sobota, 16 maja 2015

Które z was bardziej się pogrąża?

    Było daleko po 21:00, kiedy szedł w kierunku swoich komnat. Im bardziej zagłębiał się w lochy zamku tym robiło się zimniej. Nigdy specjalnie mu to nie przeszkadzało, po tylu latach mieszkania tu zdążył się już do tego przyzwyczaić. Korytarze były puste, więc jego kroki niosły się głuchym echem po zamku. Stanął przed drzwiami do swojego gabinetu, wypowiedział hasło i wszedł do środka. Zatrzymał się jednak gwałtownie, ponieważ instynktownie wyczuł, że coś jest nie tak. Miał wielce wyczulone zmysły i potrafił zarejestrować nawet najdrobniejszą zmianę w otoczeniu. Gabinet spowity był w ciemności, ledwie oświetlony tylko przez jedną świece znajdującą się na biurku. Zmrużył oczy i zrobił krok w głąb pomieszczenia. Wyciągnął różdżkę przed siebie, mając ją w pogotowiu. Poruszał się cicho, przy regale z książkami, który znajdował się zupełnie na końcu pokoju zobaczył wysoką postać, nie widział jej twarzy  jednak rozpoznał ją. Westchnął, opuścił różdżkę.

- Daję słowo, że jak nie przestaniesz wchodzić do mojego gabinetu bez zaproszenia to kiedyś naprawdę rzucę w ciebie jakąś paskudną klątwą. – podszedł do swojego biurka i usiadł w fotelu, jednocześnie machnął różdżką tak by wszystkie świece w pomieszczeniu zapaliły się. W sekundzie pokój rozświetlił się bladym światłem i Snape ujrzał swojego dyrektora. Stał naprzeciwko niego w bladobłękitnej szacie patrząc na niego z zatroskanym lecz jednocześnie lekko rozbawionym wyrazem twarzy.
– Czego chcesz? Jestem zmęczony.

- Słyszałem o pojedynku. – Dumbledore podszedł do niego nie spuszczając z niego wzroku.

- Uprzedzałem cię, że tak to się skończy. – Snape nie patrzył na niego. Przeglądał od niechcenia wypracowania, które miał starannie ułożone na blacie biurka.

- Co z Samarą? – zapytał przyglądając mu się z zaciekawieniem z nad swoich okularów.

- A co ma być? – tym razem rzucił mu krótkie spojrzenie, które jednoznacznie ostrzegało, że zagłębianie się w temat nie jest dobrym pomysłem.

- Liczyłem na to, że wyjaśnicie sobie wszystko. To był dobry czas, aby oczyścić atmosferę.

- W co ty grasz Dumbledore? Celowo napuszczasz nas na siebie, abyśmy w przerwach między uprzykrzaniem sobie życia odbywali oczyszczające rozmowy? Nie bądź naiwny. – Snape wstał i podszedł do kominka, wycelował w niego różdżką i rzucił odpowiednie zaklęcie by chwile potem przyglądać się płomieniom. – Jestem za stary na twoje gierki  - rzucił mu przez ramię starając się nie spojrzeć mu w oczy.

Dumbledore usiadł w fotelu gdzie zwykle siadała Samara. Severusowi przemknęły przez głowę wspomnienia sprzed kilku lat lecz nie pozwolił sobie na to by wspomnienia nim zawładnęły. Rozpamiętywanie było dla niego oznaką słabości. Słabi ginęli najszybciej. Gardził ludźmi, którymi władały emocje. Sam skutecznie uniemożliwiał im panowanie nad sobą i dzięki temu nadal żył.

- Severusie – odezwał się już bardziej poważny Dumbledore. – Wasze niedokończone sprawy ciążą nad wami. Gdyby Samara w porę się nie opanowała… - urwał, lecz po chwili dodał -  Doskonale wiesz jak wielką moc posiada. - spojrzał na mistrza eliksirów. Stał on oparty o gzyms kominka wpatrując się w trzaskające iskry.

- Doskonale wiem jakiego zaklęcia użyła. – mówił powoli, rozważnie dobierając słowa. -  Doskonale wiem, co by się stało, gdyby się nie opanowała i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w pełni na to zasłużyłem. – Severus wyprostował się i lekko zesztywniał.

Dumbledore wstał, podszedł do niego na odległość wyciągniętej ręki.

- Dlaczego jesteś taki uparty i nie przyznasz się przed sobą… - nie dokończył zdania bo Snape przerwał mu gwałtownie.

- Do czego?! Tobie ciągle wydaje się, że znasz mnie lepiej niż ja sam! – Spojrzał z wściekłością na dyrektora. W jego oczach odbijał się blask płonącego drwa w kominku a pięści miał zaciśnięte. – Przestań układać mi życie!

- Przestań się łudzić i uciekać, to i tak cię dopadnie. – powiedział łagodnie i spojrzał na Severusa, lecz gdy ten nic nie odpowiedział odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi. Zanim jednak wyszedł powiedział.
– Oboje nie widzicie światła, więc ciężko mi stwierdzić, które z was bardziej się pogrąża. – Snape podniósł głowę i spojrzał zdziwiony na Dumbledora. Otworzył nawet usta, aby coś powiedzieć lecz zrezygnował w ostatniej chwili. Dumbledore wyszedł, zamykając za sobą drzwi z lekkim kliknięciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz