Skoro ostatnio było opóźnienie teraz wstawiam dzień wcześniej.
Po przeczytaniu proszę o komentarze :)
**********************************
Stali tak jeszcze dłuższą chwilę patrząc na siebie, zanim Samara
podeszła do swojego biurka wzięła do ręki swój płaszcz i skierowała się w jego
kierunku bez zbędnych słów. Przepuścił ją w drzwiach, zaczekał aż zabezpieczy
klasę i ruszyli ciemnymi korytarzami w stronę gabinetu dyrektora. Szli całą
drogę w milczeniu. Samara nie czuła się ani trochę winna, szła z wysoko
uniesioną głową. Nie powiedziała nic za jego plecami czego nie powiedziała by
mu prosto w twarz. Swoją drogą miał talent do znajdowania się w odpowiednim
miejscu o odpowiedniej porze.
W końcu dotarli do kamiennej chimery strzegącej
gabinetu. Snape wypowiedział hasło i ponownie pozwolił jej przejść jako
pierwszej. Spojrzała na niego z ukosa i ruszyła przodem. Dumbledore siedział w
fotelu przy kominku w najbardziej bordowej szacie jaką zdołała sobie wyobrazić.
Podeszła do niego z pytającym wyrazem twarzy.
- Dobrze, że już jesteście. Jest jedna sprawa, o której musicie
wiedzieć.
- Nie powinieneś jeszcze wstawać z łóżka, jest zdecydowanie zbyt
wcześnie. – Samara rzuciła w jego kierunku, lecz ten tylko machnął ręką.
- Dziękuję za troskę, ale czuję
się o wiele lepiej, nie ma ani chwili do stracenia.
- Uważam, że się forsujesz! Zdajesz sobie sprawę, że mimo moich
zdolności zajęło mi kilka godzin, aby cię połatać. Nawet nad Severusem się tak
nie umęczyłam. – Snape chrząknął nieznacznie, lecz go zignorowała. – Mógłbyś
choć trochę docenić mój wysiłek jaki włożyłam w postawienie cię na nogi i
ponownie wrócić do łóżka na kilka dni.
- Moja droga doceniam wysiłek, lecz czuję się już znaczenie lepiej. Nie
czas na tą rozmowę, jest inna ważniejsza sprawa.
Tym razem odezwał się Snape.
- Jaka? – podszedł trochę bliżej, lecz nadal trzymał się na uboczu.
- Severusie, czy masz jakieś nowe informacje dotyczące działań
skierowanych przeciwko szkole?
Snape spojrzał w oczy swojego dyrektora i lekko je przymrużył. – Nie
dotarło do mnie nic nowego o czym byś już nie wiedział. – powiedział swoim
zwyczajnie grobowym tonem.
- Tak właśnie myślałem. – Albus westchnął i kontynuował – Hagrid
poinformował mnie dziś, iż centaury zamieszkujące zakazany las doniosły mu o
dwóch nieznanych osobach, które w dniu wczorajszym były w zakazanym lesie.
Ewidentnie interesowały się odszukaniem jakiegoś miejsca. Niestety zostały
przepłoszone przez inne stworzenia i nie wiemy czego dokładnie szukali.
Severusie, musisz się dowiedzieć co ich tak interesuje.
Snape lekko skinął głową i dodał – Zrobię co mogę, jednak skąd
pewność, że byli to śmierciożercy? Osobiście znam troje uczniów, którzy są
zdolni do takiej wyprawy.
Samara parsknęła i spojrzała w jego kierunku.
- Już sam fakt, że w lesie widziano dwie osoby, a nie trzy mógłby
wykluczyć udział Harrego i jego przyjaciół.
- Panna Granger od czasu do czasu wykazuje oznaki posiadania zdrowego
rozsądku. – dodał sarkastycznie.
- Dosyć. – przerwał im Albus. – Jestem pewien, że nie byli to
uczniowie. Severusie wiesz co musisz zrobić. – Snape skinął głową i wycofał się
o kilka kroków.
- A mnie wezwałeś bo? – Samara ze zmarszczonym czołem przyglądała się
swojemu dawnemu opiekunowi.
- Chciałem, żebyś wiedziała. – odparł z uśmiechem, a Samara westchnęła
znacząco słysząc te słowa.
- Mam cichą nadzieję, że kiedyś się dowiem do czego zmierzają twoje
działania. – Dumbledore uśmiechnął się, a w jego oczach dostrzec można było
rozbawienie.
- Och, jestem tego wręcz pewien – puścił do niej oko – Jesteś tu
nauczycielem i mimo iż z pewnych względów nie mieszam cię do spraw zakonu masz
obowiązek dbać o bezpieczeństwo uczniów.
- Wątpisz w moje intencje? – zapytała z nieukrywanym oburzeniem.
- Skąd ta myśl, moja droga. – zaprzeczył – wyjaśniam ci tylko
okoliczności dla których informuję cię o sprawach istotnych dla zakonu.
- Niezależnie od okoliczności, nie pozwolę na to, aby jakiś uczeń
ucierpiał. Tego możesz być pewien.
- Dobrze więc. – zrobił krótką pauzę i mówił dalej – Od jutra zostaną
przedsięwzięte nowe środki ostrożności. Wszystkie lekcje, które do tej pory
odbywały się na błoniach zostaną przeniesione do zamku. Nawet lekcje zielarstwa
zostaną przeniesione do tych szklarni, które są najbliżej zamku. Uczniom będzie
wolno wyjść tylko na dziedziniec przed zamkiem. Błonia zostają wykluczone.
W gabinecie przez dłuższą chwilę panowała cisza. Samara przechadzała
się powoli analizując wszystko co zostało powiedziane i nagle ją wmurowało.
Snape najwyraźniej musiał zwrócić na to uwagę ponieważ bacznie się jej
przyglądał. Samara ponownie ruszyła z miejsca i dopadła do Snape’a.
- Zaraz! Czegoś tu brakuje… -
Dumbledore spojrzał na nią znad swoich okularów połówek i zapytał.
- Co masz na myśli?
- Skoro psy Voldemorta węszą przy terenach zamku, to
najprawdopodobniej ponownie wznowiono przygotowania do ataku na szkołę.
- Nie wykluczam takiej opcji. – powiedział spokojnie dyrektor lekko
odchylając się na oparcie fotela.
- Czyli… zaraz, to nie może być to! – Samara spoglądała to na jednego
to na drugiego szukając potwierdzenia swoich przypuszczeń w ich twarzach. – Wznowione przygotowania muszą oznaczać, że
Voldemort wie kto go zdradził.
- Owszem. – powiedział Snape równie obojętnie jakby zajmowali się
tematem zeszłorocznego śniegu.
Ten ton od zawsze drażnił Samarę na tyle, aby świerzbiły ją ręce by
zmyć mu tą obojętność z twarzy.