niedziela, 21 czerwca 2015

Pewne, nowe okoliczności...

    Dni mijały. Pogoda za oknem jednoznacznie wskazywała na rychły koniec zimy. Śniegi zaczęły gwałtownie topnieć, a dni stawały się przyjemniejsze mimo iż dopiero co zawitał luty.


Harry, Ron i Hermiona znajdowali się obecnie na lekcji obrony przed czarną magią. Harry uważnie przyglądał się swojej matce chrzestnej. W ciągu ostatnich dni zaczynając od feralnego pojedynku w niczym nie przypominała siebie. Była surowa i przygnębiona. Wydawała się być czymś przytłoczona. Harry zauważył na jej nadgarstkach bandaże, pod którymi starannie  coś ukrywała. Nie śmiał jej zapytać, co się stało. Nie uważał, by miał prawo pytać.

Z zamyślenia wyrwał go ból w boku. Syknął i spojrzał zdziwiony na Hermionę, ponieważ zorientował się, że to ona dźgnęła go łokciem w bok. Hermiona wywróciła znacząco oczami i wskazała w stronę nauczycielki, która z posępną minął przyglądała się Harremu.

- Panie Potter, w pełni rozumiem roztargnienie związane ze zbliżającą się wiosną, jednak na moich lekcjach oczekuję pełnego zaangażowania. Jeżeli nie mogę na to liczyć może warto będzie przemyśleć ponownie Pana przyszłą ścieżkę kariery. – słowa wypowiadała tym obcym tonem którego Harry tak bardzo nie lubił.

Spojrzała na niego surowo, lecz chwile potem ponownie zapytała – Czego należy się spodziewać, gdy rzucisz zaklęcie Expulso?

Ręka Hermiony poszybowała w górę z prędkością światła, Ron zrobił kwaśną minę patrząc na jej desperacką chęć udzielenia odpowiedzi. Harremu jednak pytanie nie sprawiło problemu.

- Zaklęcie to powoduje odpychanie o działaniu odśrodkowym, gdy trafi pomiędzy grupę osób, wszystkie zostają odrzucone. Zaklęciem o podobnym działaniu jest Expelliarmus. –  spojrzał na nauczycielkę, która nieznacznie się uśmiechnęła i ruszyła w kierunku tablicy, dalej prowadząc lekcję. Harry ponownie zaczął się jej przyglądać, miała wyraźne cienie pod oczami. Sprawiała wrażenie jakby nie sypiała. Choć nie znał jej jeszcze zbyt dobrze czuł z nią więź na tyle głęboką, że zaczął się o nią martwić.

Przywrócony do rzeczywistości ponownie przez Hermionę zdał sobie sprawę, że jest koniec zajęć więc niedbale wrzucił swoje pergaminy do torby i razem z Ronem i Hermioną skierowali się ku wyjściu.

- Harry zostań proszę na chwilę. – dobiegł go głos Samary, gdy właśnie miał opuścić klasę. Ron i Hermiona dali znać, że zaczekają za drzwiami. Podszedł do jej biurka, czekał chwilę zanim pozbierała wszystkie wypracowania, które musieli jej oddać. Gdy skończyła usiadła w fotelu, westchnęła i powiedziała.

- Nie możesz być taki rozkojarzony Harry, zwłaszcza teraz.

- Nie bardzo rozumiem. – Harry podszedł bliżej.

- Z powodu pewnych nowych okoliczności będziesz zmuszony do pobierania dodatkowych lekcji nie tylko z oklumencji, ale i z obrony przed czarną magią. – Samara pocierała sobie zbolałe skronie.

- Jakie nowe okoliczności? Co się dzieje? Chcę…– Harry ożywił się, lecz ta nagle przerwała mu gestem dłoni.

- O szczegółach dowiesz się od profesora Dumbledora. Moim zadaniem jest cię dobrze przygotować. Nie będę tolerować bujania w obłokach. – wstała i podeszła do niego. Następne słowa wypowiadała już łagodniej – Harry zapoznam cię z zaklęciami daleko odbiegającymi od tych które już poznałeś. Będzie to naprawdę zaawansowana magia, o której wielu nawet nie słyszało więc musisz się skupić.

- Dobrze, ale chcę wiedzieć co się dzieje! – Samara westchnęła, a Harry wpatrywał się w nią niecierpliwie oczekując odpowiedzi, gdy niespodziewanie z końca sali doszedł ich pełen drwiny głos, którego Harry tak bardzo nie znosił.

- Ty chcesz wiedzieć! – prychnął Snape, który opierał się o futrynę drzwi klasy – Cudowne dziecko, Chłopiec Który Przeżył, chce wiedzieć! A czy nie przyszło ci do tej zarozumiałej głowy Potter, że pani profesor może mieć powód, aby nie mówić ci o czymś o czym ma cię powiadomić sam Dumbledore? – jego słowa były przesiąknięte jadem, lecz on sam wyglądał na spokojnego i opanowanego.
Może właśnie dlatego Harrego tak bardzo irytował Snape. Przywdziewane przez niego maski niczym nie odzwierciedlały jego podłego charakteru.

Samara spojrzała w kierunku Snape’a i zmierzyła go niechętnym spojrzeniem od stóp do głów.


- A czy ciebie nie uczono, że podsłuchiwanie jest w złym guście i, że przed wejściem należy zapukać? – odwróciła się od nich i ponownie stanęła za biurkiem. – Harry widzimy się dziś o 18 w tej klasie, postaraj się, aby nikt cię nie widział. -  Harry przytaknął, wiedział, że to koniec rozmowy. Odwrócił się w kierunku drzwi, obrzucił Snape’a nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z klasy.


2 komentarze:

  1. Trochę uwag technicznych. Skopiowałam tekst i swoje komentarze powstawiałam w nawiasach kwadratowych [o takich]. Późno już, więc nie wiem, czy wszystkie są zrozumiałe. Mogłabyś to gdzieś sobie skopiować, wykorzystać, co wyda ci się sensowne i usunąć ten komentarz? Daj znać, jeśli chcesz więcej.

    Dni mijały. Pogoda za oknem jednoznacznie wskazywała na rychły koniec zimy. Śniegi zaczęły gwałtownie topnieć, a dni stawały się przyjemniejsze [cieplejsze? słoneczniejsze? - jakieś nieprecyzyjne to określenie] mimo iż dopiero co zawitał luty. [tu dałabym nowy akapit] Harry, Ron i Hermiona znajdowali się obecnie na lekcji obrony przed czarną magią. [A może: “Trwała lekcja obrony przed czarną magią”? W następnym zdaniu mówisz o Harrym, więc będzie wiadomo, jaka to klasa.] Harry uważnie przyglądał się swojej matce chrzestnej. W ciągu ostatnich dni zaczynając od feralnego pojedynku w niczym nie przypominała siebie. Była surowa i bez wyrazu [co to znaczy, że była bez wyrazu? Nie do końca to rozumiem.]. Wydawała się być czymś przytłoczona. Harry zauważył na jej nadgarstkach bandaże, pod którymi starannie ukrywała to [może: “coś”?] czego nie chciała nikomu pokazać. Nie śmiał jej zapytać [przecinek] co się stało. Nie uważał [przecinek] by miał prawo pytać. Z myśli [zamyślenia?] wyrwał go ból w boku. Syknął i spojrzał zdziwiony na Hermionę, ponieważ zorientował się, że to ona dźgnęła go łokciem w bok. [A może: “wyrwało go szturchnięcie w bok. Syknął i spojrzał zdziwiony na Hermionę. Ta wywróciła znacząco...” - będzie oczywiste, że to ona go dźgnęła.] Hermiona wywróciła znacząco oczami i wskazała w stronę nauczycielki, która z posępną minął przyglądała się Harremu, najwyraźniej oczekując odpowiedzi na zadane pytanie.
    - Panie Potter, w pełni rozumiem roztargnienie związane ze zbliżającą się wiosną, jednak na moich lekcjach oczekuję pełnego zaangażowania. Jeżeli nie mogę na to liczyć może warto będzie przemyśleć ponownie Pana przyszłą ścieżkę kariery. [<-- wyrzuciłabym to drugie zdanie. I bez niego Samara mówi surowo, a tak to brzmi bardziej “snapowo”. A prawdę mówiąc, im krócej, tym bardziej surowo brzmi :)] – słowa wypowiadała tym obcym tonem którego Harry tak bardzo nie lubił. Spojrzała na niego surowo, lecz chwile potem ponownie zapytała – Czego należy się spodziewać [przecinek] gdy rzucisz zaklęcie Expulso?
    Ręka Hermiony poszybowała w górę z prędkością światła, Ron zrobił kwaśną minę patrząc na jej desperacką chęć udzielenia odpowiedzi [może: “przypodobania się nauczycielce”? bo “odpowiedzi” się powtarza.]. Harremu jednak nie sprawiło trudności udzielenie odpowiedzi:
    - [Wielka litera] zaklęcie to powoduje odpychanie o działaniu odśrodkowym, gdy trafi pomiędzy grupę osób, wszystkie zostają odrzucone. Zaklęciem o podobnym działaniu jest Expelliarmus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wskazówki :)
      Część uwag wykorzystałam :)

      Usuń