Trójka przyjaciół zajęła miejsca
w klasie przeznaczonej do lekcji obrony przed czarną magią. Wszyscy chcieli już
przekonać się kim jest nowa nauczycielka i jak będą wyglądały ich lekcje. Każdy
nowy nauczyciel był swego rodzaju atrakcją dla uczniów.
Harry, Ron i Hermiona wraz z
innymi kolegami dyskutowali w najlepsze o poprzednich nauczycielach tego przedmiotu
i wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że Lupin był jedynym który ich czegokolwiek
nauczył.
Podczas ogólnego gwaru żaden
uczeń nie zorientował się, że ich nauczycielka pojawiła się znikąd i zajęła
miejsce w fotelu za biurkiem. Włosy miała spięte w ciasny kok, makijaż ciemny
uwydatniający duże brązowe oczy. Była ubrana w długą ciemnoszarą szatę lekko
ciągnącą się trenem.
- Przepraszam, że muszę przerwać
te jakże interesujące dyskusje na temat poprzednich nauczycieli, jednak
zgromadziliśmy się tu nie w celach dyskusyjnych, ale aby nauczyć was jak nie
zginąć podczas walki. – powiedziała bez zbędnych emocji Samara. Na te słowa
wszyscy drgnęli, ponieważ nikt nie sądził, że nauczycielka znajduje się w
klasie.
- Jak ona się tu dostała? Drzwi
klasy są zamknięte. – szepną Ron do
Harrego, a ten tylko wzruszył ramionami.
- Skoro wszyscy jesteśmy zgodni, co do tego w jakim celu się tu znajdujemy, chciałam się wam przedstawić. –
Skinęła głową w stronę tablicy na której zaczęły pojawiać się ciasno napisane
litery:
Samara, Rovena, Helga,
Godryka Dumbledore.
Harry nie mógł oderwać od niej oczu. Pomyślał, że ma w sobie coś z wili. Hipnotyzowała spojrzeniem. Nie mówiła głośno, ale wszyscy doskonale ją słyszeli. Po sali poruszała się z zadziwiającą lekkością i gracją. Nie używała różdżki, co trochę zdziwiło Harrego.
- Od dziś będziemy zajmować
zagadnieniami z obrony przed czarną magią. Moim zadaniem będzie sprawić, że
szczytem waszych możliwości nie będzie banalne: Expelliarmus. Trudno mi zrozumieć zatem dlaczego na waszych
stolikach zamiast różdżek leżą książki. Macie zamiar w przeciwnika rzucać
bezużytecznymi tomami? – dodała kpiąco odwracając się w ich stronę z pytającą
miną.
Hermiona nieśmiało podniosła rękę,
a kiedy dostała pozwolenie, aby mówiła wstała i powiedziała.
-Pani profesor, w zeszłym roku
mieliśmy całkowity zakaz używania różdżek na tej lekcji, a obronę przed czarną
magią poznawaliśmy w sposób całkowicie teoretyczny. – Hermiona ponownie zajęła
swoje miejsce.
- Cóż czeka nas zatem ogrom
materiału do nadrobienia. Doszły mnie jednak słuchy, że część z was poradziła
sobie z tą niecodzienną przeszkodą i organizowała lekcje obrony za plecami
ówczesnej nauczycielki. Wykorzystam ten fakt i te osoby będą pomagały mi w
prowadzeniu niektórych lekcji. – spojrzała wymownie na Harrego, Rona i Hermionę. Ron wyprostował się i dumnie
rozejrzał się po klasie. Napotkał szydercze spojrzenia ślizgonów z którymi na
nieszczęście musieli uczęszczać na większość lekcji. Harry z zaciekawieniem
przyglądał się swojej nowej nauczycielce i z radością przyznał, że to będzie
interesujący rok. Hermiona lekko zarumieniona okazanym uznaniem wbiła wzrok w
swoje stopy.
- Do dzieła więc, to nie pora na
marnowanie waszego czasu. Proszę schować książki a wyjąć różdżki.
Po sali rozeszły się brawa i
jeszcze chyba żaden uczeń nie wykonał tak chętnie polecenia nauczyciela.
W tym samym czasie dyrektor
Hogwartu przebywał w swoim gabinecie. Stał oparty o parapet swojego okna
wyglądając na panoramę wokół zamku. Z rozmyślań wyrwało go gwałtowne wejście
Mistrza Eliksirów do jego gabinetu.
- Witaj Severusie, co cię do mnie
sprowadza. – zapytał dyrektor, dobrze znający już odpowiedź.
- Doskonale wiesz co mnie
sprowadza, nie udawaj głupca, bo nim nie jesteś. – dodał szorstkim tonem.
Dyrektor odwrócił się w jego
stronę.
- Dobrze wiesz Severusie, że nie miałem innej możliwości. Gdybym nie zdołał znaleźć nauczyciela, Ministerstwo narzuciło by kogoś od siebie. Na kolejną pomyłkę w stylu Dolores nie mogliśmy sobie pozwolić. Ją też było ciężko skłonić do przyjęcia etatu. Nie jest tu z własnej woli, lecz na moją osobistą prośbę. - powiedział.
- Dobrze wiesz Severusie, że nie miałem innej możliwości. Gdybym nie zdołał znaleźć nauczyciela, Ministerstwo narzuciło by kogoś od siebie. Na kolejną pomyłkę w stylu Dolores nie mogliśmy sobie pozwolić. Ją też było ciężko skłonić do przyjęcia etatu. Nie jest tu z własnej woli, lecz na moją osobistą prośbę. - powiedział.
- No tak, zapomniałem już jak
dobrze potrafisz manipulować ludźmi do własnych celów. Nadal jednak nie
rozumiem, dlaczego? Szukałem jej przecież wtedy kiedy zniknęła, a Ty nie
chciałeś powiedzieć mi nic o jej miejscu pobytu, a tu nagle sam sprowadzasz ją
do zamku?
- Szukałeś jej przez tydzień
Severusie, nie wmawiaj mi, że zależało ci na jej losie. – dodał patrząc mu
głęboko w oczy.
Snape walnął pięścią w biurko
dyrektora wstając z oburzenia, obrócił się gwałtownie w jego stronę i
rzekł .
– Co ty właściwie możesz o mnie wiedzieć, co?! – wrzasnął, - Nie wiesz o mnie nic! Jestem tylko twoją marionetką w grze z Czarnym Panem! Nie obchodzi cię moje zdanie, ja mam tylko wykonywać twoje polecenia!
– Co ty właściwie możesz o mnie wiedzieć, co?! – wrzasnął, - Nie wiesz o mnie nic! Jestem tylko twoją marionetką w grze z Czarnym Panem! Nie obchodzi cię moje zdanie, ja mam tylko wykonywać twoje polecenia!
- Wiem więcej na twój temat niż
ci się może wydawać Severusie. Spróbuj z nią porozmawiać, może sama powie ci
dlaczego wówczas zniknęła. Ja zobowiązany jestem przysięgą milczenia.
- Jakie to wygodne! – oburzył się
i zaczął zbierać do wyjścia.
- Severusie, zaczekaj – zawołał
za nim dyrektor – Dziś wieczorem po kolacji proszę przyjdź do mojego gabinetu.
Trzeba omówić dalsze lekcje oklumencji Harrego.
– na te słowa Severus prychnął i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz