Po uczcie uczniowie jak zwykle
udali się do swoich dormitoriów. Kiedy wielka sala opustoszała i zostało tylko
kilkoro nauczycieli Samara wstała wzięła swój płaszcz i podeszła do dyrektora.
- Jeszcze raz przepraszam za
spóźnienie, musiałam poczekać aż będzie
spokojniej.
- Wszystko rozumiem moja droga,
nie przejmuj się. Dotarłaś w samą porę. Nie było problemów? – dodał z troską
spoglądając na nią.
- Nie większych niż zwykle.
- Samaro kochana jak dobrze
widzieć cię ponownie. – profesor Flitwick podszedł do niej i uścisnął jej dłoń. - Byłaś moją najzdolniejszą uczennicą.
- Witam profesorze mnie również
jest miło pana widzieć. – uśmiechnęła się uprzejmie i rozejrzała.
Od stołu wstawał właśnie Snape,
Dumbledore zwrócił się w jego stronę.
- Severusie nie przywitasz się? Nie widzieliście się prawie trzy lata. - zapytał.
- Severusie nie przywitasz się? Nie widzieliście się prawie trzy lata. - zapytał.
Snape podniósł wzrok spojrzał na
swojego dyrektora, później na Samarę i ukłonił się lekko.
- Witam w Hogwarcie pani
profesor. – spojrzał jej głęboko w oczy, ponownie się skłonił i
odszedł.
Gdy opuścił salę przemówił
dyrektor.
– Cóż nie takiego powitania oczekiwałem, ale lepsze to niż nic.
– Cóż nie takiego powitania oczekiwałem, ale lepsze to niż nic.
- Jeżeli oczekiwałeś, że rzucimy
się sobie w ramiona to się trochę przeliczyłeś. – uśmiechnęła się smutno i
dodała – Pozwolicie, że pójdę już do swoich kwater. Miałam ciężki dzień, a jutro
od samego rana rozpoczynam lekcje. – skłoniła się nieco, zabrała swój długi
płaszcz i oddaliła się w stronę swoich pokoi.
Tak jak się spodziewała jej
bagaże były już na miejscu. Skrzatka o wdzięcznym imieniu Mgiełka kończyła
właśnie rozpakowywanie jej rzeczy. Grzecznie jej podziękowała i usiadła w
fotelu swojego gabinetu. Był przytulny. Albus się postarał – pomyślała.
- Mgiełko, czy mogłabyś mi zrobić
herbaty. Musi być gorzka.
- Tak proszę pani, Mgiełka już
przynosi gorzką herbatę. – skrzatka natychmiast zniknęła.
Samara odetchnęła i rozsiadła się wygodniej. Miała obszerne biurko, a przy ścianach stały regały zapełnione książkami. Wstała i podeszła do jednego z nich. Wzięła pierwszy lepszy tom i spojrzała na pierwszą stronę. Zaśmiała się w duchu, ponieważ były to jej prywatne książki. Dambeldorowi naprawdę musiało zależeć, aby czuła się jak u siebie. Zanotowała sobie w głowie, aby mu za to podziękować.
Samara odetchnęła i rozsiadła się wygodniej. Miała obszerne biurko, a przy ścianach stały regały zapełnione książkami. Wstała i podeszła do jednego z nich. Wzięła pierwszy lepszy tom i spojrzała na pierwszą stronę. Zaśmiała się w duchu, ponieważ były to jej prywatne książki. Dambeldorowi naprawdę musiało zależeć, aby czuła się jak u siebie. Zanotowała sobie w głowie, aby mu za to podziękować.
Przeszła do swojego salonu, tu
również panował przyjemny ład. Kolory ścian były promienne i ciepłe. W salonie
stała wygodna kanapa i dwa fotele, a w ich centrum niewielki stolik. Naprzeciwko
kanapy znajdował się sporej wielkości kominek. Usłyszała pyknięcie aportacji i
ujrzała skrzatkę niosącą tacę z filiżanką parującej herbaty. Mgiełka odłożyła tacę
na stolik skłoniła się i czekała na dalsze polecenia swojej pani. Ta jednak
kazała jej odejść i wypocząć, ponieważ dziś już jej nie potrzebowała.
Usiadła wygodnie na kanapie
biorąc filiżankę do ręki. Zrobiło się jej chłodno, a lato tego roku nie było
zbyt ciepłe, spojrzała w kominek i zmrużyła oczy. W chwilę po tym w kominku
trzaskał już wesoło ogień, a do Samary docierało przyjemne ciepło.
- Salem, jesteś tu? – zawołała
swojego czarnego kota. W odpowiedzi usłyszała tylko miauknięcie gdzieś zza jej
pleców.
– To chodź do mnie i mrucz tak jak tylko ty potrafisz pieszczochu. - kot natychmiast wskoczył na kanapę i ułożył się jej na kolanach.
– Piękne przywitanie nie ma co… Czy wspominałam ci już, że to był kiepski pomysł, aby tu wrócić? Pewnie, że ci wspominałam… O niczym innym nie mówię od dwóch tygodni prawda? Ciekawe co w domu? Tęsknisz do domu Salem? Ja bardzo. Chyba sobie jednak poradzą bez nas. - upiła łyk herbaty rozkoszując się jej aromatycznym smakiem rozchodzącym się po jej ciele.
– Harry Potter… to będzie interesujący rok Salem.
– To chodź do mnie i mrucz tak jak tylko ty potrafisz pieszczochu. - kot natychmiast wskoczył na kanapę i ułożył się jej na kolanach.
– Piękne przywitanie nie ma co… Czy wspominałam ci już, że to był kiepski pomysł, aby tu wrócić? Pewnie, że ci wspominałam… O niczym innym nie mówię od dwóch tygodni prawda? Ciekawe co w domu? Tęsknisz do domu Salem? Ja bardzo. Chyba sobie jednak poradzą bez nas. - upiła łyk herbaty rozkoszując się jej aromatycznym smakiem rozchodzącym się po jej ciele.
– Harry Potter… to będzie interesujący rok Salem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz