czwartek, 30 lipca 2015

środa, 29 lipca 2015

Zwiastun part 1

Udało mi się stworzyć zwiastun historii Samary. Zdaję sobie sprawę, że pewnie jest chaotyczny jednaj jak na pierwszy raz jestem mega zadowolona. Dodam, ze sama go stworzyłam...
Ciekawa jestem opinii :)



sobota, 25 lipca 2015

Intencje

Skoro ostatnio było opóźnienie teraz wstawiam dzień wcześniej.
Po przeczytaniu proszę o komentarze :)


**********************************

    Stali tak jeszcze dłuższą chwilę patrząc na siebie, zanim Samara podeszła do swojego biurka wzięła do ręki swój płaszcz i skierowała się w jego kierunku bez zbędnych słów. Przepuścił ją w drzwiach, zaczekał aż zabezpieczy klasę i ruszyli ciemnymi korytarzami w stronę gabinetu dyrektora. Szli całą drogę w milczeniu. Samara nie czuła się ani trochę winna, szła z wysoko uniesioną głową. Nie powiedziała nic za jego plecami czego nie powiedziała by mu prosto w twarz. Swoją drogą miał talent do znajdowania się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze.

W końcu dotarli do kamiennej chimery strzegącej gabinetu. Snape wypowiedział hasło i ponownie pozwolił jej przejść jako pierwszej. Spojrzała na niego z ukosa i ruszyła przodem. Dumbledore siedział w fotelu przy kominku w najbardziej bordowej szacie jaką zdołała sobie wyobrazić. Podeszła do niego z pytającym wyrazem twarzy.

- Dobrze, że już jesteście. Jest jedna sprawa, o której musicie wiedzieć.

- Nie powinieneś jeszcze wstawać z łóżka, jest zdecydowanie zbyt wcześnie. – Samara rzuciła w jego kierunku, lecz ten tylko machnął ręką.

 - Dziękuję za troskę, ale czuję się o wiele lepiej, nie ma ani chwili do stracenia.

- Uważam, że się forsujesz! Zdajesz sobie sprawę, że mimo moich zdolności zajęło mi kilka godzin, aby cię połatać. Nawet nad Severusem się tak nie umęczyłam. – Snape chrząknął nieznacznie, lecz go zignorowała. – Mógłbyś choć trochę docenić mój wysiłek jaki włożyłam w postawienie cię na nogi i ponownie wrócić do łóżka na kilka dni.

- Moja droga doceniam wysiłek, lecz czuję się już znaczenie lepiej. Nie czas na tą rozmowę, jest inna ważniejsza sprawa.

Tym razem odezwał się Snape.

- Jaka? – podszedł trochę bliżej, lecz nadal trzymał się na uboczu.
- Severusie, czy masz jakieś nowe informacje dotyczące działań skierowanych przeciwko szkole?

Snape spojrzał w oczy swojego dyrektora i lekko je przymrużył. – Nie dotarło do mnie nic nowego o czym byś już nie wiedział. – powiedział swoim zwyczajnie grobowym tonem.

- Tak właśnie myślałem. – Albus westchnął i kontynuował – Hagrid poinformował mnie dziś, iż centaury zamieszkujące zakazany las doniosły mu o dwóch nieznanych osobach, które w dniu wczorajszym były w zakazanym lesie. Ewidentnie interesowały się odszukaniem jakiegoś miejsca. Niestety zostały przepłoszone przez inne stworzenia i nie wiemy czego dokładnie szukali. Severusie, musisz się dowiedzieć co ich tak interesuje.

Snape lekko skinął głową i dodał – Zrobię co mogę, jednak skąd pewność, że byli to śmierciożercy? Osobiście znam troje uczniów, którzy są zdolni do takiej wyprawy.

Samara parsknęła i spojrzała w jego kierunku.

- Już sam fakt, że w lesie widziano dwie osoby, a nie trzy mógłby wykluczyć udział Harrego i jego przyjaciół.

- Panna Granger od czasu do czasu wykazuje oznaki posiadania zdrowego rozsądku. – dodał sarkastycznie.

- Dosyć. – przerwał im Albus. – Jestem pewien, że nie byli to uczniowie. Severusie wiesz co musisz zrobić. – Snape skinął głową i wycofał się o kilka kroków.

- A mnie wezwałeś bo? – Samara ze zmarszczonym czołem przyglądała się swojemu dawnemu opiekunowi.

- Chciałem, żebyś wiedziała. – odparł z uśmiechem, a Samara westchnęła znacząco słysząc te słowa.

- Mam cichą nadzieję, że kiedyś się dowiem do czego zmierzają twoje działania. – Dumbledore uśmiechnął się, a w jego oczach dostrzec można było rozbawienie.

- Och, jestem tego wręcz pewien – puścił do niej oko – Jesteś tu nauczycielem i mimo iż z pewnych względów nie mieszam cię do spraw zakonu masz obowiązek dbać o bezpieczeństwo uczniów.

- Wątpisz w moje intencje? – zapytała z nieukrywanym oburzeniem.

- Skąd ta myśl, moja droga. – zaprzeczył – wyjaśniam ci tylko okoliczności dla których informuję cię o sprawach istotnych dla zakonu.

- Niezależnie od okoliczności, nie pozwolę na to, aby jakiś uczeń ucierpiał. Tego możesz być pewien.

- Dobrze więc. – zrobił krótką pauzę i mówił dalej – Od jutra zostaną przedsięwzięte nowe środki ostrożności. Wszystkie lekcje, które do tej pory odbywały się na błoniach zostaną przeniesione do zamku. Nawet lekcje zielarstwa zostaną przeniesione do tych szklarni, które są najbliżej zamku. Uczniom będzie wolno wyjść tylko na dziedziniec przed zamkiem. Błonia zostają wykluczone.

W gabinecie przez dłuższą chwilę panowała cisza. Samara przechadzała się powoli analizując wszystko co zostało powiedziane i nagle ją wmurowało. Snape najwyraźniej musiał zwrócić na to uwagę ponieważ bacznie się jej przyglądał. Samara ponownie ruszyła z miejsca i dopadła do Snape’a.

-  Zaraz! Czegoś tu brakuje… - Dumbledore spojrzał na nią znad swoich okularów połówek i zapytał.

-  Co masz na myśli?

- Skoro psy Voldemorta węszą przy terenach zamku, to najprawdopodobniej ponownie wznowiono przygotowania do ataku na szkołę.

- Nie wykluczam takiej opcji. – powiedział spokojnie dyrektor lekko odchylając się na oparcie fotela.

- Czyli… zaraz, to nie może być to! – Samara spoglądała to na jednego to na drugiego szukając potwierdzenia swoich przypuszczeń w ich twarzach.  – Wznowione przygotowania muszą oznaczać, że Voldemort wie kto go zdradził.

- Owszem. – powiedział Snape równie obojętnie jakby zajmowali się tematem zeszłorocznego śniegu.


Ten ton od zawsze drażnił Samarę na tyle, aby świerzbiły ją ręce by zmyć mu tą obojętność z twarzy.



środa, 22 lipca 2015

Pan Wen

Wiem, że zabrzmi to jak marudzenie, ale skoro czytacie to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza ;) Dziś już prawie 60 wejść, a nikt nie pokusił się o słówko ;(
Karmcie Pana Wena.





poniedziałek, 20 lipca 2015

Kwestia zaufania

Ufff, jest kolejny co prawda z jednodniowym opóźnieniem, ale jest. Miłej lektury.


********************************

    Tygodnie upływały tak szybko, że Harry nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że właśnie kończy się marzec. Słońce grzało już coraz mocniej, a po śniegu nie został już nawet ślad. Miał  już za sobą pierwszą wyprawę w poszukiwaniu Horkruksów z Dumbledorem. Nie wspomina jej zbyt dobrze. Gdyby nie dyrektor mógł z niej nie wrócić. Jedynym pozytywnym faktem było to, że udało się im odszukać horkruks, który był medalionem. Dumbledore, który mocno odczuł całą misję poinformował, go że osobiście dopilnuje, aby medalion został zniszczony. Przez następne dwa tygodnie Harry nawet nie widział dyrektora. Zaniepokojony zapytał Samarę o niego, lecz uzyskał tylko informację, że odpoczywa i czuje się już lepiej. Postanowił więcej nie pytać. Doszedł do wniosku, że Dumbledore sam się z nim skontaktuje kiedy nadejdzie czas.

Nadal uczestniczył we wszystkich dodatkowych zajęciach, które były zorganizowane. Przykładał się szczególnie do tych z obrony. Po ostatniej misji z dyrektorem uzmysłowił sobie jak bardzo przyda się mu ta wiedza, którą próbuje przekazać mu z tak wielką cierpliwością jego matka chrzestna. Zazwyczaj po wszystkim jeszcze ze sobą rozmawiają. Rozwiewa ona jego wątpliwości, buduje pewność siebie. Nie było inaczej dzisiejszego wieczoru. Po tym jak skończyli ćwiczyć podała mu szklankę wody, ponieważ ze zmęczenia ledwie był w stanie ustać na nogach.

- Podziwiam twoją determinację Harry. Jesteś coraz lepszy. – uśmiechnęła się delikatnie i powiedziała – Przepraszam, że nie było mnie na ostatnich zajęciach z oklumencji. Miałam kilka spraw, które dopominały się uwagi. Mam nadzieję, że doszliście z profesorem Snape’em do porozumienia i obyło się bez ofiar w ludziach? – zapytała spoglądając na niego z ukosa spod swoich długich rzęs.

Harry wzruszył ramionami  – Nie sądzisz chyba, że Snape zmienił nastawienie wobec mnie?

- Och, nie sądzę. Pewne rzeczy pozostają niezmienne. – ponownie uśmiechnęła się.

- Nie było gorzej niż zwykle. – dodał – Obaj daliśmy sobie wyraźnie do zrozumienia, że się nienawidzimy. – powiedział już obojętnym tonem.

- Ile razy będę ci tłumaczyć, że profesor Snape cię nie nienawidzi? – Samara cofnęła się o krok, baczniej się mu przyglądając.

- Więc dlaczego jest taki jaki jest? – Harry nerwowo zaczął przemierzać klasę, Samara nadal nie spuszczała go z oczu. – Tak na dobrą sprawę nie mam powodów, aby mu ufać. Był śmierciożercą! Ma wypalony jego znak! Jak mogę mu zaufać? – przystanął naprzeciwko niej jednak zachowując pewną odległość. Samara przymknęła oczy i Harremu przez chwilę przeszło przez myśl, że mu na to nie odpowie. Po chwili jednak podeszła powoli do niego i zapytała.

- Harry ufasz profesorowi Dumbledore’owi?  - Harry skinął głową bez najmniejszego zastanowienia.

 – Ufasz mi? – zapytała ponownie patrząc w jego zielone oczy, tak podobne do oczu jego matki.

- Oczywiście, że ci ufam! Co to ma do rzeczy! Jeżeli znowu usłyszę, że skoro Dumbledore mu ufa więc ja również muszę to… Nigdy nie dał mi powodu! – ponownie zwiększył dystans pomiędzy nimi i podszedł bliżej okna. Samara odwróciła się w jego kierunku.

- Jesteś pewien, że nigdy nie dał ci powodu? – spojrzała na niego badawczo. Harry zmieszał się, lecz nic nie odpowiedział. Samara mówiła dalej - Ja ufam profesorowi Snape’owi, powierzyłabym w jego ręce moje życie. Mimo, iż mamy wobec siebie osobiste urazy jestem w stanie mu ufać bez żadnych wątpliwości. – ponownie podeszła do niego na tyle blisko, aby położyć rękę na jego ramieniu i powiedzieć już delikatniej – Widzisz Harry, bo wcale nie jest tak, że ktoś musi cię lubić, aby chcieć dla ciebie jak najlepiej. – Po tych słowach nastąpiła chwila ciszy przerwana cichym pukaniem do drzwi klasy. Oboje spojrzeli w ich kierunku. Z wszystkich osób w zamku tylko cztery wiedziały gdzie obecnie się znajdują.

Samara cofnęła się od Harrego i delikatnym ruchem dłoni otworzyła drzwi klasy. Za nimi stała osoba o której przed chwilą rozmawiali. W nikłym świetle świec wyglądał na bardziej przerażającego niż za dnia. Harry wyprostował się. Raczej nie było możliwości, aby nie słyszał ich rozmowy. Rozmawiali zbyt głośno, a z tego co pamięta Samara nie rzuciła zaklęcia przeciw podsłuchiwaniu. Niezręczną cisze przerwała jego matka chrzestna.

- Długo tam stałeś? – spojrzała na niego wyzywająco.

- Wystarczająco długo, by przerwać wam w odpowiednim momencie. – spojrzał na nią, później na Harrego i ponownie zwrócił się w jej kierunku – Dumbledore, prosi nas do siebie.

Harry zobaczył jak jej twarz przybiera kamienny wyraz. Nie lubił u niej tego. Samara wpatrywała się w Snape’a  dłuższy czas, po chwili skinęła lekko głową i zwróciła się w stronę Harrego.

- Na dziś koniec. Nie masz nic przeciwko temu, abyś dziś sam poszedł do swojej wieży, czy mam cię odprowadzić?

- Nie trzeba, pójdę sam. – podszedł do ławki na której leżała jego różdżka, wziął ją do ręki i skierował się w stronę drzwi w momencie kiedy mijał swojego nauczyciela eliksirów poczuł nieprzyjemny dreszcz. Oboje zmierzyli się wzrokiem, Harry był w stanie tylko niemrawo skinąć mu głową, ten nawet nie mrugnął.

Kiedy wyszedł z klasy i gdy był pewien, że już nie usłyszą jego kroków puścił się biegiem przez szkolne korytarze. Zdawał sobie sprawę, że zbyt wiele padło słów których wolałby, aby Snape nie usłyszał.

niedziela, 12 lipca 2015

Tylko człowiek

- Harry skup się! – Samara pomagała Harremu podnieść się z podłogi, po kolejnej nieudanej próbie rzucenia zaklęcia. – Uprzedzałam cię, że to kapryśne zaklęcie i jak się je źle rzuci to obraca się przeciwko tobie. – Harry otrzepał spodnie z kurzu i oparł o biurko.

- Robię co mogę. To nie jest mój dzień. – dodał zrezygnowany.

Samara spojrzała na niego. Był zmęczony, to jasne. Wałkowali temat od trzech godzin podczas których Harremu parę razu udało się rzucić w poprawny sposób zaklęcie. Samara wiedziała, że to wymaga niebywałych umiejętności magicznych i gdzieś w głębi ducha miała nadzieję, że Harremu uda się je opanować. Już sam fakt, że powiodło mu się za piątym razem jest niebywały. Przyznała sobie  rację, że Harry jest świetny w obronie przed czarną magią i poradzi sobie nawet bez jej dodatkowej pomocy. Spojrzała na zegarek i postanowiła na dziś dać mu już spokój.

- Dobrze, na dziś koniec.  – usiadła obok niego na blacie biurka o które się opierał – Dobrze ci dziś poszło. Jesteś zdolnym czarodziejem Harry. – powoli zaczęła opuszczać rękawy swojej szaty, które sobie wcześniej podwinęła, aby jej nie przeszkadzały. Harry spojrzał na nią i zapytał zanim zdążył się ugryźć w język.

- Co ci się stało? – tu wskazał dłonią na bandaże oplatające jej nadgarstki. Samara spojrzała na niego zdziwiona. Przez chwilę Harry sądził, że nie odpowie mu.

- Harry, to co tutaj widzisz – tu lekko uniosła swoje dłonie, by lepiej je widzieć – są to błędy popełnione w przeszłości, które swoje konsekwencje mają do dziś.

Harry nie do końca był pewien co to może oznaczać jednak nie śmiał już pytać. Opuścił głowę i wpatrywał się w swoje buty. Przypomniała mu się dzisiejsza rozmowa z Dumbledorem, którą odbył zaraz po lekcjach. Dyrektor wyjaśnił mu dlaczego musi pobierać dodatkowe lekcje obrony. Będzie mu towarzyszył w misjach podczas których będą próbowali odszukać ukryte horkruksy. Nadal nie do końca rozumiał czym jest horkruks. Spochmurniał i najwidoczniej zauważyła to również Samara.

- Co cię martwi Harry?

Harry zawahał się. Nie był pewien czy chce się zwierzać właśnie teraz. Jednak z drugiej strony nie miał komu o tym powiedzieć. Ron i Hermiona są jego najlepszymi przyjaciółmi, ale miał wrażenie, że nie zrozumieją pewnych rzeczy.

- Rozmawiałem dziś z profesorem Dumbledorem. Wyjaśnił mi co mnie czeka w ciągu najbliższych tygodni. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że porywamy się z motyką na Słońce.  – nie patrzył na nią, wyrzucał z siebie to co dręczyło go od momentu kiedy dowiedział się, że Voldemorta nie da się tak po prostu zabić. 

- Z motyką na słońce? Dlaczego tak uważasz? – zapytała.

- Horkruksy – rzucił zrezygnowany.

Samara westchnęła.

- Harry, horkruksy to niewyobrażalny gwałt na naturze ludzkiej. To co zrobił Voldemort pozostawiło wyraźne ślady po których wy będziecie teraz podążać. W całej swej ignorancji Voldemort popełnił jeden poważny błąd.

- Jaki? – zapytał Harry

- Przecenił swoje własne możliwości. Właśnie to jest wasza szansa. On nie dopuszcza do siebie myśli, że mógł popełnić jakiś błąd, a to że popełnił jest raczej pewne.

- Skąd masz pewność, że popełnił błąd? – zapytał ponuro Harry, Samara zanim ponownie mu odpowiedziała uśmiechnęła się delikatnie, zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu.

- Och Harry – zachichotała – bo on jest tylko człowiekiem. Nie wiem dlaczego ludzie ciągle o tym zapominają. - ponownie otworzyła oczy i spojrzała na niego. – Odprowadzę cię do pokoju wspólnego, jest bardzo późno, jak ktoś cię spotka na korytarzu to masz murowany szlaban. – wyprostowała się i ruszyła przodem, zaraz za nią Harry. Szli w milczeniu, aż do samego wejścia do pokoju wspólnego. Wówczas Samara odezwała się.


- Dobrej nocy Harry, jutro postaraj się być o tej samej porze.  – Harry skinął głową, wypowiedział hasło i wszedł przez portret Grubej damy do pokoju.



niedziela, 5 lipca 2015

Bezużyteczne!

Kolejna przejściówka, ale jest :P



***************************

- Coś się musi dziać. – Hermiona wraz z przyjaciółmi znajdowali się w bibliotece. Ona z upartym i zawziętym wyrazem twarzy szukała jakiś informacji. – Inaczej nie organizowaliby dla Ciebie dodatkowych zajęć z obrony.

- Sam Dumbledore ma mnie wtajemniczyć we wszystko, Samara nie chciała. – Harry wsparł głowę na swoich dłoniach i wpatrywał się w ścianę.

Hermiona coraz bardziej nerwowo przewracała strony ksiąg, Ron wpatrywał się w nią ze zniesmaczoną miną, w końcu jednak zapytał.

- Hermiono, czego tak szukasz? Nie mamy przecież żadnych prac domowych do odrobienia. – Hermiona przerwała na chwilę poszukiwania i spojrzała na przyjaciela z wymowną miną.

- To, że nie mamy nic zadane, nie oznacza, że nie mogę poszerzać wiedzy, Ronald! A jeżeli już musisz wiedzieć to mam pewne podejrzenia, co do których muszę się upewnić, zanim wam o nich opowiem. Byłabym więc wdzięczna gdybyście mi nie utrudniali. – spojrzała na każdego z nich i ponownie wróciła do przerzucania stron.  – A jeżeli chodzi o Ciebie Harry to zaczekaj na informacje od Dumbledora. Wszystkiego dowiesz się od niego, no i oczywiście przyłóż się do dodatkowych lekcji z Samarą.

- Jasne, dzięki za radę. – Harry był niepocieszony. Ponownie zatopił się w myślach, by po chwili o mały włos nie spaść z krzesła, gdy Hermiona z irytacją zatrzasnęła kolejną księgę.

- Bezużyteczne! Naprawdę nie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale w żadnej książce dostępnej w Hogwarcie nie zdołałam odszukać potrzebnych informacji. – rozejrzała się po bibliotece i dodała półszeptem – Muszę dostać się do działu ksiąg zakazanych.

 Przyjaciele spojrzeli na nią jakby widzieli ją po raz pierwszy w życiu. Pierwszy ocknął się Ron.


- Hermiono są chwile, w których zaczynam się ciebie bać .



środa, 1 lipca 2015

Nowa szata graficzna

Zmieniła się szata graficzna, a biorąc pod uwagę, że jestem blogową neofitką jest to duży sukces.
Jak się podoba? 
Kolejny rozdział pojawi się jak zwykle w niedzielę po południu. Zapraszam :)