Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam, ale połączyłam ze sobą dwa rozdziały. Nie do końca jestem przekonana co do słuszności mojego czynu, ale cóż stało się.
Jestem ciekawa opinii. Ponownie zrobiło się tu cicho...
Jestem ciekawa opinii. Ponownie zrobiło się tu cicho...
*************************
W chwili, w której Samara opadła na ziemię pojawili się Dumbledore, Snape i McGonagall. Wszyscy troje zatrzymali się gwałtownie i rozejrzeli. Snape zareagował jako pierwszy, podszedł do leżącej Samary i przykucną przy niej sprawdzając czy żyje. Profesor McGonagall podeszła do Harrego, Rona i Hermiony, którzy nadal byli za ochronna tarczą. Dumbledore stanął między nimi.
- Co z nią? – zapytał i spojrzał w oczy Mistrza eliksirów.
- Żyje. – powiedział chłodno.
- Zabierz ją do zamku. Niech Poppy się nią zajmie. – Snape kiwną głową, wziął bezwładną Samarę na ręce i ruszył w stronę zamku.
- Czy któreś z was mogłoby mi powiedzieć co tu się stało? – Profesor McGonagall spojrzała na nich surowo.
- Pani profesor… Hagrid. – Hermiona wskazała trzęsącą się ręką w stronę drzewa przy którym był związany gajowy.
- Hagridzie! Na brodę Merlina! – podbiegła do niego, uwalniając go z więzów. Hagrid wstał z ziemi, a krew zalewała mu twarz, wyglądał okropnie.
- Pani psor, Panie psorze, to nie wina Harrego, - wysapał – Gdyby nie oni już bym nie żył. Zrobili wszystko, aby mi pomóc, proszę ich nie karać. Holipka to wszystko moja wina. Za daleko się wybrałem, bo zauważyłem świrze ślady. Oni celowo mnie tu sprowadzili. Wiedzieli, że mamy na oku las – Hagrid podszedł do Dumbledora, który nadal nic nie mówił. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
– Nie miałem szans psorze, powalili mnie na ziemię i męczyli. Kieł ten tchórz zdołał uciec i pewnie sprowadził ich – wskazał na przyjaciół – aby mi pomogli. – Hagrid zachlipał – To nie ich wina, niech ich psor nie karze.
- O wszystkim porozmawiamy w zamku. Musicie mi opowiedzieć o wszystkim co się tu zdarzyło. – Hermiona i Ron kiwnęli głowami, Harry natomiast podszedł do dyrektora i zapytał.
- Co będzie z Samarą? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.
- W zamku Harry dowiecie się wszystkiego, idziemy. – polecił Dumbledore - Hagridzie, ty również udaj się do skrzydła szpitalnego – powiedział.
- Nieee panie psorze, sam lepi się sobą zajmę. – powiedział roztrzęsiony Hagrid.
W chwili, w której Samara opadła na ziemię pojawili się Dumbledore, Snape i McGonagall. Wszyscy troje zatrzymali się gwałtownie i rozejrzeli. Snape zareagował jako pierwszy, podszedł do leżącej Samary i przykucną przy niej sprawdzając czy żyje. Profesor McGonagall podeszła do Harrego, Rona i Hermiony, którzy nadal byli za ochronna tarczą. Dumbledore stanął między nimi.
- Co z nią? – zapytał i spojrzał w oczy Mistrza eliksirów.
- Żyje. – powiedział chłodno.
- Zabierz ją do zamku. Niech Poppy się nią zajmie. – Snape kiwną głową, wziął bezwładną Samarę na ręce i ruszył w stronę zamku.
- Czy któreś z was mogłoby mi powiedzieć co tu się stało? – Profesor McGonagall spojrzała na nich surowo.
- Pani profesor… Hagrid. – Hermiona wskazała trzęsącą się ręką w stronę drzewa przy którym był związany gajowy.
- Hagridzie! Na brodę Merlina! – podbiegła do niego, uwalniając go z więzów. Hagrid wstał z ziemi, a krew zalewała mu twarz, wyglądał okropnie.
- Pani psor, Panie psorze, to nie wina Harrego, - wysapał – Gdyby nie oni już bym nie żył. Zrobili wszystko, aby mi pomóc, proszę ich nie karać. Holipka to wszystko moja wina. Za daleko się wybrałem, bo zauważyłem świrze ślady. Oni celowo mnie tu sprowadzili. Wiedzieli, że mamy na oku las – Hagrid podszedł do Dumbledora, który nadal nic nie mówił. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
– Nie miałem szans psorze, powalili mnie na ziemię i męczyli. Kieł ten tchórz zdołał uciec i pewnie sprowadził ich – wskazał na przyjaciół – aby mi pomogli. – Hagrid zachlipał – To nie ich wina, niech ich psor nie karze.
- O wszystkim porozmawiamy w zamku. Musicie mi opowiedzieć o wszystkim co się tu zdarzyło. – Hermiona i Ron kiwnęli głowami, Harry natomiast podszedł do dyrektora i zapytał.
- Co będzie z Samarą? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.
- W zamku Harry dowiecie się wszystkiego, idziemy. – polecił Dumbledore - Hagridzie, ty również udaj się do skrzydła szpitalnego – powiedział.
- Nieee panie psorze, sam lepi się sobą zajmę. – powiedział roztrzęsiony Hagrid.
******************************************************
Cała
trójka stała właśnie w pustym gabinecie dyrektora Hogwartu. Żadne z nich nic
nie mówiło, słychać było tylko delikatne popiskiwanie Fawkes’a. Niezręczną
ciszę przerwał Ron.
- Wywalą nas, jak nic nas wywalą. – powiedział nie patrząc na przyjaciół.
- Nie obchodzi mnie czy nas wywalą Ron. – powiedział Harry z lekkim oburzeniem w głosie – Chcę wiedzieć co z Samarą.
- Jakim cudem Śmierciożercy znaleźli się tak blisko szkoły? – zapytała Hermiona.
- To chyba jasne, co nie? Chcieli wywabić mnie z zamku. Użyli do tego Hagrida, bo wiedzieli, że się przyjaźnimy. – Harry podszedł do szafki na której spoczywała tiara przydziału – Po raz kolejny naraziłem swoich przyjaciół na niebezpieczeństwo.
- To nie tak Harry! – zaprotestowała natychmiast Hermiona – Każdy z nas jest gotów do walki z Sam-Wiesz-Kim.
- Niczego nie rozumiesz? – zapytał – Następna możesz być ty, albo Ron, albo Giny! Nie wybaczyłbym sobie nigdy, gdyby któremukolwiek z was coś się stało! - Ron i Hermiona przyglądali mu się smutno, gdy od strony drzwi doszedł ich głos.
- Więc może, Potter zaczniesz używać mózgu i przestaniesz wykonywać nieodpowiedzialne ruchy. – był to Snape – Czy zdajecie sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo naraziliście siebie i innych? Pewnie nie. – zasyczał – Po co Cudowny Chłopiec, Panna-Wiem-To-Wszystko i ty Weasley mielibyście się nad tym zastanawiać? - wyszedł powolnym krokiem z cienia w którym stał, Harry natychmiast podszedł do niego i nie zważając na zniewagę zapytał.
- Profesorze, co z Samarą? – spojrzał w zimne i obojętne oczy swojego nauczyciela. Snape również przyglądał mu się z góry, przez dłuższą chwile żadne z nich nawet nie mrugnęło. W końcu jednak Snape odpowiedział.
- Powinna z tego wyjść. – ruszył przed siebie stając obok regału z książkami za biurkiem dyrektora. Harry odetchnął z ulgą i poczuł jak węzeł w gardle się mu rozwiązuje.
- Dziękuję. – szepnął i stanął przy swoich przyjaciołach.
- Nie masz za co dziękować, głupcze! – krzyknął – To twoja wina! – Snape patrzył nienawistnie na Harrego.
- Severusie, dosyć. – do gabinetu wszedł Albus Dumbledore, przerywając całe zajście. – Usiądźcie proszę. – powiedział i wyczarował trzy dodatkowe krzesła na których od razu usiedli.
– Wydaje mi się, że mamy sobie do pogadania. – powiedział siadając za biurkiem i uważnie się im przyglądając.
- Panie profesorze, nie mamy zamiaru się tłumaczyć z tego co się stało. To nasza wina, niezależnie od tego co mówi Hagrid. – powiedział Harry – Wyszliśmy z zamku, aby się z nim spotkać, kiedy doszliśmy do jego chaty zobaczyliśmy, że go nie ma więc stwierdziliśmy, że wrócimy nie czekając na niego. Jednak chwilę później z lasu wybiegł skomlący kieł i wiedzieliśmy, że coś się stało. – Harry westchnął i kontynuował – Wiedzieliśmy, że ani pana profesora, ani Samary i profesor McGonagall nie ma w zamku więc nie wiedzieliśmy do kogo się udać.
- Byłem jeszcze ja, Potter. – wysyczał Snape – Ale oczywiście nie ufasz mi na tyle, aby przyjść do mnie i prosić o pomoc!
- Severusie… - przerwał mu stanowczo dyrektor – Mów dalej Harry.
- Poszliśmy więc do lasu szukać Hagrida, kieł nas prowadził. Na miejscu znaleźliśmy się dość szybko. Zobaczyliśmy go przywiązanego do drzewa. Pomyślałem, że to może centaury tak go urządziły. Wiemy przecież, że nie darzą go już sympatią i zabroniły mu wchodzenia do lasu. – ciągnął dalej – Kiedy podbiegliśmy do niego, aby go uwolnić na polanie pojawili się śmierciożercy… - przerwał i spojrzał w błękitne oczy dyrektora.
- Mów dalej, chce wiedzieć co się stało. – powtórzył Dumbledore.
- Okrążyli nas, w momencie kiedy Malfoy wezwał Voldemorta, zjawiła się Samara. Spowolniła czas, dając sobie chwile na postawienie chroniącej nas bariery, by po chwili wdać się w walkę. Wszystko było dobrze do momentu w którym pojawił się on. Pozostali śmierciożercy wycofali się, gdy przybył. Walczyła tylko z nim.
- Jak walczyła? – zapytał – To bardzo ważne Harry, używała różdżki? – Harry zaprzeczył kręcąc głową.
- Nie, odrzuciła różdżkę zaraz gdy przybył. – powiedział – Jakie to ma znaczenie? – zapytał. Dumbledore westchnął, zdjął okulary i przetarł oczy ze zmęczenia. Niespodziewanie do rozmowy wtrąciła się Hermiona.
- Jest magiem, prawda? – zapytała. Dumbledore i Snape spojrzeli na nią zdziwieni.
- Kim? – zapytał Ron.
- Magiem. Już od jakiegoś czasu to podejrzewałam i to właśnie tych informacji szukałam w bibliotece. Niestety niczego nie zdołałam odszukać, aby potwierdzić moje przypuszczenia – przerwała i spojrzała na dyrektora pytającym wzrokiem – Jest magiem prawda? – zapytała ponownie podekscytowana. Dumbledore lekko uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową. Zszokowany Snape zapytał.
- I przez tyle lat nie uważałeś za stosowne mi o tym wspomnieć?
- Nie do mnie należało wytłumaczenie ci tego Severusie. – odpowiedział spokojnie – Panno Granger, ogromna wiedza jaką posiadasz jest zdumiewająca. – uśmiechnął się w jej stronę, a ona zarumieniła się delikatnie. – Jak do tego doszłaś, jeżeli mogę zapytać?
- Nie potrzebowała różdżki do czarowania. Wiem oczywiście, że niektórzy czarodzieje są w stanie używać prostych zaklęć bez niej, ale ona jej w ogóle nie potrzebowała, nawet do bardzo skomplikowanych czarów. No i dziś rzuciła na nas zaklęcie tarczy, która wytrzymuje nawet śmiercionośne klątwy, a z tego co pamiętam normalny czarodziej nie jest w stanie wystawić takiej tarczy. Szukałam w bibliotece informacji o magach, ale niczego nie udało mi się odszukać.
- Zdziwiłbym się gdybyś znalazła, przed rozpoczęciem roku szkolnego usunąłem wszystkie książki o tej tematyce z biblioteki. Nie potrzebny był jej rozgłos, nie sądziłem jednak, że ktoś będzie w stanie dojść do tego bez książek. Ostatni mag urodził się tak dawno temu, że wszyscy uważają to za uroczą legendę, a nie za fakt.
- Kim jest mag? - zapytał Ron, Hermiona wywróciła oczami.
- Mag drogi chłopcze jest to osoba, która posiada zdumiewające umiejętności magiczne. Cztery żywioły wybierają sobie tą osobę jako strażnika. Mag ma za zadanie strzec równowagi między żywiołami. Nie może się angażować w inne konflikty. Nie może używać swojego daru do innych celów niż do tych jej powierzonych. Mag musi być neutralny. Jest po za czarodziejskim prawem. – przerwał i spojrzał na Snape’a – To właśnie dlatego nie wolno było jej angażować się w wojnę z Voldemortem. – Snape zmarszczył czoło, jednak nic nie powiedział.
- Co się stanie jeżeli włączy się do walki? – zapytał Harry.
Dumbledore spojrzał na niego chwilę się mu przyglądając, po chwili odpowiedział.
- Zostanie uśmiercona przez magię której strzeże. – powiedział powoli. Harry czuł, że ziemia się pod nim zapada, w głowie zaczęło mu wirować i nie był pewien czy zaraz nie straci świadomości. Snape obszedł dyrektora i stanął za uczniami pytając.
- Więc dlaczego nadal żyje?
- Sam również chciałbym znać odpowiedź na to pytanie Severusie. – pokiwał głową. – Magia której służy jest dla mnie wielką niewiadomą. Dowiemy się tego, mam nadzieję, kiedy się obudzi, choć mam swoją teorię na ten temat. – dyrektor wstał z miejsca i podszedł do feniksa, zwracając się do nich bardziej niż zwykle poważnym tonem.
- O tym, co miało miejsce nie wolno wam z nikim rozmawiać. Nie wolno wam nikogo poinformować o tym, że Samara jest magiem. Przysporzy jej to ogromnych problemów. – przerwał na chwilę i zwrócił się do Snape’a – Kiedy ponownie cię wezwie musisz zorientować się czy Voldemort zdał sobie sprawę z tego kim jest Samara. – Snape przytaknął nieznacznie.
- Co jeżeli już wie? – zapytał Mistrz eliksirów
- Wolę nie myśleć o konsekwencjach jakie to ze sobą niesie.
- Wywalą nas, jak nic nas wywalą. – powiedział nie patrząc na przyjaciół.
- Nie obchodzi mnie czy nas wywalą Ron. – powiedział Harry z lekkim oburzeniem w głosie – Chcę wiedzieć co z Samarą.
- Jakim cudem Śmierciożercy znaleźli się tak blisko szkoły? – zapytała Hermiona.
- To chyba jasne, co nie? Chcieli wywabić mnie z zamku. Użyli do tego Hagrida, bo wiedzieli, że się przyjaźnimy. – Harry podszedł do szafki na której spoczywała tiara przydziału – Po raz kolejny naraziłem swoich przyjaciół na niebezpieczeństwo.
- To nie tak Harry! – zaprotestowała natychmiast Hermiona – Każdy z nas jest gotów do walki z Sam-Wiesz-Kim.
- Niczego nie rozumiesz? – zapytał – Następna możesz być ty, albo Ron, albo Giny! Nie wybaczyłbym sobie nigdy, gdyby któremukolwiek z was coś się stało! - Ron i Hermiona przyglądali mu się smutno, gdy od strony drzwi doszedł ich głos.
- Więc może, Potter zaczniesz używać mózgu i przestaniesz wykonywać nieodpowiedzialne ruchy. – był to Snape – Czy zdajecie sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo naraziliście siebie i innych? Pewnie nie. – zasyczał – Po co Cudowny Chłopiec, Panna-Wiem-To-Wszystko i ty Weasley mielibyście się nad tym zastanawiać? - wyszedł powolnym krokiem z cienia w którym stał, Harry natychmiast podszedł do niego i nie zważając na zniewagę zapytał.
- Profesorze, co z Samarą? – spojrzał w zimne i obojętne oczy swojego nauczyciela. Snape również przyglądał mu się z góry, przez dłuższą chwile żadne z nich nawet nie mrugnęło. W końcu jednak Snape odpowiedział.
- Powinna z tego wyjść. – ruszył przed siebie stając obok regału z książkami za biurkiem dyrektora. Harry odetchnął z ulgą i poczuł jak węzeł w gardle się mu rozwiązuje.
- Dziękuję. – szepnął i stanął przy swoich przyjaciołach.
- Nie masz za co dziękować, głupcze! – krzyknął – To twoja wina! – Snape patrzył nienawistnie na Harrego.
- Severusie, dosyć. – do gabinetu wszedł Albus Dumbledore, przerywając całe zajście. – Usiądźcie proszę. – powiedział i wyczarował trzy dodatkowe krzesła na których od razu usiedli.
– Wydaje mi się, że mamy sobie do pogadania. – powiedział siadając za biurkiem i uważnie się im przyglądając.
- Panie profesorze, nie mamy zamiaru się tłumaczyć z tego co się stało. To nasza wina, niezależnie od tego co mówi Hagrid. – powiedział Harry – Wyszliśmy z zamku, aby się z nim spotkać, kiedy doszliśmy do jego chaty zobaczyliśmy, że go nie ma więc stwierdziliśmy, że wrócimy nie czekając na niego. Jednak chwilę później z lasu wybiegł skomlący kieł i wiedzieliśmy, że coś się stało. – Harry westchnął i kontynuował – Wiedzieliśmy, że ani pana profesora, ani Samary i profesor McGonagall nie ma w zamku więc nie wiedzieliśmy do kogo się udać.
- Byłem jeszcze ja, Potter. – wysyczał Snape – Ale oczywiście nie ufasz mi na tyle, aby przyjść do mnie i prosić o pomoc!
- Severusie… - przerwał mu stanowczo dyrektor – Mów dalej Harry.
- Poszliśmy więc do lasu szukać Hagrida, kieł nas prowadził. Na miejscu znaleźliśmy się dość szybko. Zobaczyliśmy go przywiązanego do drzewa. Pomyślałem, że to może centaury tak go urządziły. Wiemy przecież, że nie darzą go już sympatią i zabroniły mu wchodzenia do lasu. – ciągnął dalej – Kiedy podbiegliśmy do niego, aby go uwolnić na polanie pojawili się śmierciożercy… - przerwał i spojrzał w błękitne oczy dyrektora.
- Mów dalej, chce wiedzieć co się stało. – powtórzył Dumbledore.
- Okrążyli nas, w momencie kiedy Malfoy wezwał Voldemorta, zjawiła się Samara. Spowolniła czas, dając sobie chwile na postawienie chroniącej nas bariery, by po chwili wdać się w walkę. Wszystko było dobrze do momentu w którym pojawił się on. Pozostali śmierciożercy wycofali się, gdy przybył. Walczyła tylko z nim.
- Jak walczyła? – zapytał – To bardzo ważne Harry, używała różdżki? – Harry zaprzeczył kręcąc głową.
- Nie, odrzuciła różdżkę zaraz gdy przybył. – powiedział – Jakie to ma znaczenie? – zapytał. Dumbledore westchnął, zdjął okulary i przetarł oczy ze zmęczenia. Niespodziewanie do rozmowy wtrąciła się Hermiona.
- Jest magiem, prawda? – zapytała. Dumbledore i Snape spojrzeli na nią zdziwieni.
- Kim? – zapytał Ron.
- Magiem. Już od jakiegoś czasu to podejrzewałam i to właśnie tych informacji szukałam w bibliotece. Niestety niczego nie zdołałam odszukać, aby potwierdzić moje przypuszczenia – przerwała i spojrzała na dyrektora pytającym wzrokiem – Jest magiem prawda? – zapytała ponownie podekscytowana. Dumbledore lekko uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową. Zszokowany Snape zapytał.
- I przez tyle lat nie uważałeś za stosowne mi o tym wspomnieć?
- Nie do mnie należało wytłumaczenie ci tego Severusie. – odpowiedział spokojnie – Panno Granger, ogromna wiedza jaką posiadasz jest zdumiewająca. – uśmiechnął się w jej stronę, a ona zarumieniła się delikatnie. – Jak do tego doszłaś, jeżeli mogę zapytać?
- Nie potrzebowała różdżki do czarowania. Wiem oczywiście, że niektórzy czarodzieje są w stanie używać prostych zaklęć bez niej, ale ona jej w ogóle nie potrzebowała, nawet do bardzo skomplikowanych czarów. No i dziś rzuciła na nas zaklęcie tarczy, która wytrzymuje nawet śmiercionośne klątwy, a z tego co pamiętam normalny czarodziej nie jest w stanie wystawić takiej tarczy. Szukałam w bibliotece informacji o magach, ale niczego nie udało mi się odszukać.
- Zdziwiłbym się gdybyś znalazła, przed rozpoczęciem roku szkolnego usunąłem wszystkie książki o tej tematyce z biblioteki. Nie potrzebny był jej rozgłos, nie sądziłem jednak, że ktoś będzie w stanie dojść do tego bez książek. Ostatni mag urodził się tak dawno temu, że wszyscy uważają to za uroczą legendę, a nie za fakt.
- Kim jest mag? - zapytał Ron, Hermiona wywróciła oczami.
- Mag drogi chłopcze jest to osoba, która posiada zdumiewające umiejętności magiczne. Cztery żywioły wybierają sobie tą osobę jako strażnika. Mag ma za zadanie strzec równowagi między żywiołami. Nie może się angażować w inne konflikty. Nie może używać swojego daru do innych celów niż do tych jej powierzonych. Mag musi być neutralny. Jest po za czarodziejskim prawem. – przerwał i spojrzał na Snape’a – To właśnie dlatego nie wolno było jej angażować się w wojnę z Voldemortem. – Snape zmarszczył czoło, jednak nic nie powiedział.
- Co się stanie jeżeli włączy się do walki? – zapytał Harry.
Dumbledore spojrzał na niego chwilę się mu przyglądając, po chwili odpowiedział.
- Zostanie uśmiercona przez magię której strzeże. – powiedział powoli. Harry czuł, że ziemia się pod nim zapada, w głowie zaczęło mu wirować i nie był pewien czy zaraz nie straci świadomości. Snape obszedł dyrektora i stanął za uczniami pytając.
- Więc dlaczego nadal żyje?
- Sam również chciałbym znać odpowiedź na to pytanie Severusie. – pokiwał głową. – Magia której służy jest dla mnie wielką niewiadomą. Dowiemy się tego, mam nadzieję, kiedy się obudzi, choć mam swoją teorię na ten temat. – dyrektor wstał z miejsca i podszedł do feniksa, zwracając się do nich bardziej niż zwykle poważnym tonem.
- O tym, co miało miejsce nie wolno wam z nikim rozmawiać. Nie wolno wam nikogo poinformować o tym, że Samara jest magiem. Przysporzy jej to ogromnych problemów. – przerwał na chwilę i zwrócił się do Snape’a – Kiedy ponownie cię wezwie musisz zorientować się czy Voldemort zdał sobie sprawę z tego kim jest Samara. – Snape przytaknął nieznacznie.
- Co jeżeli już wie? – zapytał Mistrz eliksirów
- Wolę nie myśleć o konsekwencjach jakie to ze sobą niesie.
Baaardzo mi się podoba! Nie odzywałam się przez parę ostatnich odcinków, ale wyczekiwałam ich i czytałam jak tylko się pojawiały. Z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Samara ma jeszcze więcej sekretów :) Oczekuję sceny, w której Snape będzie wypominał Dumbledore'owi, że wpakował Samarę w śmiertelnie niebezpieczną sytuację - bo niby wiemy, że on ma dobre intencje, i że na szali ważą się losy świata, ale jednak w jakimś sensie grają życiem Samary, prawda?
Pozdrawiam,
wierna czytelniczka :)
Nie lubie pisac dlugasnych komentarzy wiec ....
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial i opowiadanie, licze na szybki next i zycze weny (przepraszam za brak polskich znakow :^) )