

Harry zamyślił się, nie patrzył już na swoją nauczycielkę. W głowie miał dużo myśli z którymi starał się uporać.

- Może to był zły pomysł, aby ci o tym mówić właśnie teraz. – powiedziała Samara

- Dlaczego?  – oburzył się Harry.

- Bo widzę, że znowu miotają tobą emocje, nad którymi musisz zapanować. Pamiętasz? Przyszedłeś tu, aby dowiedzieć się jak to zrobić, a nie po to abym obarczała cię takimi informacjami…

- Cieszę się, że to Pani zrobiła. – Samara uniosła rękę w geście protestu i powiedziała.

- Kiedy jesteśmy sami możesz mówić mi po imieniu.

Harry uśmiechnął się do siebie. Nie wierzył w swoje szczęście. Los ponownie zsyła mu członka rodziny. Może nie będzie musiał wracać do Dursleyów… Zanim jednak zdążył ucieszyć się tą myślą Samara usiadła ponownie w fotelu i poważnym tonem powiedziała.

- Harry, wiem o czym myślisz, jednak to na razie nie jest możliwe.

Harry zmieszał się na te słowa i zrobiło mu się strasznie głupio.

- Dobrze wiesz dlaczego Dumbledore umieścił cię u ciotki i wuja. Do ukończenia pełnoletności chroni cię czar twojej matki. Czy tego chcesz, czy nie, w żyłach Petunii płynie ta sama krew co w żyłach Lily. U nich jesteś bardziej bezpieczny. - spojrzała na niego i smutno się uśmiechnęła. Patrzyli na siebie przez chwilę, cisza między nimi nie wydawała się Harremu niezręczna. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że znają się z Samarą od zawsze.


- Dobrze… Dość tych zwierzeń… Oklumencja! Po to się tu spotkaliśmy – powiedziała już swoim zwykłym tonem i Harry wiedział, że na dziś to koniec opowieści. Samara przez dwie następne godziny włamywała się do umysłu Harrego ćwicząc jego umiejętność obrony i przedstawiania fałszywych wspomnień. Z każdym kolejnym razem Harremu szło coraz lepiej. Skończyli około godziny 22:00. Pomimo zmęczenia Harry wiedział, że nie zaśnie tej nocy. 

poniedziałek, 16 marca 2015

Dobry moment na wyjaśnienia.

    Gdy zegar wybił godzinę 17:45 Harry opuścił pokój wspólny i udał się do gabinetu swojej nauczycielki obrony przed czarną magią. Harry czuł, że to spotkanie będzie inne, nie wiedział dlaczego jednak od momentu, kiedy otrzymał wiadomość od nauczycielki coś mu mówiło, że to spotkanie wiele zmieni. Im bliżej gabinetu tym większa była w nim niepewność. Kiedy w końcu stanął przed wielkimi drzwiami ponownie zawahał się zupełnie tak samo jak za pierwszym razem, kiedy szedł na spotkanie ze Snapem. Przemógł się i zapukał. Ponieważ nie otrzymał żadnej odpowiedzi zapukał ponownie. Gdy i tym razem nie doczekał się reakcji delikatnie otworzył drzwi. Gabinet był oświetlony, a więc ktoś w nim był.
Harry wszedł do środka i rozejrzał się niepewnie. Jego nauczycielka siedziała w fotelu za biurkiem, jej wzrok był skierowany w stronę okna. Choć Harry był pewien, że w tym momencie nauczycielka myślami jest zupełnie w innym miejscu. Nawet nie mrugała. Jedynie jej prawa dłoń wykonywała leniwy ruch nad płomieniem świecy stojącej na jej biurku. W momencie kiedy jej dłoń zbliżała się do świecy płomień przygasał, gdy oddalała dłoń płomień ponownie tańczył na świecy. Harry widział, że robiła to bezwiednie. Ruch który wykonywała dłonią był hipnotyzujący. Złapał się na tym, że również zaczął się przyglądać temu zjawisku zupełnie zapominając o mruganiu. Zmieszał się trochę i postanowił się odezwać.

- Yyyy… Pani profesor? – nieśmiało zaczął Harry robiąc krok w jej stronę. Zobaczył jak drgnęła zaskoczona czyjąś obecnością i zwróciła się w jego stronę.

- Harry? To już ta godzina? Przepraszam zamyśliłam się, siadaj proszę. – wskazała mu ręką fotel naprzeciwko niej. Harry posłusznie zrobił to, o co go prosiła. Miał wrażenie, że czymś się martwi jednak nie zdążył się nad tym dłużej zastanowić bo powiedziała

- Profesor Snape nie będzie dziś obecny na spotkaniu dlatego poprosiłam cię o przyjście do mojego gabinetu.

- Dlaczego nie ma profesora Snape’a? – Harry wiedział, że być może wtyka nos w nieswoje sprawy jednak ciekawość wzięła górę.

- Przykro mi Harry, ale sama nie wiem. Można się jedynie domyślać.

- Czyli myśli Pani, że został wezwany?

- Mam nadzieję, że nie, lecz wszystko na to wskazuje. – mówiąc to lekko posmutniała.

Harry rozejrzał się po gabinecie. Za plecami Samary wisiało zdjęcie. Ze zdjęcia machała do niego dziewczynka na oko 7 letnia. Jej duże brązowe oczy pozwoliły sądzić Harremu, że jest to jego nauczycielka obrony. Obok niej na zdjęciu stała dziewczyna, rudowłosa, znacznie starsza od pierwszej. Uśmiechała się szeroko do osoby która to zdjęcie robiła. Harrego przeszył dreszcz ponieważ patrzył na swoją matkę. Zerwał się na równe nogi i podszedł do zdjęcia przyglądając się mu bliżej. Samara na początku zdziwiona zachowaniem Harrego uśmiechnęła się lekko, gdy zobaczyła co wzbudziło w Harrym takie emocje.

- To moja mama, prawda? – zapytał nie spuszczając oka ze zdjęcia.

- Tak.

Harry posmutniał i wrócił na miejsce.

- Proszę mi wybaczyć, że tak zareagowałem. Nie mam zbyt wielu pamiątek po swoich rodzicach.

- To zrozumiałe.

- Czyli znała Pani moją mamę. Chciałem panią o to spytać od momentu, kiedy spotkaliśmy się wszyscy u profesora Dumbledora w gabinecie, aby omówić zajęcia z oklumencji. Powiedziała pani, że charakterem jestem podobny bardziej do matki niż do ojca.

- Bo to prawda. – uśmiechnęła się i dodała – Może to dobry moment aby ci powiedzieć… - wstała i podeszła do okna. – Harry ja i twoja mama przyjaźniłyśmy się za czasów szkolnych.

- Ale… ale przecież gołym okiem widać, że jest Pani znacznie młodsza od mojej mamy więc jakim cudem… - nie skończył gdyż wtrąciła.

- Nie zastanawiałeś się dlaczego ja i dyrektor nosimy to samo nazwisko?


- Właściwie to tak. - powiedział niepewnie.


- Nie jestem córką Albusa Dumbledora, nie jestem z nim nawet spokrewniona. Jednak to on mnie wychował. Moja matka zmarła zaraz po ciężkim porodzie. Ojciec… cóż gorszego nie mógłbyś sobie wyobrazić. Po śmierci matki odebrał mnie temu… - tu zawahała się zastanawiając się jakie określenie będzie odpowiednie - … człowiekowi – dodała ze zgorszeniem na twarzy. Kiedy zdał sobie sprawę, że moje zdolności magiczne są ogromne postanowił poprosić ówczesnego ministra magii o wydanie mi specjalnego pozwolenia na uczęszczanie do Hogwartu jako pięciolatka. Tym sposobem znalazłam się w Hogwarcie w tym samym czasie co twoi rodzice i między innymi profesor Snape.

wtorek, 10 marca 2015

Wiadomość


- Harry! – Hermiona zawołała zanim dotarła do pokoju chłopców. – Harry, wszędzie cię szukam!

- Co się stało? – Harry spojrzał na przyjaciółkę lekko zdziwiony.

- Mam ci to przekazać. – mówiąc to podała mu białą kopertę na której było napisane znanym mu już wąskim pismem „Harry Potter” .

Harry natychmiast wziął kopertę z rąk Hermiony i otworzył ją. W kopercie znajdował się krótki liścik z informacją dla niego:

Harry, oczekuje Cię dziś o godzinie 18:00 w moim gabinecie.
-Samara Dumbledore

- Dziwne… - powiedział – Zawsze spotykaliśmy się w lochach u Snape’a, dziś mam przyjść do jej gabinetu. – spojrzał na Hermionę, która wzruszyła tylko ramionami.

- Może miała dość tych śmierdzących lochów i wymusiła na Snapie, że spotkania mają być u nieeej? – zapytał Ron ziewając.

- Nie sądzę Ron, że na nim  można cokolwiek wymusić. – powiedział Harry.

- Z tego co wiem, to trzeci rok miał dziś odwołane eliksiry. Snape’a nie było też ani na śniadaniu ani na obiedzie… - Hermiona usiadła obok Rona uważnie przyglądając się obu przyjaciołom.

- Myślisz o tym samym co ja? – zapytał ją Harry. Ron jednak sprawiał wrażenie jakby nie do końca wiedział o czym mówią.

- Chyba tak… - powiedziała z zasępioną miną Hermiona.

- Czy może mi ktoś wytłumaczyć o czym wy mówicie? – Ron próbował nadążyć za ich tokiem myślenia.

- Ron, czy to tak trudno się domyślić? – Hermiona wywróciła znacząco oczami i dodała – Uważamy, że został wezwany…

Ron zrobił taką minę jakby dostał nagłych mdłości.

- Wiecie nigdy nie sądziłem, że to powiem ale szkoda mi tego starego nietoperza…

Harry i Hermiona pokiwali tylko głowami. Do wieczora nie poruszali już tematu. 

środa, 4 marca 2015

Życie to nie bajka

    Severus i Samara skutecznie unikali się. Nie można było ich spotkać razem nawet w wielkiej sali na posiłkach. Po ostatniej rozmowie żadne z nich nie miało ochoty na towarzystwo drugiego. Samara była wdzięczna losowi, że Severus nie będzie obecny na następnych dodatkowych zajęciach z Harrym. Była pewna, że to spotkanie skończyłoby się bardzo źle. A tak mają dosyć czasu, aby ochłonąć.

Z tymi myślami zastał ją dyrektor wchodzący do jej gabinetu.

- Skąd ta mina? – zapytał uważnie się jej przyglądając. Samara natychmiast spoważniała i odpowiedziała.

- Nie rozumiem o co ci chodzi. – spojrzała na niego swoimi dużymi brązowymi oczami.

- No dobrze, niech będzie… Przychodzę, aby zapytać czy zostałaś poinformowana o tym, że na następnym spotkaniu z Harrym będziesz sama?

- Tak, Snape raczył mnie już o tym zawiadomić. – wzięła do ręki jakieś dokumenty i udawała, że nie widzi jak dyrektor przygląda się jej dobrodusznie znad okularów połówek.

- To dobrze… Dostałaś ode mnie wiadomość na temat nowych środków ostrożności?

- Owszem, w pełni się z nimi zgadzam. Czy uczniowie już wiedzą?

- Dziś po kolacji każdy opiekun domu poinformuje ich o nowych zasadach. – dyrektor podszedł do biurka nie spuszczając jej z oka, zajął miejsce naprzeciwko niej i zapytał – Czy coś cię martwi moja droga?

Samara lekko drgnęła nie zauważyła, że znalazł się tak blisko niej. Przez chwile zastanawiała się co mu odpowiedzieć. Kłamstwo nie wchodziło w grę. Dobrze wiedziała, że jego nie da się tak po prostu oszukać, a zbyć go zwykłym „nie, wszystko w porządku” też się raczej nie uda. Westchnęła więc i powiedziała

- W dniu przybycia uczniów do szkoły był u mnie Snape, między innymi po to, aby poinformować o tym, że nie będzie go na następnym spotkaniu.

- I co w związku z tym? – zapytał lekko przekrzywiając głowę w lewo, nadal nie spuszczając jej z oka.

- Od słowa do słowa wywiązała się między nami kłótnia, w której zapytał dlaczego wówczas zniknęłam nie dając znaku życia.

- Nie powinnaś być taka zaskoczona. Dobrze wiedziałaś, że to pytanie kiedyś padnie. – Samara wstała i podeszła do okna starając się unikać jego spojrzenia.

- Nie doszło by do tego, gdybym nie przyjęła posady tutaj. – dodała z wyrzutem – myślę, że powinnam opuścić szkołę. To nie był dobry pomysł, aby wrócić. – tym razem zdecydowała się na niego spojrzeć.
Był spokojny, sprawiał wrażenie jakby był z siebie zadowolony. Wiedziała, że od dawna chciał, aby prawda wyszła na jaw i robił wszystko, aby ona zdecydowała się ją wyjawić.

- Znowu chcesz uciec Samaro. Ucieczka niczego nie zmieni, jedynie pogorszy całą sprawę. Los ponownie daje wam szansę na naprawienie krzywd z przeszłości. Powinniście oboje skorzystać z tej okazji.

- Skorzystać z okazji? O czym ty mówisz? Zapomniałeś już, że Snape od zawsze kocha Lily… Lily  była moją przyjaciółką… Nie zmusisz nikogo do miłości Albusie. Sam stwierdził, że to co się stało było błędem. Jak można mówić tu o skorzystaniu z okazji?

- Szukał cię przecież… - Albus nie ruszył się z fotela. Obserwował jak miota się po pokoju.

- To nic nie znaczy. Lily była jest i będzie obecna w jego życiu.

- Jak sama mi niedawno powiedziałaś Lily nie żyje…

- Ale widocznie miłość do niej jest nieśmiertelna. – dodała prawie szeptem. – skończmy ten temat. – ponownie usiadła za biurkiem . – Życie to nie bajka.

Dumbledore wstał i skierował się w stronę drzwi. Zanim jednak wyszedł odwrócił się i powiedział

- Jest wiele rzeczy, których żałuję w swoim życiu, jednak największy ból sprawia mi świadomość iż pozbawiłem cię możliwości korzystania z beztroskiego dzieciństwa. Być może wówczas uwierzyłabyś, że niektóre bajki kończą się szczęśliwie.

Samara spojrzała na niego nie okazując już żadnych emocji, zamiast zwykłego pożegnania powiedziała

- Pracuję tu tylko do końca roku szkolnego. Zacznij już teraz szukać kogoś na moje stanowisko.


Dumbledore pokiwał smutno głową i wyszedł.