To chyba już… to ten moment. Poczuł
jak jakaś siła podrywa go i miał wrażenie, że unosi się w powietrzu. To całkiem
miłe uczucie… - pomyślał - … jak na umieranie. Poczuł chłód i zdziwił się.
Chyba nie powinien nic odczuwać, prawda? Ale skąd niby miał wiedzieć? Nigdy
jeszcze przecież nie umierał. Poczuł jak czyjaś dłoń chwyta go delikatnie za
jego i w sekundę po tym poczuł znajome szarpnięcie w okolicach pępka.
Aportacja? Tak właśnie przebiega przejście na drugą stronę? Nie mógł pozbyć się
wrażenia, że trzymał już tą dłoń w swoich. Ta dłoń błądziła po jego ciele,
kiedyś… wiele lat temu, a może nawet i całych stuleci.
Kiedy
się obudził w pierwszej chwili nie wiedział gdzie jest. Dopiero po paru
sekundach uświadomił sobie wszystkie zdarzenia minionych godzin. Spojrzał na
miejsce, w którym powinna leżeć ona. Nie było jej. Drzwi sypialni były uchylone
i dostrzegł światło sączące się z gabinetu. Wstał i założył spodnie spoglądając
na blizny pozostawione mu przez śmierciożerców. Miała rację… pamiątka do końca
życia. Ruszył cicho w kierunku swojego gabinetu otworzył delikatnie drzwi,
stała tam… twarzą zwrócona do kominka w którym wesoło trzaskał ogień. Ubrana jedynie
w jego białą koszulę zapierała mu dech w piersiach. Po raz kolejny zdał sobie
sprawę z tego jaka jest piękna i jak nieprawdopodobne jest to, że jeszcze tak
niedawno pozwalała mu na taką intymność. Mogła mieć każdego, dziwiło go więc, że
wybrała jego. Doskonale wiedział jak wygląda. Nie potrzebował codziennie
patrzeć w lustro by sobie o tym przypominać. Ona jednak… ona była inna. Stała
tam na boso wpatrując się w płomienie, a on nagle się przestraszył…
przestraszył się, że zdała sobie sprawę z tego co się stało, że żałuje i szuka
teraz odpowiedniej wymówki. Zrobił krok w tył próbując się wycofać.
-
Powinieneś odpoczywać. – powiedziała nadal wpatrując się w płomienie.
-
Czuje się lepiej.
-
Dało się zauważyć. – zażartowała i spojrzała na niego przez ramię.
-
Dlaczego nie śpisz? – zapytał podchodząc do niej.
-
Można powiedzieć, że ładuję baterie. – nie do końca rozumiał, ale nie miał
zamiaru zagłębiać się w temat. Spojrzała na jego tors pokryty świeżymi
bliznami. – Nie udało mi się ich uniknąć, przepraszam. – powiedziała
jednocześnie gładząc je palcami. Poczuł przyjemny dreszcz pod wpływem jej
dotyku.
-
To nic. - Ich spojrzenia spotkały się i mógłby przysiąc, że na jedną chwilę
czas się zatrzymał. Nie wiedział więc jakim cudem zdołał ją zapytać.
-
Żałujesz? – Zmrużyła oczy. Zrobiła krok w jego stronę, wspięła się na palcach i
złożyła na jego ustach pocałunek. Krótki i ulotny zupełnie jak muśnięcie
motylich skrzydeł. Cofnęła się i powiedziała.
-
Nie żałuję. – mógłby przysiąc, że usłyszała jak kamień spadł mu z serca. – Poza
tym, mam nadzieję tu przyjść jutro. Nie doczytałam w końcu książki, którą
zaczęłam czytać dwa dni temu. – posłała mu promienny uśmiech, a on pokiwał
głową czując jak jej dłoń wsuwa się w jego. Zacisnął delikatnie palce wokół niej
i trwali tak złączeni dłuższą chwilę wpatrując się w płomienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz