========================================================================
Marzył już
tylko o śmierci. Zadawany mu ból tylko się wzmagał i prowadził do obłędu. Na
jego ciele nie ma już miejsca nie doświadczonego torturami. Nie… Nie poprosi o
śmierć. Nie poniży się aż tak…
- Nie zabijaj mnie!
- Nie miałem
takiego zamiaru.
Szum wiatru
zagłuszył trzask, z jakim aportował się Dumbledore.
- A więc,
Severusie, co Lord Voldemort chce mi przekazać?
- Nie… nic… ja sam
tu przyszedłem! Ja chciałem ostrzec… nie, chciałem prosić….
- O co mógłby
prosić mnie śmierciożerca?
To pytanie było dla
niego jak solidnie wymierzony policzek. Ale dobrze, zasłużył sobie. Był nikim,
był zerem, był nic nie wartym śmieciojadem. Brzydził się sam siebie, ale musiał
spróbować, dla niej…
- Więc ukryj ich
gdzieś. Ukryj ją… Ich wszystkich. W jakimś bezpiecznym miejscu. Błagam.
- A co mi dasz w
zamian, Severusie?
- W zamian?
Wszystko.
Odda wszystko by przeżyła. Nie
obchodzi go, że będzie z nim, z Potterem. Nie obchodzi go, że mają syna.
Obchodzi go jedynie to, by ona przeżyła, bo świadomość tego, że oddychają tym
samym powietrzem dodawała mu otuchy i nie pozwalała zatracić się w obłędzie do
jakiego się doprowadził. Wieczysta przysięga złożona Dumbledore’owi była niczym
w porównaniu do świadomości, że być może ocalił jej życie. Jednocześnie starał
się odrzucić daleko za siebie myśl, że to on sam sprowadził na nią
niebezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz