czwartek, 19 marca 2015

Temat Tabu

Jest kolejny. Powoli zaczynam odkrywać karty. Ciekawa jestem jak do tej pory się Wam podoba?

*************************

Harry był lekko oszołomiony tymi informacjami. Sam nie wiedział co ma myśleć. Słuchał dalej i starał się nie przerywać, gdyż był ciekawy dalszej części.

- Na początku było ciężko. Wyobraź sobie, że przyjmują cię do Hogwartu w wieku pięciu lat. Inni uczniowie byli nieznośni. Szybko jednak dałam im do zrozumienia, że choć jestem młodsza od nich o sześć lat to wiedzą nie są w stanie mi dorównać. Przyzwyczaili się i z biegiem czasu przyjaciół było więcej. Do tego czasu jedyną osobą na której mogłam polegać była Lily. – tu spojrzała na wiszące zdjęcie z lekką nutką nostalgii. Westchnęła i kontynuowała.

- Zaprzyjaźniłyśmy się i tak już zostało.

- To dziwne… - zaczął Harry. – Tyle razy Syriusz opowiadał mi różne historie z życia moich rodziców, ale nigdy nie wspomniał o Pani.

- Bo ja Harry jestem tematem tabu, Dumbledore celowo kazał unikać wspominania o mnie, z resztą na moje własne życzenie... – spojrzała Harremu w oczy i mówiła dalej.

-  Wkrótce po tym jak się urodziłeś wyjechałam i straciłyśmy się z oczu. Wieść o śmierci twoich rodziców dotarła do mnie dopiero po dwóch latach. Nie mogłam jednak wrócić i pomóc ci. Kiedy dotarł do mnie list od Albusa w którym poinformował mnie o wydarzeniach i o tym, że umieścił cię w domu siostry Lily, wściekłam się. Nie znałam gorszych mugoli od nich. Byłam wręcz pewna, że nie będziesz miał udanego dzieciństwa. Próbowałam wymóc na Albusie, aby przeniósł cię do domu Syriusza, twojego ojca chrzestnego, ale powiadomił mnie, że jest on oskarżony o wydanie Voldemortowi twoich rodziców. Nie było innego wyjścia musiałeś zostać u ciotki.

- Dlaczego chciała mi Pani pomóc? – Harry zapytał, miał wrażenie, że nauczycielka nadal nie mówi mu czegoś i celowo pomija pewne fakty. Nie był jednak pewien czego mu w układance brakowało. – Przecież nawet jeżeli przyjaźniła się pani z moją matką nie była pani zobligowana do udzielania mi wsparcia…
- Bystry jesteś… - uśmiechnęła się i powiedziała – no dobrze… i tak się dowiesz więc nie ma co tego przeciągać w czasie. Harry nie zastanawiałeś się nigdy nad tym, że masz ojca chrzestnego a nie masz matki chrzestnej?

Harry zamrugał ze zdziwienia słysząc to pytanie i nie mógł uwierzyć, że faktycznie nigdy przedtem się nad tym nie zastanawiał. Miał Syriusza i to mu wystarczało, a nie przyszło mu do głowy, że przecież tak samo jak ma ojca chrzestnego powinien mieć i matkę chrzestną.

- Po minie widzę, że się nie zastanawiałeś. Nic dziwnego. Na miesiąc przed twoimi narodzeniem Lily poprosiła mnie, abym została twoją matką chrzestną. Zgodziłam się… więc o to jestem. –tu wskazała po sobie jakby prezentując się.

– Musisz mi jednak wybaczyć, że nie starałam się nawiązać z tobą kontaktów robiłam to ze względu na twoje bezpieczeństwo, jednak możesz być pewny, że od momentu kiedy przekroczyłeś po raz pierwszy progi Hogwartu miałam cię na oku. Swoją drogą Harry robiłeś czasem strasznie głupie rzeczy… - spojrzała na niego unosząc jedną brew wyżej i uśmiechając się.

Harry nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Miał matkę chrzestną! Sam zdziwił się nad swoją głupotą, że nigdy nie przyszło mu do głowy zapytać Syriusza albo Lupina o to… Uderzył się dłonią w czoło ubolewając nad swoim ograniczeniem.

- Nie wyglądasz na zadowolonego? – zapytała.

- Nie, nie, to nie chodzi o to. Nie mogę uwierzyć, że nigdy nie przyszło mi do głowy zapytać o to Syriusza lub Lupina. Byłem tak szczęśliwy, że mam kogoś bliskiego, że chyba stwierdziłem, iż nie muszę szukać dalej.

- Całkowicie to rozumiem. Czasami bywa i tak, że do szczęścia nie potrzebujemy wszystkiego.

Harry zamyślił się, nie patrzył już na swoją nauczycielkę. W głowie miał dużo myśli z którymi starał się uporać.

- Może to był zły pomysł, aby ci o tym mówić właśnie teraz. – powiedziała Samara

- Dlaczego?  – oburzył się Harry.

- Bo widzę, że znowu miotają tobą emocje, nad którymi musisz zapanować. Pamiętasz? Przyszedłeś tu, aby dowiedzieć się jak to zrobić, a nie po to abym obarczała cię takimi informacjami…

- Cieszę się, że to Pani zrobiła. – Samara uniosła rękę w geście protestu i powiedziała.

- Kiedy jesteśmy sami możesz mówić mi po imieniu.

Harry uśmiechnął się do siebie. Nie wierzył w swoje szczęście. Los ponownie zsyła mu członka rodziny. Może nie będzie musiał wracać do Dursleyów… Zanim jednak zdążył ucieszyć się tą myślą Samara usiadła ponownie w fotelu i poważnym tonem powiedziała.

- Harry, wiem o czym myślisz, jednak to na razie nie jest możliwe.

Harry zmieszał się na te słowa i zrobiło mu się strasznie głupio.

- Dobrze wiesz dlaczego Dumbledore umieścił cię u ciotki i wuja. Do ukończenia pełnoletności chroni cię czar twojej matki. Czy tego chcesz, czy nie, w żyłach Petunii płynie ta sama krew co w żyłach Lily. U nich jesteś bardziej bezpieczny. - spojrzała na niego i smutno się uśmiechnęła. Patrzyli na siebie przez chwilę, cisza między nimi nie wydawała się Harremu niezręczna. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że znają się z Samarą od zawsze.


- Dobrze… Dość tych zwierzeń… Oklumencja! Po to się tu spotkaliśmy – powiedziała już swoim zwykłym tonem i Harry wiedział, że na dziś to koniec opowieści. Samara przez dwie następne godziny włamywała się do umysłu Harrego ćwicząc jego umiejętność obrony i przedstawiania fałszywych wspomnień. Z każdym kolejnym razem Harremu szło coraz lepiej. Skończyli około godziny 22:00. Pomimo zmęczenia Harry wiedział, że nie zaśnie tej nocy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz