niedziela, 30 sierpnia 2015

Złe przeczucia

I w tym momencie akcja przyspiesza tak bardzo, że już właściwie widać koniec opowieści. Jeszcze tylko kilkanaście rozdziałów i szlus...
Czekam na komentarze, koniecznie.... Czytasz = komentujesz.


*****************************


    Wiedziała, że tak będzie. Prawie natychmiast po tym, jak dotarła do Londynu naszły ją złe przeczucia. Gdzieś w głębi siebie wiedziała, że Londyn to nie miejsce w którym powinna się teraz znajdować. Po godzinie walczenia samej ze sobą zdecydowała się wrócić do Hogwartu. Na jej własne nieszczęście, zdecydowana większość jej przeczuć się sprawdzała. Nie była wieszczką. Nigdy nawet nie miała wizji i specjalnie nie ufała przepowiedniom.

Szła do swoich komnat pewnym krokiem. Na korytarzach było już pusto. Kolacja dawno się skończyła i byłoby dziwne zobaczyć tu jakiegoś ucznia. Gdyby tak było musiałaby odebrać mu punkty za nocne wycieczki, które obecnie były surowo wzbronione. Dotarła do drzwi, zdjęła zaklęcia chroniące i weszła do gabinetu. Świece natychmiast rozbłysły jasnym światłem. Podeszła do biurka, przy którym pracowała. – Tylko rzucę okiem. – pomyślała i otworzyła dolną szufladę biurka. Wyjęła z niej zwitek pożółkłego pergaminu. Rozłożyła go i dotknęła wskazującym palcem mówiąc przy tym
Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. – na pergaminie natychmiast zaczęła ukazywać się mapa Hogwartu. Lupin podarował jej drugi egzemplarz mapy, którą stworzyli razem z Jamesem i Syriuszem, aby bez problemu móc się poruszać po szkole. Stwierdził, że przyda się jej to, aby mieć na oku Harrego.


To dobry chłopak, ale ma niesamowity dar do pakowania się w kłopoty.  – powiedział wręczając jej mapę. Była naprawdę użyteczna. Harry rzecz jasna nie miał o niej zielonego pojęcia. Tak było lepiej. Mapa w końcu ukazała się w całości. Najpierw zerknęła na gabinet dyrektora. Był pusty. No tak przecież mówił jej, że razem z McGonagall wybierają się do ministerstwa, aby przedstawić jakiś kwartalny raport. Jest to oczywiście wymysł ministra, który za cel postawił sobie utrudnianie im życia. Usiadła w swoim fotelu i spojrzała w miejsce, gdzie znajdował się gabinet Severusa. Przechadzał się po swoich kwaterach.

Pewnie znowu nie może zasnąć – pomyślała – zdarza mu się to coraz częściej. Nie czas jednak na zagłębianie się w problemy ze snem Mistrza Eliksirów. Musi sprawdzić czy Harry jest bezpieczny w swoim dormitorium. Przerzuciła delikatnie stronę na tą część mapy, na której można było dostrzec dormitoria. Seamus i Dean spali już na swoich miejscach. W miejscu gdzie powinni spać Ron i Harry było pusto. Samara zmarszczyła czoło tak, że jej brwi utworzyły jedną linię. Zerknęła na dormitoria dziewcząt w poszukiwaniu panny Granger, lecz również nie mogła dostrzec jej na mapie. Spojrzała na pokój wspólny mając nadzieję, że cała trójka przesiaduje przed kominkiem, lecz rozczarowała się. Nie było ich w miejscu w którym o tej porze powinni być. – Och Harry… - powiedziała sama do siebie surowym tonem. Natychmiast rozłożyła mapę na całym biurku, aby mieć obraz całego terenu.
Nie, na pewno nie ma ich w zamku – pomyślała. – Muszą być na zewnątrz - i spojrzała na błonia.  - ! Cała trójka zmierzała właśnie ku zakazanemu lasowi – Co do cholery? – Samara wstała gwałtownie z miejsca przewracając kubek z niedopitą herbatą.
Czy oni powariowali? – Trzeba ich sprowadzić. Jak ich znajdzie to dostaną dożywotni szlaban.
Jak oni mogli? Przecież wiedzieli o tym, że nie wolno im opuszczać zamku. Podeszła do okna, z którego widać było dokładnie błonia i chatę Hagrida. Hagrid z pewnością jeszcze nie wrócił z lasu, bo z komina się nie dymiło i nie paliło się światło w oknach.  – Szlag! – Zaklęła, na pewno poszli go szukać. Musi ich znaleźć zanim wpakują się w kłopoty. Ruszyła do drzwi w biegu łapiąc różdżkę i swój długi czarny płaszcz, który narzuciła na siebie niedbale. Puściła się biegiem przez szkolne korytarze. Obok niej biegł Salem. Zerknęła na niego i lekko się uśmiechnęła. Zawsze był z nią podczas różnych misji które musiała wykonać. Był przydatny. Należy powiedzieć, że Salem nie był zwykłym kotem. Zanim zdążyli wybiec z zamku przemienił się w wielką czarną panterę, która poruszała się sprężystym krokiem razem ze swoją panią.

Biegnąc z całych sił myślała intensywnie. Powinna kogoś wezwać? Dumbledore i McGonagall byli poza zamkiem. Wezwanie Severusa spowoduje ogromną awanturę przez którą Harry, Ron i Hermiona będą mieli poważne kłopoty. – Nie, nie wezwie go. Tym bardziej, że w zakazanym lesie mogą być śmierciożercy więc wolała go nie pakować w sytuację w której musiałby się opowiedzieć po jednej ze stron. Minęła już chatę Hagrida, która rzeczywiście była opuszczona. Przypomniała sobie, że Dumbledore przed wyjściem informował ją, że martwi się o gajowego, który już dawno powinien powrócić. To musi mieć związek. Nie wierzyła w przypadki. Przyspieszyła, wbiegając do lasu. Po mimo tempa, które sobie nadała poruszała się prawie bezszelestnie. Miała w tym wprawę. Wiele razy była zmuszona biec ze wszystkich sił nie mogąc zwrócić na siebie zbytniej uwagi. Czarna pantera podążała za nią krok w krok.

Gdzieś nieopodal złamała się gałąź, zatrzymała się, spojrzała w tym kierunku i dostrzegła nikłe światło. Ruszyła powoli, starając się nie robić hałasu. Im bliżej była celu tym wyraźniej dało się dostrzec sylwetki kilku osób. Stały one w kręgu na polanie jakieś dwieście metrów od niej. Mieli ze sobą pochodnie które rozjaśniały teren wokół nich. Podeszła bliżej chowając się za starymi dębami. Z tej odległości dało się już widzieć dokładnie.

Na samym środku polany stali Harry Ron i Hermiona byli zwróceni do siebie plecami i mieli wyciągnięte przed siebie różdżki. Wokół nich stało około piętnastu zamaskowanych osób.


 – Cholera… tylko nie to.


niedziela, 23 sierpnia 2015

Po zmroku...

Dziś dodaję wcześniej z jednego powodu... Muszę się pakować, bo jutro z samego rana ruszam na koncert Linkin Park do Rybnika!!! Koncert we wtorek, a ponieważ ja jestem z pomorza no to trzeba przynajmniej dzień przed wyruszyć.
Trzymajcie kciuki, aby zagrali In The End... Ja i 20.000 gardeł śpiewających tą piosenkę... Będzie moc!!!
Co do rozdziału: Ostatnia przejściówka obiecuję!!!




************************

- Razem z Minerwą musimy udać się dziś do Londynu. Miej oko na szkołę. – powiedział dyrektor przechadzający się po gabinecie.

- Jak zawsze. – powiedział bez zbędnego entuzjazmu Snape.

- Samary również nie będzie, przynajmniej przez większość wieczoru. Ma pewne zobowiązania, które nie cierpią zwłoki. – Albus zerknął na Severusa znad swoich okularów.

- Rozumiem. – nie było to zgodne z prawdą. Nigdy tego nie rozumiał i nigdy też nie zapytał dlaczego Samara tak często znika z zamku. Wiedział, że i tak nie otrzyma odpowiedzi. Nie lubił zadawać niepotrzebnych pytań. – Co z Hagridem? – zapytał zmieniając bieg swoich myśli. Nie mieli od niego wiadomości już od kilku godzin. Dumbledore westchnął i odpowiedział.

- Powinien był się zgłosić już trzy godziny temu. Nigdy nie spóźniał się aż tak bardzo. Jestem zaniepokojony. – dyrektor usiadł w fotelu, zdjął okulary, wziął do ręki miękką szmatkę i zaczął je czyścić. – Po moim powrocie, jeżeli do tej pory nie wróci zaczniemy go szukać. - Snape nieznacznie kiwnął głową. Jego również niepokoił brak informacji od Hagrida, który już dawno temu powinien wrócić z zakazanego lasu.

- Pójdę już jeżeli to wszystko co chciałeś mi przekazać. – powiedział obojętnym tonem Snape. Chciał się znaleźć jak najszybciej w swoich kwaterach. Był piątek, lekcje się skończyły. Za trzy godziny będzie kolacja. Miał czas, aby w spokoju usiąść w fotelu i odpocząć.

- Tak, to chyba wszystko. – powiedział Albus – Gdyby coś się działo wyślij patronusa do Ministerstwa, zjawimy się wówczas tak szybko jak to możliwe. – Snape ponownie kiwnął głową i wyszedł z gabinetu dyrektora.

W tym samym czasie trójka przyjaciół znajdowała się w dormitorium Harrego i Rona. Harry trzymał w rękach swoją pelerynę niewidkę, a Ron i Hermiona siedzieli na brzegu jednego z łóżek.

- Znalazłam sposób na to jak wydostać się z zamku tak, aby nikt nas nie zobaczył. Musimy tylko wyjść po zmroku. – zakomunikowała im Hermiona z dumnym wyrazem twarzy.

- Jaki sposób? – zapytał Ron uważnie się jej przyglądając.

- Zaklęcie kameleona. – uśmiechnęła się do nich. – Nie jest ono całkowicie skuteczne. Gdyby ktoś się dobrze przyjrzał to byłby w stanie nas zobaczyć jednak gdy dodatkowo narzucimy na siebie pelerynę będą wystawały nam tylko nogi więc powinno się nam udać.

- Dobrze, ale dlaczego musimy wyjść po zmroku? – zapytał Harry.

- Bo usłyszałam na szkolnym korytarzu, że Dumbledore, McGonagall i Samara opuszczają zamek i nie będzie ich przez cały wieczór. Zwiększa to naszą szansę, że nikt nas nie przyłapie.

- Ok, to idziemy zaraz po kolacji. Lepiej, żeby zobaczyli nas na sali. Po tym grzecznie wrócimy z wszystkimi do pokoju wspólnego. Rzucisz na nas zaklęcie i po cichu opuścimy zamek. Myślę, że się nam uda - powiedział jakby sam do siebie Harry.


- Oby, w przeciwnym razie wywalą nas ze szkoły, a moja mama nas zabije. – powiedział Ron gapiąc się w sufit. 





niedziela, 16 sierpnia 2015

Moc sprawcza

Wiem, wiem znowu krótki... Obiecuję, że tylko jeszcze jeden taki będzie i później zacznie się cała zabawa.

****************************

- Jak to zakaz? – zapytała Giny

- Normalnie, nie wolno nam przebywać na błoniach. Wszystkie lekcje, które się tam odbywały zostały przeniesione do zamku. – powiedział Seamus rozkładając ręce w geście bezradności.

- Nie mogą nam przecież zabronić wyjścia na zewnątrz! – oburzył się Dean.

- Wydaje mi się jednak Panie Thomas, że mamy taką moc sprawczą. – odpowiedziała mu profesor McGonagall, niespodziewanie pojawiając się za jego plecami z groźnie wyglądającą miną. Rozejrzała się po pokoju wspólnym, była tam zdecydowana większość uczniów jej domu.

- Pani profesor, co się dzieje? – zapytał Harry licząc na to, że może otrzyma jakąś wskazówkę, jednak rozczarował się.

- Nic, czym musieliby się martwić uczniowie. – spojrzała na niego wymownie i ciągnęła dalej – Z pewnych przyczyn musieliśmy przenieść zajęcia do zamku.

- A dlaczego nie wolno nam wychodzić na błonia w czasie wolnym? – zapytała Parvatil.

- Wszystko co robimy jest związane z waszym bezpieczeństwem panno Patil. – powiedziała wykrętnie nauczycielka. – Wolno wam przebywać na dziedzińcu, jednak jeżeli zobaczymy kogoś na błoniach… - nie dokończyła. Wszyscy doskonale wiedzieli, bez dodatkowych tłumaczeń co ma na myśli ich głowa domu. Zerknęła surowo na nich unosząc brwi ku górze, by po chwili opuścić pokój wspólny.

Uczniowie stali jeszcze chwilę wpatrując się w przejście przez które przed chwilą wyszła ich nauczycielka, zanim ponownie rozgorzał gwar. Hermiona i Ron przecisnęli się do Harrego, aby porozmawiać.

- Jak zamierzasz dostać się do Hagrida, kiedy nie wolno nam wychylać nosów z zamku? – zapytała piskliwym półszeptem Hermiona.

- Tak, jak za każdym razem. – spojrzał na nią znacząco.

- Ale Harry, my się już wszyscy pod peleryną nie zmieścimy. – dodał Ron.

- W takim razie pójdę tylko ja. – powiedział nie patrząc już na nich. Czuł się trochę winny.

- Nie ma mowy! – zaprotestowała Hermiona – Albo idziemy wszyscy, albo nie idziemy w ogóle.

- Więc znajdź sposób, abyśmy dostali się tam wszyscy razem. – Harry był już poirytowany. To nie jego wina przecież, że wszyscy tak urośli, że nie mieścili się już pod jego peleryną.

- A żebyś wiedział, że znajdę! – powiedziała – Tylko daj mi trochę czasu.

- Nie mamy czasu! – zaprotestował Harry – Nie widzisz co się dzieje?

- Widzę, przecież nie jestem ślepa. – odpowiedziała lekko oburzona jego tonem -  Daj mi czas do jutra. Wymyślę coś, abyśmy wszyscy mogli w tym uczestniczyć. Nie zostawimy cię, tym bardziej, że nie jest już bezpiecznie nawet w Hogwarcie. – spojrzała na niego z nadzieją, że ten argument na niego podziała.

- Dobrze. Masz czas do jutra. Jeżeli niczego nie wymyślisz idę sam, czy to ci się podoba czy nie! – Hermiona odetchnęła z ulgą ,gdy usłyszała słowa Harrego. Teraz będzie miała szanse, aby odszukać stosowne zaklęcie.




niedziela, 9 sierpnia 2015

Do Hagrida!

Jestem z kolejnym. Mimo iż może się wydawać, że ten rozdział niczego nowego do historii Samary nie wnosi, to nie ulegajcie złudnej myśli. Rozmowa Rona, Harego, Hermiony i postanowienie, które powzięli sporo namiesza w jej sytuacji. 
Miłego czytania i jak zwykle proszę o komentarze...

**********************

- Co ty zrobiłaś? – Ron wytrzeszczył oczy.

- Harry, przepraszam. Pożyczyłam twoją pelerynę, aby dostać się do działu ksiąg zakazanych. – Hermiona miała niepewną minę.
- Nie gniewam się, ale czy powiesz nam w końcu czego tak szukasz? – Harry podszedł do kominka, aby ogrzać sobie ręce.

- To nie jest istotne w tej chwili. Ważne jest jednak to, czego się dowiedziałam w drodze do biblioteki. – Hermiona spojrzała na obu chłopców z poważną miną.

- Czego się dowiedziałaś? – zapytał Ron.

-  W drodze do biblioteki natknęłam się na Snape’a i Samarę. Myślałam, że już po mnie. Ukryłam się za zbroją i nasłuchiwałam. Rozmawiali o czymś, a w pewnym momencie przystanęli zaraz obok mnie więc słyszałam wszystko dokładnie.

- O czym rozmawiali? – Harry podszedł bliżej i spojrzał na przyjaciółkę.

- W zakazanym lesie musieli być całkiem niedawno śmierciożercy, ponieważ zadaniem Snape’a jest się dowiedzieć czego tam szukali. – spojrzała na Harrego i Rona. Obaj byli zszokowani. – Z ich rozmowy wynikało też, że Sami-Wiecie-Kto z jakiegoś powodu już tak bardzo nie ufa Snape’owi jak dotychczas.

- Mówili coś jeszcze? – Harry usiadł obok przyjaciółki.

- Nie, raczej nic co by miało większe znaczenie. Snape powiedział tylko, że musi się pospieszyć bo następny będzie on. – spojrzała na przyjaciół i niepewnie dodała – Ale nie wiem co to mogło znaczyć.
- Śmierciożercy? W zakazanym lesie? – zapytał jakby siebie Ron – Jakim cudem, czy tereny zamku nie są przez przypadek chronione potężnymi zaklęciami?

- Zakazany las nie jest częścią Hogwartu Ron, wiedziałbyś to gdybyś przeczytał Historię…

- Przestańcie, nie czas na to! Ważne jest teraz to, czego szukali i czy to znaleźli?

Zapadła cisza. Każde z nich próbowało poukładać sobie nowe informacje. Niespodziewanie odezwał się Ron.

-Hagrid! – wykrzyknął, czym wystraszył Hermionę.

- Co Hagrid? – zapytał Harry.

- To on miał za zadanie pilnowania terenów lasu, nie pamiętacie? Na zebraniu zakonu Dumbledore prosił go o to. Jeżeli dyrektor wie o tym, że w lesie byli intruzi to stawiam głowę, że wie to od Hagrida! – Ron wstał i spojrzał na Hermionę i Harrego. Wydawało mu się to takie oczywiste.


- Masz racje Ron. – przyznał Harry – Jutro idziemy do Hagrida. – powiedział pewnym siebie głosem – Musimy się dowiedzieć wszystkiego.




poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Ekhem

Zostałam nominowana do LIEBSTER AWARD przez Swobodna Books za co dziękuję.


Poniżej wszystko :)




1. Dlaczego zaczęłaś pisać opowiadanie?



Miałam je w głowie po przeczytaniu ostatniej części Harrego. (tak więc wieki temu) W końcu nabrałam odwagi by upublicznić je.

2. Co jest twoją inspiracją?



Uuu, co za pytanie. Nie mam pojęcia. Inspiracja bierze się z powietrza ;) Nic bardziej nie inspiruje mnie do pisania jak święty spokój i muzyka (Saint Asonia, Three Days Grace, System Of A Down itp.)

3. Ile masz lat?



Emocjonalnie? 16. A faktycznie to dekadę więcej :P

4. Jakie jest twoje hobby?



Ogólnie pojęty sport. Za szkolnych czasów siatkówka - teraz to już tylko ją oglądam. Jednak wszystko co ze sportem związane interesuje mnie.

5. Ulubiony kolor?



Czarny.

6. Masz jakieś fobie?



Nigdy, ale to nigdy nie dopiję herbaty do końca. Zawszę coś zostawię.

7. Co cię bardzo denerwuje?



Ludzie...

8. Uprawiasz jakiś sport?



Tylko kibicuję

9. Jaka jest twoja ulubiona postać z Harry'rgo Pottera?



Severus, naturalnie ;)

10. Jak wyobrażasz sobie swoją idealną randkę?



Już taką miałam, nie muszę jej sobie wyobrażać...

11. Jaki masz kolor swojego pokoju?



Pamiętam, że kolor farby nazywał się pieczarkowa jesień...


Nominuję:
http://harrmionehariet.blogspot.com
http://smct-cytrynowo.blogspot.com/
http://to-koniec-granger.blogspot.com/


Pytania:
1. Dlaczego zaczęłaś pisać opowiadanie?
2. Co jest twoją inspiracją?
3. Napisz coś czego nie wie o Tobie nikt.
4. Czego nigdy byś nie zrobiła?
5. Ulubiony kolor?
6. Masz jakieś fobie?
7. Co cię bardzo denerwuje?
8. Uprawiasz jakiś sport?
9. Jaka jest twoja ulubiona postać z Harry'rgo Pottera?
10. Masz zwierzaka?
11. Jaki masz kolor swojego pokoju?

niedziela, 2 sierpnia 2015

Pionek.


- Coś mi umyka, więc może któryś z was łaskawie mógłby mi to wytłumaczyć? – była zła i nawet nie starała się tego ukrywać.

Snape spojrzał na nią z politowaniem w oczach i powiedział.

- Czarny Pan dziś nad ranem zwołał spotkanie wszystkich śmierciożerców. Celem spotkania było wskazanie i ukaranie zdrajcy. Po kilku godzinnych torturach zginął Selwyn. – zrobił krótką przerwę i ciągnął – To jego oskarżył o zdradę. Nie sądzę jednak, aby to coś zmieniało.

Gdy skończył odezwał się Albus.

- Sądzimy, że miało to na celu uśpienie czujności prawdziwego zdrajcy. Voldemort poświęcił pionka w swojej grze, aby dobrać się do króla.

- Czyli to wszystko pozory? – zapytała zdumiona.

- Na to wygląda, lecz nie zaryzykuję bezpieczeństwa uczniów. – dodał dyrektor.

- Czarny Pan zorganizował przedstawienie, które miało pokazać właściwej osobie co ją czeka. – Snape dodał grobowym tonem.

- I jak podobało się przedstawienie? –„idiotka!” – pomyślała natychmiast, jednak nie pokazała nic po sobie. Snape również nie specjalnie okazał, aby przejął się jej słowami.

- Bardzo efektowne.

- Dobrze już dobrze. – powiedział z politowaniem dyrektor. – Nie zaczynajcie od nowa. Jutro wszyscy dowiedzą się o nowych zasadach. Severusie musisz zrobić wszystko, aby dowiedzieć się czego szukali w lesie. – spojrzał na nich i dodał: - To wszystko na dziś, możecie wrócić do siebie.

Oboje skinęli głowami i skierowali się w stronę drzwi. Szli powoli szkolnymi korytarzami w stronę swoich gabinetów. Do Samary dotarło, że posunęła się za daleko. Przyglądanie się jak Voldemort torturuje fałszywego zdrajcę tylko po to, aby pokazać temu prawdziwemu co go czeka nie mogło spłynąć po Snape obojętnie.  „Idiotka!, trzeba przeprosić…” – pomyślała i powiedziała już na głos krocząc równo ze Snape’em.

- Posunęłam się za daleko, jestem ci winna przeprosiny. – nie patrzyła na niego. Snape zwolnił kroku.

- Nie powiedziałaś nic, czego bym się nie spodziewał usłyszeć.

- Jak to? – zapytała przystając przy zbroi jakiegoś rycerza.

- W swoim życiu oglądałem już sporo takich przedstawień. Wiem co mnie czeka lepiej niż ci się może wydawać. – również przystanął i spojrzał na nią. Samara ponownie zapatrzyła się w jego oczy. Zawsze się zastanawiała co jest w nich takiego, że nie idzie od nich odwrócić wzroku. Były jak dwa tunele w których można było się zagubić, lub nocne niebo w bezgwiezdną noc. Były pochłaniające lecz jednocześnie zimne i obce. Otrząsnęła się i powiedziała.

- Nie wierzę, że spłynęło to po tobie, nawet ty nie jesteś aż tak wyprany z uczuć, aby się tym nie przejąć.

Snape lekko się uśmiechnął i odwrócił się od nie,j by po chwili powiedzieć.

- Nigdy nie powiedziałem, że spływa to po mnie jak po kaczce. Jednak kiedy oglądasz takie rzeczy na co dzień, nie wydają się już one tak bardzo przerażające.

Samarze zrobiło się go żal. Pierwszy raz od momentu kiedy wróciła miała ochotę złapać go za rękę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Wydało się to jej jednak strasznie patetyczne więc szybko odrzuciła tą myśl daleko za siebie tym bardziej, że Snape ponownie zwrócił się w jej kierunku.

- Muszę się skupić na zadaniu. Trzeba się dowiedzieć czego śmierciożercy szukali w zakazanym lesie.

- Jak zamierzasz się tego dowiedzieć, skoro Czarny Pan już ci tak nie ufa? – zapytała.

- Znajdę sposób, ale muszę się pospieszyć, bo nie potrwa to już zbyt długo, następny będę ja.

- Severusie…

- Nie oczekuję współczucia. – powiedział grobowym tonem.

- Nigdy go nie oferowałam. – spojrzała na niego.

- Skąd więc ta troska w twoim głosie? – zapytał.

Samara uśmiechnęła się smutno.


- Nieuważnie słuchałeś mojej rozmowy z Harrym. Nie trzeba kogoś lubić, aby chcieć dla niego jak najlepiej. – spojrzała mu w oczy i stali tak przez chwilę nic do siebie nie mówiąc. W końcu jednak odwróciła od niego wzrok i ruszyła powoli przed siebie rzucając mu przez ramie – Dobranoc.