Na zakończenie udanego weekendu wrzucam kolejny rozdział. Miło mi będzie przeczytać opinie o dotychczasowych moich literackich poczynaniach... S.S
******************
- No i jak było? – Ron z samego
rana zapytał Harrego o przebieg dodatkowej lekcji.
- Ciężko, ale mimo to myślę, że
jest dużo lepiej niż ostatnim razem. Pani profesor ma zupełnie inne metody
nauczania niż Snape. Udało mi się dwa razy odeprzeć jej ingerencję.
- To wspaniale Harry! – do stołu
dosiadła się rozpromieniona Hermiona. – Wiedziałam, że jak tylko się przyłożysz
to ci się uda.
- Dostałem od niej kilka cennych
rad. Teraz co noc muszę się do nich stosować. – kiedy skończył to mówić upił ze
szklanki łyk soku z dyni.
- Harry powinieneś blokować umysł
cały czas, nie tylko podczas snu. – powiedziała poważnym głosem Hermiona.
- Och, Hermiono, daj mu w spokoju
zjeść śniadanie. Nie wystarczy ci, że zrobił postępy. – Ron mówiąc to zrobił
wymowną minę, która jednoznacznie mówiła, aby była wyrozumiała.
- Wiem, że muszę cały czas się
starać, ale nawet nie wiesz jakie to jest trudne. Po dwóch próbach byłem zlany
potem i nie byłem w stanie ustać. Metoda małych kroczków. Tak postanowiłem. –
ugryzł tost i uśmiechnął się do przyjaciół.
- Cześć wszystkim! – Giny usiadła
między Hermioną, a Harrym i uśmiechnęła się. – O czym rozmawiacie?
- O korkach u Snape’a. –
powiedział Ron przyglądając się siostrze, która co jakiś czas rzucała spojrzenie
na jego najlepszego przyjaciela.
- Musi być ci ciężko co? –
zapytała patrząc na Harrego.
- Nie bardziej niż zwykle, ale
daję radę. Wiecie co, kiedy pani profesor odprowadzała mnie do wieży zapytałem
ją dlaczego Snape mnie uczy skoro może to robić tylko ona. Mówiłem jej, że nie znosimy się, a ona twierdzi, że Snape wcale mnie nie nienawidzi, że to tylko pozory.
- Harry, Snape już wiele razy
udowodnił, że jest po naszej stronie i choćby dlatego nie możesz twierdzić, że
cię nienawidzi. Gdyby tak było już dawno sprzedałby cię Sami-Wiecie-Komu. Takie
jest moje zdanie. – Hermiona patrzyła na Harrego z lekko zdziwioną miną.
- No, ale wiesz jak on nas
traktuje, jak traktuje Harrego. Pomiata nami, nietoperz jeden. – Ron próbował
dyskutować z przyjaciółką, jednak ta machnęła tylko ręką i powiedziała
– Wiele razy daliśmy mu powód, aby mógł mieć do nas pretensje. Dobrze wiecie, że święci nie jesteśmy, a doświadczenie jakie nabraliśmy w łamaniu szkolnego regulaminu jest wręcz karygodne. Jest nieprzyjemny, owszem nie zaprzeczę, ale jestem przekonana, że nigdy nie chciał naszej krzywdy. Pamiętacie jak zasłonił nas przed Lupinem, gdy ten był przemieniony w wilkołaka i chciał nas zaatakować? Tak nie zachowuje się człowiek, który cię nienawidzi, Harry. – mówiąc te słowa patrzyła to na Rona to na Harrego. Giny kiwała tylko głową na znak, że również ma takie samo zdanie co przyjaciółka.
– Wiele razy daliśmy mu powód, aby mógł mieć do nas pretensje. Dobrze wiecie, że święci nie jesteśmy, a doświadczenie jakie nabraliśmy w łamaniu szkolnego regulaminu jest wręcz karygodne. Jest nieprzyjemny, owszem nie zaprzeczę, ale jestem przekonana, że nigdy nie chciał naszej krzywdy. Pamiętacie jak zasłonił nas przed Lupinem, gdy ten był przemieniony w wilkołaka i chciał nas zaatakować? Tak nie zachowuje się człowiek, który cię nienawidzi, Harry. – mówiąc te słowa patrzyła to na Rona to na Harrego. Giny kiwała tylko głową na znak, że również ma takie samo zdanie co przyjaciółka.
- A teraz wybaczcie, spóźnię się
na numerologię. – Hermiona wstała, zarzuciła sobie torbę na ramię i odeszła
mierząc ich znacząco wzrokiem.
- Może ma w tym trochę racji… -
powiedział Harry jakby do siebie. Nikt już nic na to nie odpowiedział.
Harry i Ron udali się do pokoju
wspólnego, ponieważ najbliższą godzinę mieli wolną. Dołączyła do nich Giny,
która również w tym czasie nie miała zajęć. Wszyscy troje zajęli miejsca wokół
kominka i rozmawiali o zbliżających się rozgrywkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz