Było daleko po 21:00, kiedy szedł
w kierunku swoich komnat. Im bardziej zagłębiał się w lochy zamku tym robiło
się zimniej. Nigdy specjalnie mu to nie przeszkadzało, po tylu latach
mieszkania tu zdążył się już do tego przyzwyczaić. Korytarze były puste, więc
jego kroki niosły się głuchym echem po zamku. Stanął przed drzwiami do swojego
gabinetu, wypowiedział hasło i wszedł do środka. Zatrzymał się jednak
gwałtownie, ponieważ instynktownie wyczuł, że coś jest nie tak. Miał wielce
wyczulone zmysły i potrafił zarejestrować nawet najdrobniejszą zmianę w
otoczeniu. Gabinet spowity był w ciemności, ledwie oświetlony tylko przez jedną
świece znajdującą się na biurku. Zmrużył oczy i zrobił krok w głąb pomieszczenia.
Wyciągnął różdżkę przed siebie, mając ją w pogotowiu. Poruszał się cicho, przy
regale z książkami, który znajdował się zupełnie na końcu pokoju zobaczył
wysoką postać, nie widział jej twarzy
jednak rozpoznał ją. Westchnął, opuścił różdżkę.
- Daję słowo, że jak nie
przestaniesz wchodzić do mojego gabinetu bez zaproszenia to kiedyś naprawdę
rzucę w ciebie jakąś paskudną klątwą. – podszedł do swojego biurka i usiadł w
fotelu, jednocześnie machnął różdżką tak by wszystkie świece w pomieszczeniu
zapaliły się. W sekundzie pokój rozświetlił się bladym światłem i Snape ujrzał
swojego dyrektora. Stał naprzeciwko niego w bladobłękitnej szacie patrząc na
niego z zatroskanym lecz jednocześnie lekko rozbawionym wyrazem twarzy.
– Czego chcesz? Jestem zmęczony.
– Czego chcesz? Jestem zmęczony.
- Słyszałem o pojedynku. –
Dumbledore podszedł do niego nie spuszczając z niego wzroku.
- Uprzedzałem cię, że tak to się
skończy. – Snape nie patrzył na niego. Przeglądał od niechcenia wypracowania,
które miał starannie ułożone na blacie biurka.
- Co z Samarą? – zapytał
przyglądając mu się z zaciekawieniem z nad swoich okularów.
- A co ma być? – tym razem rzucił
mu krótkie spojrzenie, które jednoznacznie ostrzegało, że zagłębianie się w
temat nie jest dobrym pomysłem.
- Liczyłem na to, że wyjaśnicie
sobie wszystko. To był dobry czas, aby oczyścić atmosferę.
- W co ty grasz Dumbledore?
Celowo napuszczasz nas na siebie, abyśmy w przerwach między uprzykrzaniem sobie
życia odbywali oczyszczające rozmowy? Nie bądź naiwny. – Snape wstał i podszedł
do kominka, wycelował w niego różdżką i rzucił odpowiednie zaklęcie by chwile
potem przyglądać się płomieniom. – Jestem za stary na twoje gierki - rzucił mu przez ramię starając się nie
spojrzeć mu w oczy.
Dumbledore usiadł w fotelu gdzie
zwykle siadała Samara. Severusowi przemknęły przez głowę wspomnienia sprzed
kilku lat lecz nie pozwolił sobie na to by wspomnienia nim zawładnęły.
Rozpamiętywanie było dla niego oznaką słabości. Słabi ginęli najszybciej. Gardził
ludźmi, którymi władały emocje. Sam skutecznie uniemożliwiał im panowanie nad
sobą i dzięki temu nadal żył.
- Severusie – odezwał się już
bardziej poważny Dumbledore. – Wasze niedokończone sprawy ciążą nad wami. Gdyby
Samara w porę się nie opanowała… - urwał, lecz po chwili dodał - Doskonale wiesz jak wielką moc posiada. -
spojrzał na mistrza eliksirów. Stał on oparty o gzyms kominka wpatrując się w
trzaskające iskry.
- Doskonale wiem jakiego zaklęcia
użyła. – mówił powoli, rozważnie dobierając słowa. - Doskonale wiem, co by się stało, gdyby się nie
opanowała i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w pełni na to zasłużyłem. –
Severus wyprostował się i lekko zesztywniał.
Dumbledore wstał, podszedł do
niego na odległość wyciągniętej ręki.
- Dlaczego jesteś taki uparty i
nie przyznasz się przed sobą… - nie dokończył zdania bo Snape przerwał mu
gwałtownie.
- Do czego?! Tobie ciągle wydaje
się, że znasz mnie lepiej niż ja sam! – Spojrzał z wściekłością na dyrektora. W
jego oczach odbijał się blask płonącego drwa w kominku a pięści miał
zaciśnięte. – Przestań układać mi życie!
-
Przestań się łudzić i uciekać, to i tak cię dopadnie. – powiedział łagodnie i
spojrzał na Severusa, lecz gdy ten nic nie odpowiedział odwrócił się i ruszył w
kierunku drzwi. Zanim jednak wyszedł powiedział.
– Oboje nie widzicie światła, więc ciężko mi stwierdzić, które z was bardziej się pogrąża. – Snape podniósł głowę i spojrzał zdziwiony na Dumbledora. Otworzył nawet usta, aby coś powiedzieć lecz zrezygnował w ostatniej chwili. Dumbledore wyszedł, zamykając za sobą drzwi z lekkim kliknięciem.
– Oboje nie widzicie światła, więc ciężko mi stwierdzić, które z was bardziej się pogrąża. – Snape podniósł głowę i spojrzał zdziwiony na Dumbledora. Otworzył nawet usta, aby coś powiedzieć lecz zrezygnował w ostatniej chwili. Dumbledore wyszedł, zamykając za sobą drzwi z lekkim kliknięciem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz