poniedziałek, 14 marca 2016

The Prince Tale part 7


Co było w niej takiego, że nawet w obliczu śmierci nie jest w stanie przestać o niej myśleć? Zawsze uważał, że to Lily będzie tą  osobą, o której będzie myślał w takiej sytuacji. Co więc w niej było? Czy to ta jej pewność siebie, czy te ukradkowe spojrzenia, które kierowała w jego stronę kiedy myślała, że nie patrzy. A on patrzył… zawsze patrzył tylko na nią. Nawet kiedy bardzo nie chciał, kiedy wydawała mu się irytująca i zarozumiała. Patrzył jak podczas czytania książki bawi się kosmykiem włosów, całkowicie nie świadoma tego co robi. Czasami łapał się na tym, że z zamkniętymi oczami wyłapywał jej zapach. Były chwile, że zanim wszedł do gabinetu dyrektora wiedział, że ona już tam jest. Hipnotyzujący zapach białego bzu roztaczał się wokół niej.

Leżąc na kamiennej podłodze i brodząc we własnej krwi wyczuł jej zapach. To już agonia – pomyślał.


- Lupin? Chyba oszalałeś?! – wstał zdenerwowany.

- Mówię całkiem poważnie. Już się zgodził. Co o tym sądzisz Minerwo?

- Cóż… - zawahała się -  jeżeli jesteś pewien swojej decyzji, to ją poprę.

- Czy wyście oszaleli? Sprowadzać do szkoły wilkołaka? Czy wiecie co się będzie tu działo, gdy prawda wyjdzie na jaw? Co grozi uczniom z jego strony? Jesteście tego świadomi?

- Jestem świadomy konsekwencji. Severusie, przecież jest sposób na opanowanie jego zapędów i ty dobrze o tym wiesz. – powiedział dyrektor z naciskiem.

- I co? I może jeszcze ja  będę musiał mu ten wywar przygotowywać?

- Tak. - Snape prychnął wściekle.

- Cudownie. – zakpił - A co ty o tym sądzisz? Skoro już tu siedzisz to się wypowiedz. – warknął w jej stronę, a ona leniwie podniosła na niego swój wzrok. Trochę trwało zanim się odezwała.

- Nie jestem tu od ingerowania, ani od oceniania podejmowanych przez was decyzji. Jednak skoro tak bardzo upierasz się, aby poznać moje zdanie na ten temat, to jako osoba, która zna Remusa Lupina mogę z całą stanowczością powiedzieć, że będzie on dobrym nauczycielem. Trzeba tylko dać mu szansę… - umilkła, lecz po chwili dodała patrząc mu prosto w oczy – Nie będę ci przypominać, że ty również kiedyś ją otrzymałeś. – Cofnął się o krok i w złości zacisnął pięści. Miał ochotę wyjść z gabinetu i trzasnąć drzwiami. Zamiast tego wyprostował się dumnie.

- Decyzja zapadła. – powiedział dyrektor przerywając niezręczną ciszę. – Jest druga sprawa. Syriusz Black.

- No tylko mi nie mów, że zwerbujesz tego mordercę jako nauczyciela? Chociaż czemu nie – zakpił – mógłby uczyć… Kto wie może nawet będzie trenował szkolne drużyny quidditch’a.

- Severusie… - zaczął Albus – Black uciekł dzisiejszej nocy z Azkabanu. Jutro ta informacja będzie podana do publicznej wiadomości. Harry jest w niebezpieczeństwie.

- Jakim cudem udało mu się zbiec? – zapytała zszokowana McGonagall.

- Nie wiem. – powiedział bezradnie dyrektor i przetarł zmęczone oczy. – Do czasu powrotu do Hogwartu Harry nie będzie bezpieczny. Samaro – zwrócił się do niej – po raz kolejny zmuszony jestem prosić cię o przysługę. – Wszystkie twarze w gabinecie zwróciły się w jej kierunku.

- Wiesz, że zrobię co w mojej mocy. Choć znasz moje zdanie na temat Syriusza… - powiedziała patrząc mu w oczy – nie wierzę, by był w stanie zdradzić Jamesa i Lily. – Snape zaśmiał się.

- Może mi jeszcze powiesz, że to nie on zabił Pettigrew i kilku innych mugoli?

- Nie będę z tobą rozmawiała na ten temat. – rzuciła mu wściekłe spojrzenie – Nie jesteś w tej kwestii obiektywny. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że znałam ich wszystkich troszeczkę lepiej niż ty! – wstała z miejsca i minęła go już bez słowa stając przed kominkiem. Zapach jej perfum pod wpływem ruchów wypełnił gabinet i przez chwilę Snape miał problem ze skupieniem myśli.

- Żegnam wszystkich. – złapała garść proszku fiu i już jej nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz