niedziela, 27 września 2015

Długość dźwięku samotności.

Jeden z moich ulubionych rozdziałów. Lubię takie rozmowy ;)

*******************

     Mijały kolejne dni, a Samara nie obudziła się. Harry praktycznie na każdej możliwej przerwie przychodził sprawdzić, czy jej stan uległ zmianie. Przychodził tak często, że pani Pomfrey, była zła, że zakłóca spokój pacjentów.

Raz, gdy wybrał się do Samary spotkał u niej Snape’a. Siedział na krześle i czytał książkę, co jakiś czas zerkając na nią. Nauczyciel wydawał się przygnębiony i Harry nie mógł pozbyć się wrażenia, że spojrzenia, które kieruje w stronę nieprzytomnej Samary wyrażały więcej niż Harry chciał wiedzieć. Wycofał się speszony zanim go zobaczono. Przyznał w duchu, że było to dość dziwne. Zawsze uważał, że Snape i Samara się nie znoszą. Kiedy wrócił na kolejnej przerwie Snape’a już nie było i nie spotkał go u niej już nigdy więcej.

Nikt nie miał pojęcia dlaczego nadal się nie wybudziła. Harry miał nadzieje, że jest to skutek wycieńczenia organizmu, który musiał znieść więcej niż zwykle. Starał się nie myśleć o tym, że Samara zmuszona została do wtrącenia się w walkę, aby ratować jego skórę i teraz poniesie za to konsekwencje. Minął już ósmy dzień od walki w zakazanym lesie, na dobre zapanowała wiosna i wszystko wokół wybuchło zielenią. Uczniowie ubolewali nad tym, że wolno było im pozostawać tylko na dziedzińcu zamku, który obecnie był oblegany ze względu na pogodę.

    Dyrektor również martwił się stanem w jakim pozostawała Samara. Codziennie po godzinie 20:00 zjawiał się w skrzydle szpitalnym, aby sprawdzić czy jest jakiś progres. Siadał na krześle obok jej łóżka i czekał w milczeniu. Nie inaczej było i tego wieczoru. Zaraz po godzinie 20:00 wyszedł ze swojego gabinetu i skierował się do skrzydła szpitalnego. Kiedy tam dotarł jak zwykle spotkał Panią Pomfrey, która wydawała leki swoim pacjentom, na jego widok delikatnie się uśmiechnęła i oddaliła się do swojego gabinetu. Jako jedynemu pozwalała przesiadywać tu tak długo jak chce. Dumbledore spojrzał na leżącą Samarę i westchnął. Usiadł na krześle i złapał ją za rękę. Gładził kciukiem wierzch jej dłoni nucąc jakąś melodię. Minęło może 15 minut od momentu kiedy tu przyszedł, zdało mu się, że poruszyła lekko dłonią. Przestał więc nucić i przyjrzał się jej uważniej. Była bardzo blada, a widoczne cienie pod oczami zdradzały jej nienajlepszy stan. Albus odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów i w tym momencie Samara się poruszyła. Dumbledore zamarł i powiedział cicho.

- Samaro? Słyszysz mnie? – powieka Samary drgnęła delikatnie, a z jej ust dało się usłyszeć ciche jęknięcie. Dumbledore poruszył się niespokojnie na krześle i ponownie zapytał.

- Słyszysz mnie? – wyczekiwał. Usta Samary delikatnie się rozchyliły i nieznacznie otworzyła oczy. Dumbledore odetchnął z ulgą – Nareszcie. – szepnął.

- Gdzie jestem? – zapytała ledwie słyszalnie.

- W Hogwarcie, walczyłaś z Voldemortem. – odpowiedział.

Samara szerzej otworzyła oczy i spojrzała na niego.

- Walczyłam? – zapytała jakby siebie – Ach, tak teraz pamiętam. – zmarszczyła czoło i przymknęła powieki. – Co było dalej?

- Uciekli, a ty straciłaś przytomność na ponad tydzień. – powiedział.

- Tydzień? – otworzyła oczy i spojrzała na niego zszokowana, pokiwał tylko głową potwierdzając.

- Wszyscy się martwiliśmy. Harry przychodził tu na każdej przerwie. – Dumbledore wstał i podszedł do okna.

- Yhmm – mruknęła i po dłuższej chwili milczenia powiedziała – Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że Snape niósł mnie na rękach przez błonia. – Dumbledore spojrzał w jej stronę i uśmiechnął się nieznacznie.

- To nie był sen. – zaczął – Kiedy was znaleźliśmy, byłaś nieprzytomna. Severus wziął cię na ręce i zaniósł osobiście do zamku. Zależy mu na tobie. – dodał niepewnie.

- Albusie...

- Mógł wyczarować nosze. – dodał pospiesznie.

- Jestem zmęczona. – wyszeptała.

- W takim razie dam ci odpocząć. – ruszył w kierunku drzwi.

- Jestem zmęczona pobytem tutaj. – dodała widząc, że wychodzi. Zatrzymał się i odwrócił w jej stronę z pytającą miną. – Muszę odejść... chcę odejść – mówiła dalej. - Jego obecność mi ciąży, ból nie mija, rany się nie goją.

- Może gdybyś powiedziała mu prawdę? – zapytał robiąc krok w jej stronę.

- Czy wie, że jestem magiem? – zapytała niespodziewanie. Dyrektor potwierdził skinięciem głowy.

– Tyle prawdy musi wystarczyć. – powiedziała cicho odwracając głowę.

- Dlaczego mu to robisz? – zapytał.

- Rozmawialiśmy już na ten temat Albusie, nie mam siły tłumaczyć ponownie. Tak jest lepiej, dla niego również. – przymknęła oczy i zakaszlała.

- Naprawdę tak uważasz? – zapytał z niedowierzaniem – Severus stracił w swoim życiu zbyt wiele, nie odbieraj mu również tego.

- Nie próbuj wzbudzać we mnie poczucia winy. – powiedziała głośniej – Pamiętasz? – zapytała dźwigając się z trudem wyżej na poduszkach – Jak trzymałam go za rękę w tych wszystkich chwilach jego zwątpienia, jak przeganiałam każdy z jego lęków? Przez ten cały czas próbowałam sobie wmówić, że coś dla niego znaczę… Tak bardzo się starałam utrzymać to wszystko przy życiu. Ostatecznie moje starania nie miały żadnego znaczenia. - umilkła i odwróciła wzrok, by nie mógł dostrzec samotnej łzy spływającej po policzku. – Pokładałam w nim swoją nadzieję, naciskana do granic wytrzymałości. Po tym wszystkim co się później stało, mogłam już tylko odejść.

- Powinnaś z nim porozmawiać, o tym jak bardzo cię skrzywdził. – powiedział Albus.

- Uważam, że on doskonale o tym wie. – zapewniła go.

- A co jeżeli nie wie? – zapytał robiąc krok w jej stronę. Samara spojrzała na niego, nie odpowiedziała od razu.

- Jeżeli nie wie, to myślę, że nie ma sensu z nim rozmawiać. – umilkła na chwilę by zaraz dodać – Ja wiem, że tobie się wydaje iż cała ta sytuacja między nami to moja wina, ale… - przerwał jej

- Oczywiście, że tak nie uważam. – powiedział spokojnie – Jednak teraz w twoich rękach leży wasz los. – zamilkł by po chwili dodać – On ma prawo wiedzieć.

- Może i ma. - przyznała – Jednak ja również mam prawo mu nie mówić. Dajmy już dziś spokój, nie mam na to siły. Każ mnie proszę przenieść do moich kwater. – przymknęła oczy. Dumbledore stał chwilę w miejscu i przyglądał się jej zatroskanym wzrokiem.

- Dobrze, jeszcze dziś to załatwię. – powiedział i powoli ruszył do gabinetu pani Pomfrey.

Żadne z nich nie zauważyło, że przy uchylonych drzwiach wejściowych do skrzydła szpitalnego stał Severus Snape. Gdy dyrektor ruszył do Poppy, Snape wycofał się i ruszył w kierunku lochów.





9 komentarzy:

  1. Lepiej: "[...] spotkał u niej Snape’a. Nauczyciel siedział na krześle i czytał książkę, co jakiś czas zerkając na chorą. Wydawał się przygnębiony i [...]"

    "Karz mnie proszę przenieść do moich kwater." Każ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepiej: "Pojawiał się tak często, że pani Pomfrey była na niego zła za zakłócanie spokoju pacjentów." (żeby się "przychodził" i "że" nie powtarzały)

    Lepiej: "Codziennie wieczorem zjawiał się w skrzydle szpitalnym, aby sprawdzić czy jest jakiś postęp." (bo podkreślanie dokładnej godziny dwa razy jakoś nie ma uzasadnienia). Oraz bo postęp brzmi lepiej niż progres, mimo wszystko.

    Sorry, rano miałam wybór albo wysłać taki krótki komentarz, albo nic.

    Rozmowa jest fajne, mnie też się takie podobają. Chociaż przy drugim czytaniu byłam zła na Dumbledora. Dziewczyna budzi się po tygodniowej śpiączce, a ten od razu jej wypomina, że nie jest wystarczająco dzielna i próbuje nakłaniać do czegoś, czego ona wyraźnie nie chce robić. Trochę brutalne, nie sądzisz? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz trochę tak, jednak rozumiem też Dumbla... Zawsze w imię wyższego dobra :P

      Usuń
    2. Moim zdaniem powinien się opanować i zamiast "- Powinnaś z nim porozmawiać, o tym jak bardzo cię skrzywdził. – powiedział Albus." powiedzieć "Okej, porozmawiamy o tym, jak odzyskasz siły."
      Co nie znaczy, że uważam, że to co piszesz jest niewiarygodne - wprost przeciwnie...

      Usuń
  3. Jest to najbardziej skomplikowana postać z całego kanonu. Brutalnym z jego strony było zapytać Severusa "Co mi dasz w zamian?"... Pomęczenie trochę Samary zaraz po wybudzeniu nie było aż takie złe w porównaniu z tamtym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A troska o Harrego tylko po to, żeby Harry mógł wyrosnąć wystarczajaco duży i silny by pokonać Voldemorta? Jak Baba Jaga, no nie?

      W ogóle to jest chyba dość powszechny motyw: w książkach, w których pojawiają się przepowiednie, najważniejsi, bardzo mądrzy bohaterowie niby są w stosunku do nich sceptyczni, ale jednocześnie traktują je bardzo poważnie. Ostatecznie okazuje się, że tak naprawdę słusznie byli sceptyczni, bo przepowiednie były z typu samosprawdzających.

      A z innej beczki: zachowanie Snape'a w stosunku do Samary bardzo mi pasuje do jego charakteru. Bardzo ładnie pokazujesz ten schemat, że jak ktoś jest podejrzliwy, zły na świat, niepewny włąsnej wartości i bez dobrych wzorców miłości w sobie, to jest mu bardzo ciężko uwierzyć w to, że ktoś może choćby żywić do niego sympatię, może szczerze chcieć mu pomoć czy go wspierać. Wcale mnie nie zdziwiło to, że kiedyś tam w przeszłości odrzucił Samarę. Więcej, myślę, że dużo musiałby przejść, żeby umieć być w jakimkolwiek związku bez krzywdzenia tej drugiej osoby :)
      Czy ta historia dobrze się skończy? Czy też na końcu Snape umrze trzymając Samarę za rękę?

      Usuń
  4. Tak naprawdę to mam już napisaną całą historię, ale zakończenia sama nie jestem pewna i co jakiś czas mam dziką ochotę zmienić trzy ostatnie rozdziały o 180 stopni. Jeżeli zostawię jak jest to znajdzie się sporo osób, którym się to nie spodoba, sama nie jestem pewna czy chciałabym aby to wszystko tak się skończyło. Cierpliwości, zostało już nie dużo do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie właśnie myślę, że już niedługo musi się wszystko wyjaśnić, bo napięcie gwałtownie wzrosło :)
      Wiesz, jedną z zalet pisania na blogu jest to, że możesz pokazać dwa zakończenia i pozwolić czytelnikom wybrać, które jest "prawdziwe" (tzn. które bardziej lubią :) ). Ja jestem ciekawa obu opcji... Wiesz, np. jedną taką, którą można czytać w szare, deszczowe, jesienne wieczory, kiedy jesteś sama, jest ci smutno i źle, i potrzebujesz wsparcia.
      I jedną na czas, kiedy masz masę energii i jesteś gotowa uczyć się na czyichś błędach ;)
      Ale oczywiście to autor decyduje, co się stanie z bohaterami.

      Usuń
  5. Ciekawa propozycja... Przemyślę ją jednak nie obiecuję niczego. Jeszcze mam chwilę na to, aby coś zmienić. Zakończenie pewnie będzie dla mnie samej niespodzianką.

    OdpowiedzUsuń