poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Zwariowałeś?

Kolejne dni mijały spokojnie. Uczniowie skupieni byli na nauce i na toczących się rywalizacjach drużyn quidditch’a. Póki co w tabeli wyników był remis pomiędzy Slytherinem i Gryfindorem. Pewnym było to, że bój o puchar będzie zacięty.

Hermiony zupełnie nie interesowały rozmowy chłopców o taktyce gry. Spędzała wolny czas w bibliotece szukając uparcie jakiś informacji. Nazajutrz miało się odbyć kolejne spotkanie członków GD.

Po kolacji Severus otrzymał informację od dyrektora, aby zgłosił się do jego gabinetu. Wstał od stołu nauczycielskiego i ruszył powoli w kierunku drzwi. Nie był specjalnie zadowolony z tego iż dyrektor go wzywa. Zawsze wiązało się to dla niego z nieciekawymi informacjami. „Co on znowu wymyślił?” To pytanie krążyło mu po głowie. Szedł korytarzami mijając uczniów, którzy na jego widok rozpierzchali się po kątach, aby nie narazić się na gniew mistrza eliksirów. Severus Snape od zawsze robił wielkie wrażenie. W swoich obszernych czarnych szatach wyglądał jak nadciągające burzowe chmury. Na jego twarzy nie można było dostrzec ani jednej emocji. Zawsze przybierał maskę obojętności, z wyjątkiem chwil kiedy był wściekły…

W myślach wyrzucał sobie ostatnie spotkanie z Samarą. Sprowokowany odsłonił się i ukazał z czym się zmaga. Nie powinien zadawać tego pytania. Od dawna nie chciał wiedzieć i sam nie wie dlaczego rzucił w gniewie to pytanie. Stając naprzeciwko chimery strzegącej drzwi dyrektora obiecał sobie, że nigdy więcej nie da się jej sprowokować.

-„Cytrusowe cuksy”  - powiedział z wyrazem zniesmaczenia na twarzy. Chimera posłusznie ustąpiła pozwalając nauczycielowi przejść. Zapukał do drzwi i gdy otrzymał przyzwolenie wszedł do środka. Dyrektor siedział za swoim biurkiem czytając jakiś list. Spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął

- Dziękuję, że przyszedłeś. Mam do was prośbę.– powiedział nadal patrząc na Severusa.

- Do nas? – Snape rozejrzał się po gabinecie. W pierwszym momencie jej nie zauważył, lecz była tam. Stała przy regale z książkami, który znajdował się za plecami dyrektora. Była odwrócona i nie spojrzała w jego stronę. Severus przyglądał się jak jej wskazujący palec prawej dłoni sunie powoli po grzbietach ksiąg w poszukiwaniu tej właściwej. W tym ruchu było coś co wzbudziło w Snapie uczucie którego nie spodziewał się doświadczyć. Nie mógł się jednak zmusić do tego, aby odwrócić wzrok. Nagle zatrzymała dłoń przy wybranym tomie i wyjęła go, natychmiast otwierając na pierwszej stronie. Nadal nie uraczyła go nawet spojrzeniem. „To dobrze, tak będzie łatwiej” pomyślał i podszedł bliżej.

- Zbliża się kolejne zebranie Gwardii Dumbledora. Z relacji Samary wiem, że uczniowie radzą sobie bardzo dobrze z rzucaniem zaklęć. Martwi mnie jedna rzecz. Nie mają pojęcia o walce. – Dumbledore powiedział to zmartwionym tonem.

- To oczywiste. Jak mieli niby zdobyć to doświadczenie? – Severus próbował nadążyć za tokiem myślenia dyrektora. Nie był jeszcze pewien o co dokładnie poprosi, ale wiedział jedno. Z całą pewnością się mu to nie spodoba.

- No właśnie. Severusie sam dobrze wiesz co nas czeka. Bitwa o Hogwart będzie nieunikniona. Nie wykluczam, że ci uczniowie będą chcieli walczyć, a nie mają pojęcia czym jest pojedynek. Nie wyślę ich na pewną śmierć.

- Do czego zmierzasz? – zapytał przymrużając oczy.

- Zmierzam do tego, abyście razem z Samarą na następnym zebraniu GD pokazali czym jest pojedynek i zorganizowali ponownie w naszej szkole klub pojedynków.

Zaległa głucha cisza, przerwana nagłym zatrzaśnięciem księgi, którą trzymała Samara. Choć do tej pory spokojna dało się zauważyć jej nagłe zdenerwowanie.

- Zwariowałeś? Chcesz żebyśmy się pozabijali? – Nie ruszyła się o krok z miejsca w którym stała obecnie. Snape nie często widział ją wzburzoną, a już w szczególności na pewno nie na Dumbledora.

- Bynajmniej. Jesteście jednymi z najlepszych w kwestii pojedynków. Uważam, że uczniowie wiele zyskają obserwując was.

- Bardzo rzadko zgadzam się z Samarą jednak tym razem przyznam jej rację. Pomysł pojedynku między nami w najlepszym wypadku skończyć się może nieprzyjemnym incydentem z finałem w skrzydle szpitalnym.

Dumbledore roześmiał się i powiedział.

- Wierzę w wasze umiejętności. - Spojrzał na mistrza eliksirów znad okularów połówek unosząc wymownie brwi.

- Oczywiście… - powiedział grobowym tonem Snape. Samara spojrzawszy na Dumbledora z wyrazem totalnego rozczarowania ruszyła w kierunku drzwi. Gdy zrównała się ze Snapem rzuciła do dyrektora przez ramię

- Pozwoliłam sobie pożyczyć – uniosła książkę tak, aby Dumbledore ją zobaczył. Ona sama nie spojrzała nawet w jego kierunku. – Spotkanie zaczyna się o 18… - te słowa skierowała do Severusa rzucając mu krótkie spojrzenie. Opuściła gabinet trzaskając drzwiami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz