Samara i Harry szli ciemnymi
korytarzami zamku w stronę wieży Gryffindoru. Harry szedł o pół kroku za swoją
nauczycielką lekko zdyszany. Krok miała sprężysty, Harremu przyszło na myśl, że
porusza się jak kot. Jej kroki właściwie nie były słyszalne. Dało się jednak
usłyszeć szelest jej szat.
Samara w pewnym momencie zwolniła
na tyle, aby Harry mógł się z nią zrównać. Spojrzała na niego z ukosa lekko
mrużąc oczy.
- Zmęczony jesteś? – zapytała.
- Tak, pani profesor. Oklumencja
nie jest moją mocną stroną. – spuścił głowę i zwolnił kroku. Samara zatrzymała
się i obróciła w jego stronę.
- Harry, przyznam szczerzę, że
uważam iż mistrzem oklumencji to nie będziesz nigdy. Miotają tobą różne emocje,
których nie jesteś w stanie się pozbyć. – powiedziała nie patrząc na niego. –
Jednak zobaczyłam, że masz w sobie wiele siły i determinacji. Profesor Snape
nie będzie w stanie nauczyć cię tej umiejętności. Jesteście do siebie za bardzo
uprzedzeni. Dopiero teraz zrozumiałam dlaczego profesor Dumbledore nalegał, abym
dołączyła do tych zajęć.
- Więc dlaczego Snape… to znaczy
profesor Snape musi mnie nadal uczyć skoro może to robić pani? – zapytał Harry.
– Dyrektor doskonale wie jak bardzo nienawidzimy się oboje, a mimo to nadal
uważa, że najlepszym nauczycielem będzie on.
Samara westchnęła i zaczęła
mówić, ale jej głos nie brzmiał już tak dźwięcznie i melodyjnie jak zwykle a
zamiast tego stał się bardzo poważny.
– Harry, nie wiem skąd ci przyszło do głowy, że profesor Snape cię nienawidzi, gdyby nie zależało mu na twoim losie nigdy nie zgodziłby się próbować nauczyć cię oklumencji. Pamiętaj też, że jest on mistrzem w tej dziedzinie.
– Harry, nie wiem skąd ci przyszło do głowy, że profesor Snape cię nienawidzi, gdyby nie zależało mu na twoim losie nigdy nie zgodziłby się próbować nauczyć cię oklumencji. Pamiętaj też, że jest on mistrzem w tej dziedzinie.
- Profesor Dumbledore wymógł to na
nim. – dodał jakby obrażony.
- Częściowo masz rację, ale tylko
częściowo. – spojrzała na niego i ruszyła przed siebie mówiąc – No, chodź za
chwile nietoperz ruszy na łowy. – kończąc to zdanie zachichotała lekko, a jej
kroki ponownie stały się taneczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz