Każdy oddech
sprawiał mu nadludzki wysiłek. Dostrzegł, że zaczyna świtać. Czyli spędził tu
już całą noc. Zapach białego bzu coraz intensywniej nęcił go. Zaczynam wariować
– pomyślał. Chwilę po tym przy swoim uchu usłyszał syk.
- Zginiesz jeszcze dziś. – Czarny Pan w końcu znudził się nim
i będzie mógł umrzeć. Powitał tą myśl niemal z euforią. Gdyby był w stanie
zaśmiałby się. Ponownie zaczął tracić przytomność, lecz coś huknęło i
przywróciło mu zmysły. Tak pomyślał, lecz po chwili zwątpił, a wręcz uwierzył w
swoją niepoczytalność.
- Będziesz musiał
przełożyć swoje plany Tom! – usłyszał jej głos. Pewny siebie i lodowaty. Był
jednak pewien, że jest to kolejny objaw obłędu w który wpędziły go tortury.
Obłęd ten jednak wydał mu się zbawienny. Może niczego już nie poczuje. Może
odejdzie za kilka chwil myśląc o niej. Taka śmierć nie wydawała się mu zła. To
była dobra śmierć, śmierć w jej towarzystwie…
-
Długo zamierzasz tu sterczeć? – sprowadził ją na ziemie, widząc jej zdziwienie
wymalowane na twarzy. Czy naprawdę wszyscy myślą, że ja cały czas jestem
zapięty po samą szyję? Czy nawet w czasie wolnym nie mogę sobie pozwolić na
luźniejszą koszulę? Weszła do gabinetu niepewna. Zdziwił się, zawsze emanowała
z niej wręcz patologiczna pewność siebie. Przystanął przy regale z książkami i
oparł się o niego nie spuszczając z jej oczu. Szła powolnym krokiem w kierunku
jego biurka. Obserwował ją z boku i widział w jej oczach pożądanie… pragnęła
tej książki. Od dawna wiedział, że jest molem książkowym. Zaczytywała się praktycznie
we wszystkim, a Dumbledore twierdził, że przeczytała już wszystkie tutejsze wydawnictwa,
nawet te z działu ksiąg zakazanych. Teraz przeszukuje prywatne księgozbiory w
poszukiwaniu tych książek, których jeszcze nie zdążyła przeczytać. Widział jak
wyciąga rękę w kierunku czekającego na nią tomu, lecz po chwili cofa dłoń i z
wahaniem odwraca się w jego stronę.
-
Byłem ciekaw kiedy sobie o mnie przypomnisz. – zakpił z rozkoszą. W końcu to on
będzie górą.
-
Czy mogę? – zapytała, a on tylko wzruszył ramionami i ruszył w kierunku biurka.
Usiadł na swoim miejscu i zajął się sprawdzaniem prac, pozornie nie zwracając
na nią uwagi.
Wzięła
do ręki książkę i przez dłuższą chwilę przyglądała się jej z podziwem. Dawno
nie widział takiej pasji w oczach.
-
Ciekawa jestem, Severusie w jaki sposób wszedłeś w posiadanie tej książki? –
zapytała, a on westchnął. Skąd wiedział, że to pytanie padnie?
-
Czy to takie ważne? – spojrzał na nią i wiedział, że nie da za wygraną. Jej
oczy świdrowały go w taki sam sposób jaki miał w zwyczaju robić to Dumbledore.
Ten sam nieznoszący sprzeciwu wyraz twarzy. To zadziwiające jak pomimo tego iż
nie są ze sobą spokrewnieni, są do siebie podobni.
-
Bycie poplecznikiem Czarnego Pana widocznie miało swoje dobre strony. – zakpił
i zobaczył jak robi się jej głupio. O właśnie, o to mu chodziło… Pokazać jej,
utrzeć jej ten zarozumiały nos.
-
Przepraszam. Pójdę już, nie będę ci przeszkadzać. – wycofała się, a on zaśmiał
się w duchu i machnął różdżką. Nie wierzył, że jest taka naiwna. Chyba naprawdę
uwierzyła w to, że będzie mogła zabrać książkę do siebie! Ona jest warta więcej
niż ktokolwiek byłby w stanie zapłacić. Mógłby ją sprzedać gdyby chciał i już w
spokoju doczekać starości opływając w luksusy. Ale nie chciał…
Odwróciła
się zdziwiona zamkniętymi drzwiami, a on z satysfakcją wypisaną na twarzy
zapytał.
-
Chyba nie sądziłaś, że pozwolę ci wyjść z tą książką? Na całym świecie są jej
tylko trzy egzemplarze. – Z radością stwierdził, że jej mina w całości, a nawet
z nawiązką zrekompensowała mu dotychczasowe docinki z jej strony.
-
Jak to? To gdzie mam ją przeczytać? Tutaj? – zapytała piskliwie.
-
Owszem. – wskazał jej dłonią fotel naprzeciwko niego. Wstał i podszedł do
stolika na którym stał dzbanek i dwie filiżanki.
-
Masz ochotę na herbatę?- zapytał rozbawiony. Musiał przyznać, że bawił się
wyśmienicie. Jej zakłopotanie rozśmieszało go na tyle, że musiał bardzo panować
nad sobą, aby nie roześmiać się jej prosto w twarz.
-
Wiesz, że nie zdołam przeczytać jej w jeden wieczór?
-
Jestem tego świadomy. – nalał herbaty do filiżanek i postawił przed nią jedną z
nich. Obserwowała go uważnie i już miał ochotę zapewnić ją, że nie dolał tam
żadnej trucizny, ale powstrzymał się ponownie wracając do przerwanej pracy.
Czuł na sobie jej wzrok. Nie bez satysfakcji stwierdził, że bardzo się mu to
podoba. Chwilę po tym otworzyła książkę na pierwszej stronie i zatopiła się w
lekturze. Teraz to on obserwował ją, niczego nie świadomą. Miała ładne usta,
kształtne… pełne… malinowe. Skrzywił się na tę myśli jednak spoglądał nadal.
Kości policzkowe ładnie podkreślały jej niebanalną urodę. Widział już wiele
kobiet i żadna nie zrobiła na nim takiego wrażenia. Oczywiście nawet na
najgorszych torturach nie przyznałby się do tego. Było w niej jednak coś
takiego, co nie pozwalało oderwać od niej swoich myśli. Hipnotyzowała i
przyciągała, przez chwilę zaczął się zastanawiać, czy nie stosuje jakiś czarów,
ale nie… już dawno był odporny na tego typu magie. Musiało w niej coś być…
tylko co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz