- Coś mi umyka, więc może któryś z was łaskawie mógłby mi to
wytłumaczyć? – była zła i nawet nie starała się tego ukrywać.
Snape spojrzał na nią z politowaniem w oczach i powiedział.
Snape spojrzał na nią z politowaniem w oczach i powiedział.
- Czarny Pan dziś nad ranem zwołał spotkanie wszystkich
śmierciożerców. Celem spotkania było wskazanie i ukaranie zdrajcy. Po kilku
godzinnych torturach zginął Selwyn. – zrobił krótką przerwę i ciągnął – To jego
oskarżył o zdradę. Nie sądzę jednak, aby to coś zmieniało.
Gdy skończył odezwał się Albus.
- Sądzimy, że miało to na celu uśpienie czujności prawdziwego zdrajcy.
Voldemort poświęcił pionka w swojej grze, aby dobrać się do króla.
- Czyli to wszystko pozory? – zapytała zdumiona.
- Na to wygląda, lecz nie zaryzykuję bezpieczeństwa uczniów. – dodał
dyrektor.
- Czarny Pan zorganizował przedstawienie, które miało pokazać
właściwej osobie co ją czeka. – Snape dodał grobowym tonem.
- I jak podobało się przedstawienie? –„idiotka!” – pomyślała
natychmiast, jednak nie pokazała nic po sobie. Snape również nie specjalnie
okazał, aby przejął się jej słowami.
- Bardzo efektowne.
- Bardzo efektowne.
- Dobrze już dobrze. – powiedział z politowaniem dyrektor. – Nie
zaczynajcie od nowa. Jutro wszyscy dowiedzą się o nowych zasadach. Severusie
musisz zrobić wszystko, aby dowiedzieć się czego szukali w lesie. – spojrzał na
nich i dodał: - To wszystko na dziś, możecie wrócić do siebie.
Oboje skinęli głowami i skierowali się w stronę drzwi. Szli powoli
szkolnymi korytarzami w stronę swoich gabinetów. Do Samary dotarło, że posunęła
się za daleko. Przyglądanie się jak Voldemort torturuje fałszywego zdrajcę
tylko po to, aby pokazać temu prawdziwemu co go czeka nie mogło spłynąć po
Snape obojętnie. „Idiotka!, trzeba
przeprosić…” – pomyślała i powiedziała już na głos krocząc równo ze Snape’em.
- Posunęłam się za daleko, jestem ci winna przeprosiny. – nie patrzyła
na niego. Snape zwolnił kroku.
- Nie powiedziałaś nic, czego bym się nie spodziewał usłyszeć.
- Jak to? – zapytała przystając przy zbroi jakiegoś rycerza.
- W swoim życiu oglądałem już sporo takich przedstawień. Wiem co mnie
czeka lepiej niż ci się może wydawać. – również przystanął i spojrzał na nią.
Samara ponownie zapatrzyła się w jego oczy. Zawsze się zastanawiała co jest w
nich takiego, że nie idzie od nich odwrócić wzroku. Były jak dwa tunele w
których można było się zagubić, lub nocne niebo w bezgwiezdną noc. Były
pochłaniające lecz jednocześnie zimne i obce. Otrząsnęła się i powiedziała.
- Nie wierzę, że spłynęło to po tobie, nawet ty nie jesteś aż tak
wyprany z uczuć, aby się tym nie przejąć.
Snape lekko się uśmiechnął i odwrócił się od nie,j by po chwili powiedzieć.
- Nigdy nie powiedziałem, że spływa to po mnie jak po kaczce. Jednak
kiedy oglądasz takie rzeczy na co dzień, nie wydają się już one tak bardzo
przerażające.
Samarze zrobiło się go żal. Pierwszy raz od momentu kiedy wróciła
miała ochotę złapać go za rękę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Wydało
się to jej jednak strasznie patetyczne więc szybko odrzuciła tą myśl daleko za
siebie tym bardziej, że Snape ponownie zwrócił się w jej kierunku.
- Muszę się skupić na zadaniu. Trzeba się dowiedzieć czego
śmierciożercy szukali w zakazanym lesie.
- Jak zamierzasz się tego dowiedzieć, skoro Czarny Pan już ci tak nie
ufa? – zapytała.
- Znajdę sposób, ale muszę się pospieszyć, bo nie potrwa to już zbyt
długo, następny będę ja.
- Severusie…
- Nie oczekuję współczucia. – powiedział grobowym tonem.
- Nigdy go nie oferowałam. – spojrzała na niego.
- Skąd więc ta troska w twoim głosie? – zapytał.
Samara uśmiechnęła się smutno.
- Nieuważnie słuchałeś mojej rozmowy z Harrym. Nie trzeba kogoś lubić,
aby chcieć dla niego jak najlepiej. – spojrzała mu w oczy i stali tak przez
chwilę nic do siebie nie mówiąc. W końcu jednak odwróciła od niego wzrok i
ruszyła powoli przed siebie rzucając mu przez ramie – Dobranoc.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twojego bloga.Nigdy wcześniej nie komentowałam i zapewne często tego robić nie będę.Bardzo podoba mi się twój styl.Można w nim wyczuć coś takiego podobnego do pisarskiej klasy.Weny życzę i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~~Czekoladowa
Bardzo dziękuję za komplement. Mimo wszystko zapraszam do komentowania.
UsuńTaaak, poświęcenie "pionka" żeby dostać się do "króla" idealnie pasuje mi do Voldemorta.
OdpowiedzUsuńŁadny szablon i styl pisania. Oby Voldek nie dowiedział się kto jest zdrajcą...
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie ccc;;;
Weny!
H
Jejku kolejny rozdział a ja jeszcze nie uporałam się z nadrabianiem pozostałych ;c No nic muszę przyspieszyć tempo ;P Tymczasem...
OdpowiedzUsuńZostałaś mianowana do liebster award. Więcej informacji na---> http://hermiona-i-malfoy.blogspot.com/2015/08/liebster-award.html
Podoba mi się ten rozdział. Bo widać w nim, że autor wie, co będzie dalej, a my musimy czekać :)
OdpowiedzUsuńAle też wydaje mi się, że zaczynam rozumieć, dlaczego Samara jest zauroczona Snapem (ciekawe, czy dobrze rozumiem, swoją drogą). Podoba jej się fizycznie, mają wspólną historię, a jednocześnie ona potrzebuje kogoś, o kogo mogłaby dbać. Kogoś, kogo mogłaby chronić. Może nawet kogoś, kto ma jeszcze bardziej pokręcone życie niż ona sama? A jednocześnie jest wystarczajaco silny, by można było go podziwiać.
Tak w każdym razie rozumiem ten kawałek :)
Samara wbrew pozorom ma więcej wspólnego ze Sanpem niż się wszystkim może wydawać. W kolejnych rozdziałach jest to bardziej widoczne.
Usuń