- Hallo! Ziemia do Harrego! –
Hermiona machała ręką przed oczami przyjaciela jednak ten wydawał się nie
zwracać na nią uwagi. Dopiero lekkie szturchnięcie w ramię przywróciło go do
rzeczywistości.
- Co jest? – zapytał lekko
zamyślonym tonem.
- To my się pytamy co jest? Od 15
minut nie zwracasz na nas uwagi. Stało się coś? – zapytała z troską w głosie.
- Nie, nic się nie stało, po za
tym że ponownie jestem w punkcie wyjścia. – powiedział zrezygnowany.
- Oklumencja daje się we znaki?
Czy Snape znowu pokazał jak bardzo mu na tobie zależy? – Ron wtrącił się.
- Jedno i drugie. – potarł
skronią i ciągnął dalej - Potrafię już
wystawić bariery blokujące dostęp do mojego umysłu, potrafię podstawić fałszywe
wspomnienie, jednak nie potrafię go utrzymać. Natychmiast po ty zalewa mnie
fala różnych wspomnień, które narażają życie osób przewijających się przez nie.
Nie wiem jak oczyścić umysł ze wspomnień, nie wiem jak mam tego dokonać, skoro
tak wiele dzieje się wokół mnie! – dodał już całkowicie zirytowany.
- Co na to Snape i Dumbledore? –
zapytała Hermiona.
- Właśnie to w tym wszystkim jest
najgorsze, bo nic nie mogą na to poradzić! Oni mieli nauczyć mnie stawiać
bariery i dać wskazówki jak mam się zachowywać jednak to ja sam muszę sobie
poradzić z emocjami, a właściwie ich brakiem. Problem polega na tym, że nie mam
pojęcia jak! Wszystko na nic.
- Nie mów tak, zrobiłeś ogromne
postępy! – Hermiona starała się pocieszyć przyjaciela jednak ten właściwie nie
zareagował.
– Pamiętasz jak pierwszy raz starałeś się opanować oklumencję? Byłeś w tym beznadziejny. Teraz jest inaczej. Potrafisz się bronić.
– Pamiętasz jak pierwszy raz starałeś się opanować oklumencję? Byłeś w tym beznadziejny. Teraz jest inaczej. Potrafisz się bronić.
- I co z tego? Każda bariera
zawsze pada. Najważniejsze jest pozbycie się emocji. Sam mam odszukać złoty
środek… - westchnął i oparł głowę o okno pociągu którym wracali właśnie na
przerwę świąteczną.
- Harry nie przejmuj się, mamy
ferie trochę się wyluzujesz i może wspólnie znajdziemy jakiś sposób. – Ron
również starał się pocieszyć Harrego na duchu. Harry jednak sam w to nie wierzył, więc jego kiepski humor ciągnął się aż do samego Londynu. Dopiero kiedy ujrzał
Państwa Weasley rozpromienił się, bo nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo
się za nimi stęsknił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz