Jest kolejny. Powoli zaczynam odkrywać karty. Ciekawa jestem jak do tej pory się Wam podoba?
*************************
Harry był lekko oszołomiony tymi
informacjami. Sam nie wiedział co ma myśleć. Słuchał dalej i starał się nie
przerywać, gdyż był ciekawy dalszej części.
- Na początku było ciężko.
Wyobraź sobie, że przyjmują cię do Hogwartu w wieku pięciu lat. Inni uczniowie
byli nieznośni. Szybko jednak dałam im do zrozumienia, że choć jestem młodsza
od nich o sześć lat to wiedzą nie są w stanie mi dorównać. Przyzwyczaili się i
z biegiem czasu przyjaciół było więcej. Do tego czasu jedyną osobą na której
mogłam polegać była Lily. – tu spojrzała na wiszące zdjęcie z lekką nutką nostalgii. Westchnęła i kontynuowała.
- Zaprzyjaźniłyśmy się i tak już
zostało.
- To dziwne… - zaczął Harry. –
Tyle razy Syriusz opowiadał mi różne historie z życia moich rodziców, ale nigdy
nie wspomniał o Pani.
- Bo ja Harry jestem tematem tabu,
Dumbledore celowo kazał unikać wspominania o mnie, z resztą na moje własne
życzenie... – spojrzała Harremu w oczy i mówiła dalej.
- Wkrótce po tym jak się urodziłeś wyjechałam i
straciłyśmy się z oczu. Wieść o śmierci twoich rodziców dotarła do mnie dopiero
po dwóch latach. Nie mogłam jednak wrócić i pomóc ci. Kiedy dotarł do mnie list
od Albusa w którym poinformował mnie o wydarzeniach i o tym, że umieścił cię w
domu siostry Lily, wściekłam się. Nie znałam gorszych mugoli od nich. Byłam
wręcz pewna, że nie będziesz miał udanego dzieciństwa. Próbowałam wymóc na
Albusie, aby przeniósł cię do domu Syriusza, twojego ojca chrzestnego, ale
powiadomił mnie, że jest on oskarżony o wydanie Voldemortowi twoich rodziców.
Nie było innego wyjścia musiałeś zostać u ciotki.
- Dlaczego chciała mi Pani pomóc?
– Harry zapytał, miał wrażenie, że nauczycielka nadal nie mówi mu czegoś i
celowo pomija pewne fakty. Nie był jednak pewien czego mu w układance
brakowało. – Przecież nawet jeżeli przyjaźniła się pani z moją matką nie była
pani zobligowana do udzielania mi wsparcia…
- Bystry jesteś… - uśmiechnęła się i powiedziała – no dobrze… i tak się dowiesz więc nie ma co tego przeciągać w czasie. Harry nie zastanawiałeś się nigdy nad tym, że masz ojca chrzestnego a nie masz matki chrzestnej?
Harry zamrugał ze zdziwienia słysząc
to pytanie i nie mógł uwierzyć, że faktycznie nigdy przedtem się nad tym nie
zastanawiał. Miał Syriusza i to mu wystarczało, a nie przyszło mu do głowy, że
przecież tak samo jak ma ojca chrzestnego powinien mieć i matkę chrzestną.
- Po minie widzę, że się nie
zastanawiałeś. Nic dziwnego. Na miesiąc przed twoimi narodzeniem Lily
poprosiła mnie, abym została twoją matką chrzestną. Zgodziłam się… więc o to
jestem. –tu wskazała po sobie jakby prezentując się.
– Musisz mi jednak
wybaczyć, że nie starałam się nawiązać z tobą kontaktów robiłam to ze względu
na twoje bezpieczeństwo, jednak możesz być pewny, że od momentu kiedy
przekroczyłeś po raz pierwszy progi Hogwartu miałam cię na oku. Swoją drogą
Harry robiłeś czasem strasznie głupie rzeczy… - spojrzała na niego unosząc jedną brew wyżej i uśmiechając się.
Harry nie mógł uwierzyć w to co
słyszy. Miał matkę chrzestną! Sam zdziwił się nad swoją głupotą, że nigdy nie
przyszło mu do głowy zapytać Syriusza albo Lupina o to… Uderzył się dłonią w
czoło ubolewając nad swoim ograniczeniem.
- Nie wyglądasz na zadowolonego?
– zapytała.
- Nie, nie, to nie chodzi o to.
Nie mogę uwierzyć, że nigdy nie przyszło mi do głowy zapytać o to Syriusza lub
Lupina. Byłem tak szczęśliwy, że mam kogoś bliskiego, że chyba stwierdziłem, iż
nie muszę szukać dalej.
- Całkowicie to rozumiem. Czasami
bywa i tak, że do szczęścia nie potrzebujemy wszystkiego.
Harry zamyślił się, nie patrzył
już na swoją nauczycielkę. W głowie miał dużo myśli z którymi starał się
uporać.
- Może to był zły pomysł, aby ci o
tym mówić właśnie teraz. – powiedziała Samara
- Dlaczego? – oburzył się Harry.
- Bo widzę, że znowu miotają tobą
emocje, nad którymi musisz zapanować. Pamiętasz? Przyszedłeś tu, aby dowiedzieć
się jak to zrobić, a nie po to abym obarczała cię takimi informacjami…
- Cieszę się, że to Pani zrobiła. – Samara uniosła rękę w geście protestu i powiedziała.
- Kiedy jesteśmy sami możesz
mówić mi po imieniu.
Harry uśmiechnął się do siebie.
Nie wierzył w swoje szczęście. Los ponownie zsyła mu członka rodziny. Może nie
będzie musiał wracać do Dursleyów… Zanim jednak zdążył ucieszyć się tą myślą
Samara usiadła ponownie w fotelu i poważnym tonem powiedziała.
- Harry, wiem o czym myślisz,
jednak to na razie nie jest możliwe.
Harry zmieszał się na te słowa i
zrobiło mu się strasznie głupio.
- Dobrze wiesz dlaczego
Dumbledore umieścił cię u ciotki i wuja. Do ukończenia pełnoletności chroni cię
czar twojej matki. Czy tego chcesz, czy nie, w żyłach Petunii płynie ta sama krew co w żyłach Lily. U
nich jesteś bardziej bezpieczny. - spojrzała na niego i smutno się uśmiechnęła. Patrzyli na siebie przez chwilę, cisza między nimi nie wydawała się Harremu niezręczna. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że znają się z Samarą od zawsze.
- Dobrze… Dość tych zwierzeń…
Oklumencja! Po to się tu spotkaliśmy – powiedziała już swoim zwykłym tonem i
Harry wiedział, że na dziś to koniec opowieści. Samara przez dwie następne
godziny włamywała się do umysłu Harrego ćwicząc jego umiejętność obrony i
przedstawiania fałszywych wspomnień. Z każdym kolejnym razem Harremu szło coraz
lepiej. Skończyli około godziny 22:00. Pomimo zmęczenia Harry wiedział, że nie
zaśnie tej nocy.