niedziela, 12 kwietnia 2015

Czyste szaleństwo!


    Nie mogła w to uwierzyć. Po raz kolejny została wmanewrowana w coś, na co zupełnie nie miała ochoty. Przyjmując posadę nauczycielki obrony miała nadzieję, że Albus jednak nie będzie ingerował między nich i uszanuje jej decyzje. Och jak bardzo się myliła. Dlaczego pozwoliłam na to! Przecież to czyste szaleństwo! Szła szybkim krokiem przez szkolne korytarze w kierunku swoich kwater. Uczniowie widząc jej zdenerwowanie nie wchodzili jej w drogę. Kiedy znalazła się przy drzwiach swojego gabinetu otworzyła je z impetem i zatrzasnęła. Usiadła w fotelu przy kominku w którym wesoło trzaskał ogień. Doskonale wiedziała czym kierował się Dumbledore prosząc, aby stoczyli pokazowy pojedynek dla uczniów i z pewnością nie kierował się w pierwszej kolejności ich dobrem. Od dawna nie starał się  ukrywać swoich prawdziwych intencji. Była wściekła, choć jakiś cichy głos wewnątrz niej powtarzał, aby się uspokoiła, bo to przecież Albus… Ten sam który ocalił ją przed straszliwym losem.

- No dobrze… - powiedziała w kierunku wiszącego zdjęcia na którym znajdował się uśmiechnięty Albus – skoro mamy stoczyć pojedynek niech tak będzie. Nie wyobrażaj sobie tylko, że oddam mu pole! – była wybitna jeżeli chodzi o pojedynki, wiedziała jednak, że Snape jest nie gorszy.
Ponownie musiała przyznać mu rację, że ta cała sytuacja może skończyć się źle. Nie chodzi tu już nawet o samą walkę, ale o niewypowiedziane emocje krążące miedzy nimi.

- Fatalny pomysł Albusie, fatalny! – oparła się wygodniej i spojrzała na książkę, którą pożyczyła od dyrektora.  Nie miała nastroju teraz na czytanie ale musiała zając czymś swój umysł, aby nie zabrnąć zbyt daleko.  
Sięgnęła po nią jednak zatrzymała się w połowie drogi, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Westchnęła i wywróciła oczami w geście niezadowolenia. Wstała z fotela i podeszła do drzwi w duchu powtarzając sobie, że ktokolwiek to nie będzie odeśle go do diabła. W drzwiach stał dyrektor z dobrodusznym wyrazem twarzy. Samara widząc go powiedziała.

- Jeżeli przychodzisz, aby przedstawić kolejny genialny pomysł, to od razu mówię, że nie jestem zainteresowana.

- Tym razem możesz być spokojna. – powiedział – Mogę wejść?

Samara nic nie mówiąc przepuściła go w drzwiach i gestem dłoni zaprosiła do środka.

- Co cię sprowadza? – zapytała obchodząc go i stając za biurkiem. – Bo chyba nie przyszedłeś mnie przekonywać, że pomysł pojedynku z Severusem jest dobry?

- Samaro… - Albus podszedł do niej i próbował coś powiedzieć, ale gwałtownie mu przerwała.

- Już lepiej nic nie mów! Mam serdecznie dosyć twoich podchodów! Doskonale wiem do czego dążysz. Nie wyjawię mu prawdy choćbyś kazał nas razem zamknąć w lochach! – Samara była zła, miała dość ingerencji w swoje życie.  – Zamiast na mnie skup się na tym, aby Harremu nic się nie stało!

Dumbledore westchnął i usiadł.

– Samaro moje działania nie są skierowane przeciwko tobie.

- To pozwól mi prowadzić klub pojedynków z kimś innym! Nie skazuj nas na siebie.

- Czego ty się boisz? Skoro nie chcesz mu powiedzieć, to nie mów.

- Sam kiedyś powiedziałeś, że prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie.

Dumbledore westchnął. 


- Macie tylko pomóc uczniom. –  był nieugięty. – Nie ma lepszych od was.

- A ty? – zapytała patrząc mu głęboko w oczy. – uczniowie będą zachwyceni, że sam dyrektor ich szkoli. Dobrze wiesz, że Snape’a się boją.

- Jestem na to za stary Samaro. – Samara westchnęła w dezaprobacie – Macie ich nauczyć jak walczyć, muszą mieć choć przybliżony obraz tego na co się przygotowują. A to co jest lub nie jest między wami to już nie moja sprawa.

- Obiecaj mi jedno, że po raz ostatni uczestniczę w czymś ze Snape’m.


- Obiecuję. – Dumbledore uniósł obie ręce w geście poddania. – Dobrze, nie będę ci już przeszkadzał. Życzę spokojnej nocy. – Wstał, uśmiechnął się i wyszedł zostawiając Samarę z mieszanymi uczuciami.

1 komentarz:

  1. Ja wiem, że do takiego spotkania musi dojść, imperatyw książkowy :) Ale zawsze mnie zastanawia, dlaczego w takich przypadkach dwójka silnych bohaterów daje się zmusić do zrobienia czegoś całkiem wbrew swojej woli. Ja rozumiem, że oboje muszą się słuchać Dumbledora, ale do takiego stopnia? Bardzo bym się ucieszyła, jakby i Snape, i Samara znaleźli jakiś sposób, by uniknąć spotkania. Może np. Snapowi udałoby się przkonać Lupina, by go zastąpił? A sam Snape poszedłby sobie wesoło i z ulgą do kuchni napić się gorącego kakao, gdzie oczywiście natknąłby się na Samarę, niesamowicie ucieszoną, że Minerva zgodziła się wystąpić zamiast niej. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń