niedziela, 25 stycznia 2015

Człowiek, który cię nienawidzi

Od zawsze w tego typu opowiadaniach drażnił mnie Snape wiecznie krzyczący. Owszem zgodzę się, że ma wybuchowy temperament, jednak osobiście uważam, że jest osobą, która ma niezwykle rozwiniętą umiejętność panowania nad emocjami. To co wyprowadza go z równowagi i sprawia, że trzaska wszystkim co mu się nawinie pod rękę, to sprawy, które znaczą dla niego więcej niż można sobie wyobrazić... Snape w moich opowiadaniach będzie, wredny, zrzędliwy i upierdliwy jak hemoroidy szefa ale postaram się aby nie robił z siebie furiata.
Na zakończenie udanego weekendu wrzucam kolejny rozdział. Miło mi będzie przeczytać opinie o dotychczasowych moich literackich poczynaniach... S.S



******************

- No i jak było? – Ron z samego rana zapytał Harrego o przebieg dodatkowej lekcji.

- Ciężko, ale mimo to myślę, że jest dużo lepiej niż ostatnim razem. Pani profesor ma zupełnie inne metody nauczania niż Snape. Udało mi się dwa razy odeprzeć jej ingerencję.

- To wspaniale Harry! – do stołu dosiadła się rozpromieniona Hermiona. – Wiedziałam, że jak tylko się przyłożysz to ci się uda.

- Dostałem od niej kilka cennych rad. Teraz co noc muszę się do nich stosować. – kiedy skończył to mówić upił ze szklanki łyk soku z dyni.

- Harry powinieneś blokować umysł cały czas, nie tylko podczas snu. – powiedziała poważnym głosem Hermiona.

- Och, Hermiono, daj mu w spokoju zjeść śniadanie. Nie wystarczy ci, że zrobił postępy. – Ron mówiąc to zrobił wymowną minę, która jednoznacznie mówiła, aby była wyrozumiała.

- Wiem, że muszę cały czas się starać, ale nawet nie wiesz jakie to jest trudne. Po dwóch próbach byłem zlany potem i nie byłem w stanie ustać. Metoda małych kroczków. Tak postanowiłem. – ugryzł tost i uśmiechnął się do przyjaciół.

- Cześć wszystkim! – Giny usiadła między Hermioną, a Harrym i uśmiechnęła się. – O czym rozmawiacie?

- O korkach u Snape’a. – powiedział Ron przyglądając się siostrze, która co jakiś czas rzucała spojrzenie na jego najlepszego przyjaciela.

- Musi być ci ciężko co? – zapytała patrząc na Harrego.

- Nie bardziej niż zwykle, ale daję radę. Wiecie co, kiedy pani profesor odprowadzała mnie do wieży zapytałem ją dlaczego Snape mnie uczy skoro może to robić tylko ona. Mówiłem jej, że nie znosimy się, a ona twierdzi, że Snape wcale mnie nie nienawidzi, że to tylko pozory.

- Harry, Snape już wiele razy udowodnił, że jest po naszej stronie i choćby dlatego nie możesz twierdzić, że cię nienawidzi. Gdyby tak było już dawno sprzedałby cię Sami-Wiecie-Komu. Takie jest moje zdanie. – Hermiona patrzyła na Harrego z lekko zdziwioną miną.
- No, ale wiesz jak on nas traktuje, jak traktuje Harrego. Pomiata nami, nietoperz jeden. – Ron próbował dyskutować z przyjaciółką, jednak ta machnęła tylko ręką i powiedziała


– Wiele razy daliśmy mu powód, aby mógł mieć do nas pretensje. Dobrze wiecie, że święci nie jesteśmy, a doświadczenie jakie nabraliśmy w łamaniu szkolnego regulaminu jest wręcz karygodne. Jest nieprzyjemny, owszem nie zaprzeczę, ale jestem przekonana, że nigdy nie chciał naszej krzywdy. Pamiętacie jak zasłonił nas przed Lupinem, gdy ten był przemieniony w wilkołaka i chciał nas zaatakować? Tak nie zachowuje się człowiek, który cię nienawidzi, Harry. – mówiąc te słowa patrzyła to na Rona to na Harrego. Giny kiwała tylko głową na znak, że również ma takie samo zdanie co przyjaciółka.

- A teraz wybaczcie, spóźnię się na numerologię. – Hermiona wstała, zarzuciła sobie torbę na ramię i odeszła mierząc ich znacząco wzrokiem.

- Może ma w tym trochę racji… - powiedział Harry jakby do siebie. Nikt już nic na to nie odpowiedział.


Harry i Ron udali się do pokoju wspólnego, ponieważ najbliższą godzinę mieli wolną. Dołączyła do nich Giny, która również w tym czasie nie miała zajęć. Wszyscy troje zajęli miejsca wokół kominka i rozmawiali o zbliżających się rozgrywkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz