niedziela, 6 marca 2016

The Prince Tale part 6

Nie mógł sobie darować tego w jaki sposób przebiegło ich ostatnie spotkanie. Tuż przed tym jak opuściła Hogwart. Nie w taki sposób chciał się z nią pożegnać. Miał nadzieję, że wyjaśnią sobie wszystko… że ona powie… ale nie powiedziała i wszystko potoczyło się nie tak… nie tak jak powinno. Krew z nosa zalała mu twarz i pociemniało mu w oczach.

- Moja odpowiedź nadal brzmi nie. – powiedziała spokojnie. Zatrzymał się w przedsionku pomiędzy wejściem, a gabinetem dyrektora. Usłyszał jak Dumbledore wzdycha bezradnie.

- Dlaczego? Nadajesz się na to stanowisko jak nikt inny. – dobrze wiedział o jakim stanowisku mówił dyrektor i poczuł ukłucie zazdrości, lecz chwile po tym zamarł, gdyż ona zapytała.

- A Severus? Dlaczego nie rozważysz jego prośby? Dobrze wiem, że od lat stara się o to.

- Znasz powody dla, których nie powołam go na nauczyciela obrony. – urwał na chwilę – A Harry? Byłabyś blisko niego, gdybyś się zgodziła.

- Nie muszę być tu nauczycielem, aby być blisko niego. – usłyszał jej kroki i szelest szat – Nie wykorzystuj mojego bólu związanego z niemożliwością kontaktowania się z nim.  – ostatnie słowa powiedziała z wyczuwalną złością. Przez dłuższą chwilę oboje milczeli.

Usłyszał jak Dumbledore usiadł i dosunął swój fotel do biurka.

- Przepraszam. Czasem się zapominam. – urwał, by dodać zmęczonym głosem - Lockhart w św. Mungu i brak perspektyw na nowego nauczyciela…

- Swoją drogą, nie mogę uwierzyć, że go zatrudniłeś? Chyba nie uwierzyłeś w te jego wątpliwe dokonania? Z daleka czuć było od niego zwykłym oszustem.

- Samaro, nie miałem wyboru. To stanowisko od dawna cieszy się złą sławą. Brak chętnych zmusił mnie do podjęcia tej decyzji i nie, nie byłem taki naiwny by uwierzyć w jego dokonania.

- Powinieneś rozważyć propozycję Severusa i ściągnąć do szkoły Horacego Slughorna na jego miejsce. – urwała, lecz chwile po tym ponownie powiedziała – Dobrze już dobrze nie wywracaj oczami, bo ci tak zostanie. Nie naciskam. Pójdę już, jest dosyć późno. Pozwolisz skorzystać z kominka, bo wyjście z twojego gabinetu chwilowo jest okupowane.

Snape zamarł. Jakim cudem wiedziała, że tu jest? Nie było czasu się nad tym zastanowić, musi wyjść z tego z twarzą. Pchnął więc drzwi i  wszedł z wysoko uniesioną głową. Ona stała już w kominku w garści trzymając proszek fiu.


- Podsłuchiwanie jest w złym guście, Severusie. – mrugnęła do niego okiem i zniknęła w szmaragdowych płomieniach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz