Dni mijały. Pogoda za oknem jednoznacznie wskazywała na rychły koniec
zimy. Śniegi zaczęły gwałtownie topnieć, a dni stawały się przyjemniejsze mimo
iż dopiero co zawitał luty.
Harry, Ron i Hermiona znajdowali się obecnie na lekcji obrony przed czarną magią. Harry uważnie przyglądał się swojej matce chrzestnej. W ciągu ostatnich dni zaczynając od feralnego pojedynku w niczym nie przypominała siebie. Była surowa i przygnębiona. Wydawała się być czymś przytłoczona. Harry zauważył na jej nadgarstkach bandaże, pod którymi starannie coś ukrywała. Nie śmiał jej zapytać, co się stało. Nie uważał, by miał prawo pytać.
Z zamyślenia wyrwał go ból w boku. Syknął i spojrzał zdziwiony na Hermionę, ponieważ zorientował się, że to ona dźgnęła go łokciem w bok. Hermiona wywróciła znacząco oczami i wskazała w stronę nauczycielki, która z posępną minął przyglądała się Harremu.
- Panie Potter, w pełni rozumiem roztargnienie związane ze zbliżającą
się wiosną, jednak na moich lekcjach oczekuję pełnego zaangażowania. Jeżeli nie
mogę na to liczyć może warto będzie przemyśleć ponownie Pana przyszłą ścieżkę
kariery. – słowa wypowiadała tym obcym tonem którego Harry tak bardzo nie
lubił.
Spojrzała na niego surowo, lecz chwile potem ponownie zapytała – Czego należy się spodziewać, gdy rzucisz zaklęcie Expulso?
Spojrzała na niego surowo, lecz chwile potem ponownie zapytała – Czego należy się spodziewać, gdy rzucisz zaklęcie Expulso?
Ręka Hermiony poszybowała w górę z prędkością światła, Ron zrobił
kwaśną minę patrząc na jej desperacką chęć udzielenia odpowiedzi. Harremu
jednak pytanie nie sprawiło problemu.
- Zaklęcie to powoduje odpychanie o działaniu odśrodkowym, gdy trafi
pomiędzy grupę osób, wszystkie zostają odrzucone. Zaklęciem o podobnym
działaniu jest Expelliarmus. – spojrzał na nauczycielkę, która nieznacznie
się uśmiechnęła i ruszyła w kierunku tablicy, dalej prowadząc lekcję. Harry
ponownie zaczął się jej przyglądać, miała wyraźne cienie pod oczami. Sprawiała
wrażenie jakby nie sypiała. Choć nie znał jej jeszcze zbyt dobrze czuł z nią
więź na tyle głęboką, że zaczął się o nią martwić.
Przywrócony do rzeczywistości ponownie przez Hermionę zdał sobie sprawę, że jest koniec zajęć więc niedbale wrzucił swoje pergaminy do torby i razem z Ronem i Hermioną skierowali się ku wyjściu.
Przywrócony do rzeczywistości ponownie przez Hermionę zdał sobie sprawę, że jest koniec zajęć więc niedbale wrzucił swoje pergaminy do torby i razem z Ronem i Hermioną skierowali się ku wyjściu.
- Harry zostań proszę na chwilę. – dobiegł go głos Samary, gdy właśnie
miał opuścić klasę. Ron i Hermiona dali znać, że zaczekają za drzwiami.
Podszedł do jej biurka, czekał chwilę zanim pozbierała wszystkie wypracowania,
które musieli jej oddać. Gdy skończyła usiadła w fotelu,
westchnęła i powiedziała.
- Nie możesz być taki rozkojarzony Harry, zwłaszcza teraz.
- Nie bardzo rozumiem. – Harry podszedł bliżej.
- Z powodu pewnych nowych okoliczności będziesz zmuszony do
pobierania dodatkowych lekcji nie tylko z oklumencji, ale i z obrony przed
czarną magią. – Samara pocierała sobie zbolałe skronie.
- Jakie nowe okoliczności? Co się dzieje? Chcę…– Harry ożywił się,
lecz ta nagle przerwała mu gestem dłoni.
- O szczegółach dowiesz się od profesora Dumbledora. Moim zadaniem
jest cię dobrze przygotować. Nie będę tolerować bujania w obłokach. – wstała i
podeszła do niego. Następne słowa wypowiadała już łagodniej – Harry zapoznam
cię z zaklęciami daleko odbiegającymi od tych które już poznałeś. Będzie to
naprawdę zaawansowana magia, o której wielu nawet nie słyszało więc musisz się
skupić.
- Dobrze, ale chcę wiedzieć co się dzieje! – Samara westchnęła, a Harry wpatrywał
się w nią niecierpliwie oczekując odpowiedzi, gdy niespodziewanie z końca sali doszedł ich pełen drwiny głos,
którego Harry tak bardzo nie znosił.
- Ty chcesz wiedzieć! – prychnął Snape, który opierał się o futrynę
drzwi klasy – Cudowne dziecko, Chłopiec Który Przeżył, chce wiedzieć! A czy nie
przyszło ci do tej zarozumiałej głowy Potter, że pani profesor może mieć powód,
aby nie mówić ci o czymś o czym ma cię powiadomić sam Dumbledore? – jego słowa
były przesiąknięte jadem, lecz on sam wyglądał na spokojnego i opanowanego.
Może właśnie dlatego Harrego tak bardzo irytował Snape. Przywdziewane przez niego maski niczym nie odzwierciedlały jego podłego charakteru.
Może właśnie dlatego Harrego tak bardzo irytował Snape. Przywdziewane przez niego maski niczym nie odzwierciedlały jego podłego charakteru.
Samara spojrzała w kierunku Snape’a i zmierzyła go niechętnym spojrzeniem od stóp do głów.
- A czy ciebie nie uczono, że podsłuchiwanie jest w złym guście i, że
przed wejściem należy zapukać? – odwróciła się od nich i ponownie stanęła za biurkiem.
– Harry widzimy się dziś o 18 w tej klasie, postaraj się, aby nikt cię nie
widział. - Harry przytaknął, wiedział,
że to koniec rozmowy. Odwrócił się w kierunku drzwi, obrzucił Snape’a
nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z klasy.
Trochę uwag technicznych. Skopiowałam tekst i swoje komentarze powstawiałam w nawiasach kwadratowych [o takich]. Późno już, więc nie wiem, czy wszystkie są zrozumiałe. Mogłabyś to gdzieś sobie skopiować, wykorzystać, co wyda ci się sensowne i usunąć ten komentarz? Daj znać, jeśli chcesz więcej.
OdpowiedzUsuńDni mijały. Pogoda za oknem jednoznacznie wskazywała na rychły koniec zimy. Śniegi zaczęły gwałtownie topnieć, a dni stawały się przyjemniejsze [cieplejsze? słoneczniejsze? - jakieś nieprecyzyjne to określenie] mimo iż dopiero co zawitał luty. [tu dałabym nowy akapit] Harry, Ron i Hermiona znajdowali się obecnie na lekcji obrony przed czarną magią. [A może: “Trwała lekcja obrony przed czarną magią”? W następnym zdaniu mówisz o Harrym, więc będzie wiadomo, jaka to klasa.] Harry uważnie przyglądał się swojej matce chrzestnej. W ciągu ostatnich dni zaczynając od feralnego pojedynku w niczym nie przypominała siebie. Była surowa i bez wyrazu [co to znaczy, że była bez wyrazu? Nie do końca to rozumiem.]. Wydawała się być czymś przytłoczona. Harry zauważył na jej nadgarstkach bandaże, pod którymi starannie ukrywała to [może: “coś”?] czego nie chciała nikomu pokazać. Nie śmiał jej zapytać [przecinek] co się stało. Nie uważał [przecinek] by miał prawo pytać. Z myśli [zamyślenia?] wyrwał go ból w boku. Syknął i spojrzał zdziwiony na Hermionę, ponieważ zorientował się, że to ona dźgnęła go łokciem w bok. [A może: “wyrwało go szturchnięcie w bok. Syknął i spojrzał zdziwiony na Hermionę. Ta wywróciła znacząco...” - będzie oczywiste, że to ona go dźgnęła.] Hermiona wywróciła znacząco oczami i wskazała w stronę nauczycielki, która z posępną minął przyglądała się Harremu, najwyraźniej oczekując odpowiedzi na zadane pytanie.
- Panie Potter, w pełni rozumiem roztargnienie związane ze zbliżającą się wiosną, jednak na moich lekcjach oczekuję pełnego zaangażowania. Jeżeli nie mogę na to liczyć może warto będzie przemyśleć ponownie Pana przyszłą ścieżkę kariery. [<-- wyrzuciłabym to drugie zdanie. I bez niego Samara mówi surowo, a tak to brzmi bardziej “snapowo”. A prawdę mówiąc, im krócej, tym bardziej surowo brzmi :)] – słowa wypowiadała tym obcym tonem którego Harry tak bardzo nie lubił. Spojrzała na niego surowo, lecz chwile potem ponownie zapytała – Czego należy się spodziewać [przecinek] gdy rzucisz zaklęcie Expulso?
Ręka Hermiony poszybowała w górę z prędkością światła, Ron zrobił kwaśną minę patrząc na jej desperacką chęć udzielenia odpowiedzi [może: “przypodobania się nauczycielce”? bo “odpowiedzi” się powtarza.]. Harremu jednak nie sprawiło trudności udzielenie odpowiedzi:
- [Wielka litera] zaklęcie to powoduje odpychanie o działaniu odśrodkowym, gdy trafi pomiędzy grupę osób, wszystkie zostają odrzucone. Zaklęciem o podobnym działaniu jest Expelliarmus.
Dzięki za wskazówki :)
UsuńCzęść uwag wykorzystałam :)