czwartek, 22 stycznia 2015

Sentymenty



- Mogłeś mnie chociaż uprzedzić, za dużo wymagam? – powiedziała obrażonym tonem Samara. Fawkes lekko poruszył skrzydłami i wydał z siebie delikatny pisk.


- Doskonale wiedziałem jak oboje zareagujecie, gdy zdradzę moje zamiary, a tu naprawdę chodzi o dobro tego chłopca. Lily bardzo by tego chciała.


- Och proszę cię nie bierz mnie na sentymenty. Argument „Lily” nie działa już nawet na Severusa. Doskonale wiem o co ci chodzi, a na pewno nie chodzi tu o to, czego pragnęła by Lily. Na miłość boską Albusie Lily nie żyje, a Harry musi się zmierzyć z o wiele bardziej poważniejszym zadaniem niż nauka oklumencji. Co swoją drogą sprowadza mnie do stwierdzenia, choć sama nie sądziłam, że dożyję tego, aby przyznać rację Serwisowi, Harry nigdy nie opanuje na tyle oklumencji, aby potrafić obronić się przed ingerencją Voldemorta, jest zbyt emocjonalny. Moim zdaniem tracimy czas. – zakończyła zdanie odwracając się w stronę dyrektora i patrząc mu prosto w oczy.


 - To nie jest właściwy moment na uświadomienie Harrego. – dyrektor przeczesał swoją długą siwą brodę i dodał – Nie jest jeszcze na tyle silny.


- Nie jest silny? A nie uważasz, że to co przeżył do tej pory uczyniło go silniejszym nawet od ciebie? Ostatnim razem kiedy powiedziałeś, że Harry nie jest gotowy zginął Syriusz. Kogo poświęcimy tym razem? Zdajesz sobie sprawę, że ja nie mogę mu pomóc? Mogę mu tylko przekazać wiedzę.


- Niczego więcej nie oczekuję. Doskonale pamiętam reguły gry. – dyrektor wstał, podszedł do niej pogłaskał po policzku i dodał – Masz dopilnować, aby Harry i Severus się nie pozabijali, obaj mają wybuchowe temperamenty. Proszę cię również, abyś co jakiś czas pojawiała się na zebraniach GD. Muszą być odpowiednio przygotowani.


Samara kiwnęła głową na znak, że się zgadza i lekko uśmiechnęła się choć w tym uśmiechu nie było ani odrobiny szczęścia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego co ją czeka na zajęciach z oklumencji. Nie była naiwna Snape zrobi wszystko, aby uprzykrzyć im ten czas. Całe szczęście potrafiła skutecznie poradzić sobie z jego humorami.


W tym samym czasie trójka przyjaciół odprowadzona przez swoją opiekunkę do pokoju wspólnego zasiadła właśnie wokół kominka. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w pokoju nie było nikogo, więc mogli spokojnie omówić to czego się dowiedzieli.


- Cudownie! Gwardia ponownie zacznie działać, uwielbiałem te spotkania! – mówił podekscytowany Ron. – No i Dumbledore powiedział, że jesteśmy uzdolnieni, to chyba coś znaczy co nie? – zapytał oczekując akceptacji.


- Taaak, cudowne… Kiedy wy będziecie się uczyć obrony ja będę siedział razem z tym obślizgłym nietoperzem w jego lochach i starał się odpierać jego ataki. Cudownie naprawdę… - Harry zrobił taką minę jakby miał zwymiotować.


- Ależ Harry ustalimy inny termin spotkań GD, abyś mógł uczestniczyć w zajęciach. – Hermiona próbowała pocieszyć przyjaciela jednak ten nie zareagował. - Muszę porozmawiać z Giny i Nevilem. Pomyślimy jak to wszystko rozwiązać. Mamy nadal swoje stare galeony więc to będzie idealny przedmiot na zebranie wszystkich dawnych członków. Uważam jednak, że powinno być nas więcej. Jeżeli Dumbledore uważa, że musimy być wyszkoleni to pewnie szykuje nas do wojny. Nie uważasz Harry?


- Nie wiem, zupełnie nie wiem już o co mu może chodzić. – dodał z wyrzutem i zapadł się bardziej w fotelu.


- Stary doskonale wiem przez co będziesz musiał przejść, ale nie będziesz ze Snapem sam. Dumbledore powiedział przecież, że będzie tam z wami, no ta nowa nauczycielka. Wydaje się być całkiem spoko i potrafi się odgryźć temu dupkowi z lochów. – Ron również próbował jak mógł pocieszyć Harrego, jednak ten tylko kiwał nieznacznie głową.


- Harry, Dumbledore ma rację, oklumencja jest dla ciebie najważniejsza. Nie pamiętasz jak Sam-Wiesz-Kto podsunął ci tą fałszywą wizję o schwytaniu Syriusza i jakie to miało konsekwencje? – Hermiona zapytała nieśmiało, ale natychmiast pożałowała tego co powiedziała.


- Doskonale pamiętam! – Harry z oburzenia gwałtownie wstał z fotela i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. – Nie trzeba mi o tym przypominać! Dobrze wiem, że to moja wina, że Syriusz nie żyje!


- Harry nikt nie mówi, że to twoja wina. – Hermiona próbowała załagodzić sytuacje zanim Harry swoimi krzykami pobudzi wszystkich. – Chodzi o to, aby Sam-Wiesz-Kto nie mógł już wpływać na twoje myśli. Harry proszę usiądź z nami i uspokój się. – dodała już błagalnym tonem. Odetchnęła, gdy zobaczyła, że Harry trochę się uspokoił i wrócił na miejsce.


- Powiedział, że nie pozwoli mi brać udziału w zebraniach zakonu – z wyrzutem kontynuował – Przecież w tym całym zamieszaniu chodzi o mnie, więc myślę, że mam prawo brać w tym udział.


- Tak Harry, chodzi tu o Ciebie jednak nie zapominaj, że jeżeli nie opanujesz oklumencji narazisz plany zakonu na niepowodzenie. Bez oklumencji Sam-Wiesz-Kto będzie czytał z ciebie jak z otwartej księgi i… - nie dokończyła, gdyż Harry przerwał jej machnięciem dłoni.


- Dobra, wiem o co Ci chodzi. Koniec tematu. – zakończył dyskusję.












1 komentarz:

  1. Hej!
    Wczoraj wieczorem trafiłam na ten blog, zdążyłam poczytać odrobinkę i teraz kontynuuję - doszłam do tego rozdziału (ach! brakuje mi czasu!). Dobra lektura. Ciekawa, wciągająca, napisana w duchu oryginału... i na dodatek jakaś taka - sympatyczna?. Mam ogromną nadzieję, że dalej będzie równie fajne, bo bardzo chcę więcej!

    Ale nie będę oszukiwać, że trafiłam tutaj w ramach sprawdzania konkurencji ;) I przez dłuższą chwilę wahałam się, czy w ogóle powinnam zacząć czytać, a jak już zaczęłam, to trochę ze strachem (dlaczego? zerknij na mojego bloga, to zrozumiesz). Potem jednak z coraz większym zaciekawieniem i przyjemnością. I nawet pomyślałam sobie: jakbyś chciała pogadać - o pisaniu, książkach i swoich pomysłach, to pisz na priv :)

    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń