Kiedy Harry, Ron i Hermiona po
kolacji chcieli udać się do pokoju wspólnego przy wejściu do wielkiej sali
zatrzymała ich profesor McGonagall.
- Moi drodzy, dyrektor pragnie
się z wami widzieć. Musicie pójść ze
mną. – mówiąc to spojrzała każdemu w oczy odwróciła się i ruszyła przed siebie.
Przyjaciele zrobili zdziwione
miny, ale posłusznie ruszyli za swoją opiekunką domu.
Zatrzymali się przed kamienną
chimerą strzegącą wejścia do gabinetu dyrektora. Opiekunka wypowiedziała hasło
„mordoklejki” i posąg ustąpił miejsca ukazując kamienne schody.
Wszyscy czworo wspięli się po
schodach do dobrze znanego im gabinetu. Okazało się, że na miejscu zastali nie
tylko dyrektora szkoły, lecz także profesora Snape’a i nauczycielkę obrony przed
czarną magią.
Harremu wydawało się, że w
gabinecie panuje napięta atmosfera, zupełnie jakby ich przybycie zakłóciło
rozmowę, którą wcześniej odbywali. Jako pierwszy odezwał się Albus.
- Jesteście, to bardzo dobrze.
Siadajcie moi drodzy. – Tu wskazał trzy wolne krzesła, które znajdowały się
naprzeciwko biurka. Snape i Samara stali w dwóch różnych końcach gabinetu.
Snape przy oknie a Samara stała obok feniksa, delikatnie głaszcząc go po
głowie.
– Poprosiłem was o przybycie, ponieważ jest kilka istotnych spraw do omówienia. Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do podjęcia pewnych decyzji. – dyrektor zrobił dłuższą pauzę spoglądając to na Snape’a to na Samarę.
– Poprosiłem was o przybycie, ponieważ jest kilka istotnych spraw do omówienia. Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do podjęcia pewnych decyzji. – dyrektor zrobił dłuższą pauzę spoglądając to na Snape’a to na Samarę.
- Panno Granger i panie Weasley,
chciałbym was prosić abyście reaktywowali Gwardię Dumbeldora i nadal starali
się podszkolić innych uczniów w kwestii obrony przed czarną magią. Oboje
jesteście utalentowani w tej dziedzinie więc nie powinniście mieć większych
problemów. Jednak gdybyście potrzebowali pomocy jestem pewien, że wasza
nauczycielka – tu wskazał ręką – udzieli wam pomocnych rad. – Samara spojrzała
na nich i lekko skinęła głową na znak, że nie ma nic przeciwko.
- A ja profesorze? – zapytał
Harry lekko dotknięty tym, że został wykluczony, przecież to on uczył
wszystkich w poprzednim roku.
- A ty mój drogi chłopcze
powrócisz do nauki oklumencji. – Harry nerwowo wciągnął powietrze i spojrzał na
swojego znienawidzonego nauczyciela, który w tej chwili przyglądał mu się z
góry, a jego usta wykrzywił nieprzyjemny grymas. – profesor Snape – ciągnął dalej dyrektor –
wspaniałomyślnie zgodził się ponownie podjąć się nauczania ciebie. – Snape na
te słowa prychnął i odwrócił głowę.
-Ale profesorze! - zaprotestował Harry, - uważam, że nie jest to
dobry pomysł, po za tym myślę, że dostatecznie opanowałem tą umiejętność.
- Nie bądź śmieszny Potter! – tu
wtrącił się Snape – Nie jesteś wstanie obronić swojego umysłu przed atakiem
wyimaginowanego przez pannę Lovegood gnębiwtryska! Jesteś słaby zupełnie jak twój niewdzięczny
ojciec!
- Niech Pan przestanie obrażać
mojego ojca! – Harry wstał i stanął naprzeciwko swojego nauczyciela eliksirów w
bojowej pozie. Hermiona i Ron skurczyli się w sobie wiedząc co teraz nastąpi.
Nieoczekiwanie do rozmowy wtrąciła się Samara.
- To ty nie bądź śmieszny Snape.
– mówiła lekko znudzonym tonem nie odrywając nawet wzroku od Fawkes’a. –
Czepiasz się Harrego tylko dlatego, że jego ojciec upokarzał cię za szkolnych
czasów. Musisz zrozumieć w końcu, że Harry to nie James. Charakterem jest on
bardziej podobny do swojej matki niż do ojca. Jeżeli do tej pory tego nie
zauważyłeś to sam jesteś ograniczony, albo bardzo ślepy, co w sumie nie robi
większej różnicy. – powiedziawszy to spojrzała na niego z lekkim zaciekawieniem
czekając na ripostę. Harry zdziwił się bardzo, nie sądził, że nauczyciela znała
jego matkę.
Snape lekko zbity z tropu już
otwierał usta, aby odpowiedzieć, jednak przerwał mu dyrektor który stanowczo
wtrącił się do rozmowy.
- Przestańcie proszę, nie czas na
nic nie wnoszące kłótnie. To już postanowione Harry, w każdy czwartek po
kolacji, począwszy od przyszłego miesiąca będziesz zjawiał się przed gabinetem
profesora Snape’a. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby Voldemort włamał się do
twojego umysłu i czerpał z niego cenne informacje. – gdy Harry ponownie chciał
zaprotestować, dyrektor już stanowczo podniósł rękę i powiedział.
– Bez dyskusji Harry. To będzie twoje zadanie i uwierz mi, że wiele zależy od tego czy opanujesz oklumencje. Nie pozwolę ci uczestniczyć w zebraniach zakonu jeżeli nie opanujesz tej umiejętności. – cała trójka spojrzała ze zdziwieniem na dyrektora, czyżby mieli zostać przyjęci do grona zakonu?
– Bez dyskusji Harry. To będzie twoje zadanie i uwierz mi, że wiele zależy od tego czy opanujesz oklumencje. Nie pozwolę ci uczestniczyć w zebraniach zakonu jeżeli nie opanujesz tej umiejętności. – cała trójka spojrzała ze zdziwieniem na dyrektora, czyżby mieli zostać przyjęci do grona zakonu?
Słysząc to Harry opadł
zrezygnowany na fotel i kiwnął głową na znak, że się zgadza.
- Pocieszę cię jednak, w
lekcjach oklumencji pomagać wam będzie Samara. - na te słowa sama zainteresowana
spojrzała zdziwiona na Albusa, ten zapobiegawczo dodał – I to również nie
podlega dyskusji. Co dwie głowy to nie jedna, a doskonale pamiętam moja droga,
że wykazywałaś w tej dziedzinie niebywałe zdolności.
- Zaraz, zaraz, skoro to Samara
wykazuje niebywałe zdolności, to w takim razie po co ci
ja? – Snape już bardzo zdenerwowany podszedł do biurka dyrektora i oparł się
dłońmi o blat czekając na odpowiedź.
- Byłem pewien, że o to zapytasz
Severusie. Tak jak już wspominałem oklumencja Harrego to dla nas priorytet.
Oboje jesteście niebywale uzdolnieni, a ponieważ ty jesteś
uprzedzony do Harrego może to przeszkodzić w uzyskaniu zadowalających efektów.
Samara będzie twoją przeciwwagą. Jak już wspominałem decyzja zapadła.
- W takim razie po co nas tu
zebrałeś? Mogłeś wystosować oficjalne pismo. Wyszło by na to samo. – Snape
kąśliwie zakończył dyskusje wracając na swoje miejsce. Dyrektor westchnął tylko
i ponownie usiadł w fotelu. Harry w duchu stwierdził, że dyrektor wygląda na
bardzo zmęczonego.
- Nadeszły ponure czasy. Dobroć polega na szanowaniu i kochaniu ludzi bardziej niż na to
zasługują, pamiętajcie o tym. – dyrektor dał znać, że spotkanie
skończone.
Harry, Ron i Hermiona pośpiesznie wstali i udali się do wyjścia. Zaraz za nimi stanął Snape który na odchodnym rzucił w stronę Dumbledora:
Harry, Ron i Hermiona pośpiesznie wstali i udali się do wyjścia. Zaraz za nimi stanął Snape który na odchodnym rzucił w stronę Dumbledora:
-„Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.” – po tych słowach wyminął uczniów i opuścił pospiesznie pomieszczenie.
-Trafnie powiedziane Snape. – dodała Samara jakby do siebie.
-Trafnie powiedziane Snape. – dodała Samara jakby do siebie.
Pisz, pisz, pisz! I to szybciutko bo czekam na kolejnyn rozdział. :)
OdpowiedzUsuń