Czas płynął nadspodziewanie
szybko. Harry ledwo się zdążył zorientować, a śnieg pokrył błonia. Za tydzień
miał udać się razem z Ronem na przerwę świąteczną do Nory, Hermiona jak zwykle
miała spędzić święta razem z rodzicami.
Przez cały czas Harry uczęszczał
na lekcje oklumencji i organizował spotkania GD. Czasu wolnego miał niewiele
jednak nie przejmował się tym. Treningi i spotkania GD sprawiały mu wiele
radości, gorzej było z dodatkowymi zajęciami u Snape’a. Ucieszył się jednak
kiedy nadszedł kolejny czwartek i stwierdził, że to już ostatnie spotkanie w
tym roku, a następne takie zajęcia będzie miał w styczniu. Całe 3 tygodnie
odpoczynku od znienawidzonego nauczyciela.
Zaraz po kolacji udał się do
lochów gdzie czekały go wykańczające próby nauczenia go zasad oklumencji.
Przyznał w duchu, że idzie mu o wiele lepiej od kiedy w zajęciach uczestniczy
też Samara Dumbledore jednak nadal nie uzyskał zadowalających rezultatów.
Trochę zasępiony zapukał do drzwi gabinetu Mistrza eliksirów. Usłyszał oschłe
„Wejść”, więc niepewnie wszedł do pomieszczenia. Oboje już tam byli.
Snape jak zwykle siedział za swoim biurkiem przeglądając wypracowania i zupełnie ignorując to iż nie jest sam. Samara również zajmowała swoje zwykłe miejsce przeglądając jakąś książkę. Kiedy wszedł tylko ona podniosła wzrok na niego i przywitała się uprzejmie.
Snape jak zwykle siedział za swoim biurkiem przeglądając wypracowania i zupełnie ignorując to iż nie jest sam. Samara również zajmowała swoje zwykłe miejsce przeglądając jakąś książkę. Kiedy wszedł tylko ona podniosła wzrok na niego i przywitała się uprzejmie.
- Harry dobrze, że jesteś.
Ćwiczyłeś od ostatniego razu? – zapytała.
- Próbowałem – odpowiedział
zgodnie z prawdą, a Snape na to tylko prychnął dając znać swojej dezaprobacie
względem słowa ”próbowałem”.
Samara lekko skrzywiła się i
kontynuowała.
- Dobrze, sprawdzimy czy
poczyniłeś postępy. Profesorze Snape czy zechciałby Pan… - tu wymownie
spojrzała na niego. Ten tylko westchnął wziął różdżkę do ręki i powiedział:
- Na trzy Potter. – Harry kiwnął
głową i skupił się tak jak tylko potrafił, na tym, że jest zamknięty w pokoju.
Dodatkowo starał się wymyślić jakiś bzdurny przekaz, który zamierzał podesłać
Snape’owi gdy ten już przedostanie się przez bariery ochronne.
- Raz, dwa, trzy „Legilimens” – Harry usłyszał gwałtowne
szarpanie za drzwi wejścia do pokoju wspólnego. Ktoś bardzo chciał się dostać
do wewnątrz jednak drzwi nie ustąpiły. Harry natychmiast skupił się na obronie
okiennic i drzwi wejściowych od dormitorium. Snape był brutalny, po tym jak nie
udało się mu przedostać przez główne drzwi próbował wejść oknem jednak Harry
zaparł się w sobie i coś kazało mu nie odpuścić i nie pozwolić, aby intruz
przedostał się do niego. Obrona okiennic pochłonęła jednak bardzo dużo jego sił
więc był pewien, że Snape bez problemu dostanie się drzwiami od strony sypialni. Harry wiedział
już, że nie zdoła utrzymać bariery więc natychmiast wyobraził sobie siebie na
treningu quidditch’a. W tym samym momencie Snape przełamał bariery i nie bawił
się w żadne uprzejmości. Natychmiast podjął próbę wejrzenia do jego umysłu.
Przez znaczną część tego czasu
Harremu udawało się podsuwać fałszywe informacje. Wyobrażał sobie, że latał na
miotle razem z Ronem i Giny. Cała trójka śmiała się w głos. Słyszał melodyjny
śmiech Giny, która patrzy na niego swoimi brązowymi oczami. Nagle wszystko
ruszyło, Giny uśmiechająca się przy stole wspólnym, Giny opowiadająca o
mistrzostwach świata, równocześnie nakręcająca sobie na palec kosmyki włosów.
Hermiona robiącą wymowną minę, gdy zobaczyła jak Harry i Giny patrzą na siebie.
Snape odpuścił. Ponownie znajdowali się w jego gabinecie. Samara z ciekawością
przyglądała się im obojgu, Harry dyszał ciężko, a Snape miał triumf wypisany na
twarzy.
-Taki słaby. – wysyczał patrząc na
Harrego z pogardą – Niczego się nie nauczyłeś Potter. Nadal nie potrafisz
odciąć wspomnień. Twoje marne próby odciągnięcia mojej uwagi na nic się zdały.
- Przecież się staram! – Harry
krzyknął jednocześnie prostując się i rzucając nienawistne spojrzenie na
profesora.
- To staraj się bardziej! –
krzyknął Snape – Właśnie zabiłeś Ginewrę Weasley! – Harry na te słowa zastygł,
spojrzał zszokowany nauczycielowi w oczy i zacisnął pięści. Snape ciągnął dalej.
– Czarny Pan widząc te wspomnienia zorientowałby się, że jest ona dla ciebie ważna. Schwytałby ją chcąc zwabić cię w pułapkę! Może do twojego pustego łba nie dociera jak bardzo narażasz innych otwierając swój umysł przed Czarnym Panem, ale skoro chcesz mieć ich krew na swoich rękach to właściwie nie wiem po co wałkujemy ten sam temat od kilku tygodni! – Snape odwrócił się od Harrego i ponownie zajął miejsce za biurkiem. Przez dłuższą chwilę milczeli wszyscy. Milczenie przerwała Samara. Wstała podeszła do okna stojąc za plecami Snape’a powiedziała.
– Czarny Pan widząc te wspomnienia zorientowałby się, że jest ona dla ciebie ważna. Schwytałby ją chcąc zwabić cię w pułapkę! Może do twojego pustego łba nie dociera jak bardzo narażasz innych otwierając swój umysł przed Czarnym Panem, ale skoro chcesz mieć ich krew na swoich rękach to właściwie nie wiem po co wałkujemy ten sam temat od kilku tygodni! – Snape odwrócił się od Harrego i ponownie zajął miejsce za biurkiem. Przez dłuższą chwilę milczeli wszyscy. Milczenie przerwała Samara. Wstała podeszła do okna stojąc za plecami Snape’a powiedziała.
- Harry, zrobiłeś postępy, to nie
podlega dyskusji. Potrafisz wystawić bariery ochronne, jednak nadal nie radzisz
sobie ze swoimi emocjami.
- Jak mam się ich pozbyć? Dzieje
się zbyt wiele! – powiedział rozgoryczony.
- Szacunek Potter! – zasyczał Snape
zza biurka – Zważ do kogo mówisz!
Harry zasępił się.
- Ciągle mi mówicie, że mam się
wyzbyć emocji, oczyścić umysł, ale nie mówicie jak mam to zrobić. – dodał
smutnym tonem.
- Harry musisz zrozumieć, że nie
ma jednego sposobu na oczyszczenie umysłu. Sam musisz do tego dojść. Każdy ma
swoje własne sposoby. My możemy cię tylko naprowadzać, ale to ty sam będziesz
musiał odszukać złoty środek.
- Cudownie. – zakpił Harry nie
siląc się na uprzejmości.
- Potterrr! – ponownie wtrącił zniecierpliwiony
Snape – Pani profesor subtelnie próbuje ci uzmysłowić, że jeżeli nie znajdziesz
sposobu na wyciszenie emocji to nie mamy powodu, aby dalej się z tobą spotykać,
co mnie osobiście cieszy.
- Harry, przez te tygodnie
nauczyliśmy cię jak blokować umysł, jednak oczyszczenia go ze wspomnień nikt
cię nie nauczy. Ty jesteś panem siebie i tylko ty wiesz co masz ze sobą zrobić,
aby coś zadziałało. Rozumiesz co mam na myśli? – zapytała pochylając się lekko
w jego stronę.
Harry spojrzał najpierw na nią potem
na zniesmaczonego Snape’a i kiwną głową na znak, że wie o co chodzi. Choć w
duchu przyznał, że znalazł się ponownie w tym samym punkcie z którego wyruszał.
- Na dziś koniec. Dopóki nie
zrozumiesz sensu tych spotkań nie mamy po co kontynuować. Wracaj do wieży
Potter. Proponuję, abyś przemyślał to co próbujemy ci od wielu tygodni
przekazać. Spraw, aby czas, który ci poświęciłem, choć niechętnie nie okazał się zmarnowany. Żegnam Pana. –
zrobił ruch ręką na znak, że ma opuścić gabinet.
Harry nie czekając na nic
pośpiesznie opuścił pokój. W głowie miał nadal słowa Snape’a: „Właśnie
zabiłeś Ginewrę Weasley!” Puścił się biegiem przez puste i ciemne korytarze
Hogwartu.
Dobre :) "Właśnie zabiłeś Giny" zrobiło na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuń